[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Natomiast w piątek notariusz ma oficjalnie otworzyć testament, który zostawił po sobie
pan Moe. Zdaje się, że wdowa Lilly liczy na niemały spadek - tu nastąpiła krótka pauza,
po czym ojciec dokończył: - Grim też ma przy tym być.
- Grim? A z jakiej racji?
- Tego nikt nie wie. Nawet on sam.
Coraz bardziej zbliżaliśmy się do miejsca, gdzie wydarzył się wypadek. Minęliśmy
piaszczystą polankę otoczoną smukłymi sosnami, po czym droga zaczęła opadać stromo
w dół w kierunku głównego traktu. Kierowca wybrał szosę mniej wygodną, ale
prowadzącą na skróty, którą przed laty wyłożono na tym odcinku betonowymi płytami.
Droga ta krzyżowała się w dole z główną szosą przelotową. Tu z kolei można było
skrÄ™cić w lewo do centrum Åsmoen, w prawo na stacjÄ™, a także do szpitala, choć trzeba
było nadłożyć około dwóch kilometrów, bo szpital znajdował się po przeciwnej stronie
wzgórza.
Mijając skrzyżowanie betonowej drogi z główną szosą, wróciłam myślami do
nieszczęsnego kwietniowego popołudnia. W tym miejscu straciłam przytomność. Teraz
skręciliśmy w lewo, przejechaliśmy kilkadziesiąt kolejnych metrów ulicą prowadzącą do
centrum i dojechaliśmy do budki telefonicznej.
- Tu cię właśnie znaleziono - - powiedział nagle ojciec i wskazał na pobliski rów.
- Tutaj? Co ty, tato! Przejechaliśmy już to miejsce! Przewróciłam się przed
skrzyżowaniem!
- Pastor twierdzi, że znalazł cię właśnie tutaj - upierał się ojciec.
63
- Niemożliwe! - odparłam równie zdecydowanie. - Pamiętam, że znajdowałam się na
betonówce, gdy z tyłu usłyszałam nadjeżdżające auto.
Ojciec przyglądał mi się z zakłopotaniem.
- Może rzeczywiście coś pokręciłem. Dajmy już temu spokój.
Po smacznym obiedzie i nie kończących się relacjach z pobytu w szpitalu zapragnęłam
wyjść na spacer. Z okna widziałam, że Grim pracuje na polu, chciałam się więc z nim
przywitać. Zarzuciłam na siebie ulubiony czerwony płaszcz przeciwdeszczowy i ruszyłam
w jego kierunku.
Na dworze było ponuro i zanosiło się na solidną ulewę. Mimo niesprzyjającej pogody
Grim układał dreny na swoim polu.
Siedział wysoko w kabinie potężnej, żółtej koparki, która do złudzenia przypominała
dinozaura. Maszyna wgryzała się łapczywie w twarde podłoże, po czym odrzucała głowę
na bok, wypluwając z gardzieli zwały brunatnej ziemi. Grim, choć przemarznięty, okazał
siÄ™ naprawdÄ™ sprawnym operatorem skomplikowanej maszyny.
- Grim! - wrzasnęłam z całych sił, starając się przekrzyczeć warczący silnik.
Odwrócił się, natychmiast zatrzymał koparkę i zeskoczył na ziemię. Jego jasne oczy
lśniły szczególnym blaskiem, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę, a jednocześnie
fascynował. Uśmiech dodał mu tyle uroku, że uznałam go za naprawdę atrakcyjnego
mężczyznę.
- Kari! Ty już tutaj? Fantastycznie!
- Co robisz?
- Muszę gdzieś odprowadzić ten nadmiar wody, grunt jest tu wyjątkowo wilgotny. Od
wczesnej wiosny układam dreny. Zacząłem na szczycie, w rejonie bagien, i powoli
posuwam się w dół. Już mi niewiele zostało.
- Wolałbyś inną pracę?
- Tyle godzin sam na sam ze sobą! Mam tak nieprzyzwoicie dużo czasu na rozmyślania,
że aż mnie ciarki przechodzą.
- Nie lubisz rozmyślać?
Nie odpowiedział, tylko odwrócił się w drugą stronę. Jego twarz wyglądała dziś
korzystniej niż ostatnim razem, gdy widziałam go w szpitalu. Po dawnych pęcherzach
64
pozostało jedynie kilka ledwie dostrzegalnych blizn, które sprawiały, że wyglądał bardziej
męsko. Grim wydał mi się dzisiaj wyjątkowo przystojny.
Nagle spojrzał na mnie pełnym wyrzutu wzrokiem.
- Erik okropnie się niecierpliwił. Nie mógł się doczekać twojego powrotu ze szpitala.
Powiedział, że...
Poczułam, że się czerwienię.
- Co takiego powiedział?
- Oświadczył, że teraz oboje przejmiecie gospodarstwo jego ojca...
65
ROZDZIAA VI
W pierwszej chwili byłam przekonana, że to żart. Ja miałabym wraz z Erikiem przejąć
gospodarstwo pana Moe? Przecież nie miałam z kapitanem nic wspólnego!
- Co mu strzeliło do głowy? - spytałam oszołomiona.
Grim strzepnął z czubka buta zasuszony kawałek gliny.
- Mówi, że nadszedł wreszcie czas zemsty.
- A z jakiej racji mnie miesza do swoich gierek?
- Erik ma nadzieję, że zostaniesz jego żoną...
Poirytowana, że za moimi plecami ktoś snuje tak dalekosiężne plany, uderzyłam pięścią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl