[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Myślał o Elizabeth i o ich bardzo cywilizowanym rozstaniu, do którego sam
doprowadził, choć gdy się nad tym zastanawiał, nie bardzo rozumiał, co go do
tego skłoniło. Reprezentowała sobą przecież wszystko, czego pragnął.
Przynajmniej w teorii.
Kiedy ją poznał, kierowała zespołem prawników, których wynajęli osiem
miesięcy temu do rozwiązania skomplikowanych problemów związanych z
finalizowanym przejęciem pewnej firmy. Najpierw był pod wrażeniem jej
kompetencji oraz chłodnego, pełnego pewności siebie sposobu bycia. Pózniej
przyciągnęło go do niej wiele wspólnych zainteresowań, od opery do teatru, od
jazzu do dobrych win.
- 26 -
S
R
Dla dopełnienia tego idealnego obrazu była dokładnie takim typem
długonogiej brunetki, jakie lubił, z krótkimi, świetnie obciętymi włosami i upo-
dobaniem do wszystkiego, co wyrafinowane.
Niepokoił go trochę fakt, że matka od razu poczuła do niej niechęć, lecz
nie pozwolił, by to wpłynęło na jego bardzo realne wyobrażenia o nie-
uniknionym związku małżeńskim.
Nie był pewien, kiedy zrodziły się w nim wątpliwości, ale w końcu
doskonałość ich związku zaczęła wydawać mu się trochę nudna. Trzy tygodnie
temu miał niepokojącą wizję Elizabeth i siebie za dwadzieścia lat, wytwornej,
lecz w gruncie rzeczy nudnej pary w średnim wieku, która wciąż chadza do
opery, wychowawszy swoje idealne, ale nudne dzieci tak, by robiły to samo.
Zaczął wycofywać się z tego związku i w końcu zerwał go, wiedząc, że
dziesięć dni w Hamptons, z dala od firmowych imprez, na których mogliby się
spotkać, będzie miało dobroczynne skutki dla obojga.
To mu przywiodło na myśl jego zaciekawienie osóbką nadal leżącą w
jego łóżku. Zasnęła przy nim zaraz po wyjawieniu, kto jest obiektem jej nie-
odwzajemnionej miłości.
Napełnił kubek parującą, świeżo zaparzoną kawą i wszedł po schodach.
Zatrzymał się przy drzwiach sypialni, żeby rzucić obojętne spojrzenie na kobietę
leżącą w jego łóżku.
- Czas wstawiać, śpiąca królewno. - Podszedł do okna i szarpnięciem
rozsunął zasłony. Amy usiadła, zasłaniając oczy przed nagłym, nachalnym
blaskiem. - Przyniosłem ci kawę. - Nie, nie zamierzał wdawać się w szczerą
rozmowę o wydarzeniach minionej nocy. - Twoje ubranie jest już wyprane i
wyprasowane.
- Nie musiałeś w ten sposób odsłaniać okna! - jęknęła, opadając znowu na
łóżko i zasłaniając twarz poduszką.
- 27 -
S
R
Spokojnie zbliżył się do niej, wyszarpnął poduszkę i trzymał ją z dala od
jej dłoni, gdy bezskutecznie starała się po nią sięgnąć. W końcu poddała się i
oparła na rękach, żeby obrzucić go wściekłym spojrzeniem
- Która godzina? - spytała, sięgając po kubek, który postawił na stoliku.
Jęknęła głośno, gdy odpowiedział, i rozejrzała się za komórką.
Oczywiście nie znalazła jej, gdyż wczoraj wybiegła z przyjęcia i ruszyła przed
siebie, nie podejrzewając, że może zakończyć ten wieczór na drzewie.
- O Boże... - Spojrzała z rozpaczą na Rafaela.
- Co Claire sobie pomyśli?
- Kim jest Claire?
- Nie mówiąc już o pozostałych! Miałam być dziś na plaży, na pikniku,
grillować z nimi... Zabrałam nawet specjalny strój. - Zacisnęła zęby z frustracji i
zerknęła oskarżająco na Rafaela.
- Nie masz czym się martwić. Zadzwoniłem tam.
- Co?
- Zadzwoniłem tam. - Uniósł pytająco brwi. - O co chodzi?
Amy przetrawiała wizję swej najlepszej przyjaciółki chichoczącej wraz z
resztą przyjaciół przy opisie jej zwariowanych wyczynów.
- Co im powiedziałeś? - spytała z mniejszą paniką, mając nadzieję, że nie
uznał za stosowne opisać każdego szczegółu żałosnej sytuacji, w wyniku której
przespała noc w jego łóżku.
- Powiedziałem, że wyszłaś zaczerpnąć świeżego powietrza, zgubiłaś się i
kiedy zjawiłaś się u mnie, było za pózno, by cię odesłać. Więc bardzo uprzejmie
pozwoliłem ci zostać na noc. Odpowiada ci to?
- Sądząc z twojego tonu, tobie to nie odpowiada.
- Zapominasz, że powinnaś być mi wdzięczna, że ściągnąłem cię z tego
drzewa? - Patrzył, jak jej twarz blednie.
- Z kim rozmawiałeś?
- Och, z twoim szefem, oczywiście.
- 28 -
S
R
Co za okropny facet. Odwrócił się do niej tyłem i gapił w okno.
- Rozmawiałeś z Jamesem... Co mu powiedziałeś? - spytała cicho.
- %7łe usychając z miłości, przez całą noc błąkałaś się po lesie, natknęłaś się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl