[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zauważył... znamy się dopiero od... bardzo niedawna.
 Znam panią wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że uczyni mnie pani bardzo szczęśliwym  odparł
książę  a ponieważ jest tu dziś wieczór król, chciałbym, by był pierwszym, kogo powiadomimy o
naszych zaręczynach.
 Proszę... bardzo proszę  zaczęła nerwowo Alisa  nie jesteśmy zaręczeni... jeszcze nie... Musi
mi pan zostawić czas... do namysłu. Jestem tak krótko w Londynie... i nie mogłabym myśleć o wyjściu
za mąż... za kogoś... kogo nie znam dobrze.
Nie patrzyła przy tym na księcia, ale zdawała sobie sprawę, jak bardzo czuje się zaskoczony tym, co
powiedziała.
 Jestem pewien  zaczął po chwili, wpatrując się w jej twarz  że chciałaby pani być zamężna
przed koronacją. Księżna Exminster tradycyjnie odgrywa znaczącą rolę w takich ceremoniach. Wiem
też, że nie mogłoby być piękniejszej księżnej od pani.
 Dziękuję... Wasza Wysokość  powiedziała niepewnym głosem Alisa.  Zdaję sobie sprawę z
zaszczytu, jaki mi pan czyni... składając taką propozycję... ale muszę to przemyśleć... Muszę być
pewna... że potrafiłabym... dać panu szczęście.
 Jestem o tym przekonany  stwierdził z rozczuleniem książę.
 Czy moglibyśmy jednak oboje... przemyśleć to przez kilka tygodni?
 Nie mam się nad czym zastanawiać  odparł.  Pragnę pani, Aliso, i choć wiem, że jest pani
młoda i zapewne przeraża panią myśl o odgrywaniu ważnej roli w świecie towarzyskim, będę się
panią opiekował i nie musi się pani obawiać, że popełni jakiś błąd.
 Jest pan... bardzo uprzejmy  powiedziała zdławionym głosem  ale ja muszę się zastanowić...
Muszę być pewna... nim dam panu odpowiedz.
Nastąpiła chwila ciszy. Alisa wiedziała, że książę był zdumiony, iż ucieka się do wybiegów i nie
przyjmuje natychmiast jego propozycji, jak tego oczekiwał.
 Jestem wystarczająco pewien za nas oboje  powiedział wreszcie.  Wyciągnął rękę, by ująć
dłoń Alisy.  Zapewniam panią, że będziemy ze sobą bardzo szczęśliwi. Jutro albo pojutrze
chciałbym zabrać panią na spotkanie z moimi krewnymi.
Dotknięcie jego ręki ponownie wywołało w Alisie uczucie niechęci, którego doznawała już wcześniej
w jego obecności. Szybko cofnęła dłoń i wstała.
 Muszę... odnalezć Penelopę... Wasza Wysokość  powiedziała i pośpiesznie odeszła, zanim
książę zdążył zerwać się z ławeczki.
Przeszła przez trawnik, kierując się do innego okna niż to, którym wyszła do ogrodu z księciem, i
spostrzegła, że wchodzi nie do sali balowej, ale do sąsiedniego salonu.
Był pusty. Drzwi prowadziły do pokoju, w którym dostrzegła stoliki do kart i kilku dżentelmenów,
bądz to grających, bądz stojących obok z kieliszkami w dłoniach.
Już dawniej odkryła, że na balach zawsze przygotowywano boczne pokoje dla starszych mężczyzn lub
tych, którzy nie lubili tańczyć. Mogli tam oddawać się grom hazardowym i pić do woli.
Drugie drzwi prowadziły na korytarz i Alisa poszła w ich stronę. Do jej uszu dobiegły jednak głosy
dżentelmenów z pokoju karcianego.
 Gdzie jest nasz gospodarz?  pytał jeden z nich.  Nie widziałem go już od jakiegoś czasu.
 Szuka następnej butelki  odparł inny głos.  I zapewne, jak zwykle, stracił już rachubę, która to
z kolei.
Odpowiedzi towarzyszyła salwa śmiechu. Alisa miała właśnie wyjść z pokoju, kiedy dżentelmen,
który odezwał się pierwszy, powiedział:
 Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że uwodzi to atrakcyjne dziewczątko, z którym wcześniej
tańczył.
Alisa wstrzymała oddech. Sposób, w jaki mówił o Penelopie, był obrazliwy, a ponieważ przeciągał
przy tym lekko słowa, pomyślała, że i ten dżentelmen jest na pewno pijany. Teraz już była
przekonana, że musi odnalezć Penelopę i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.
Z niewiadomych przyczyn, kiedy posłużyła się Penelopą, jako wymówką pozwalającą jej opuścić
księcia, poczuła się nagle tak, jakby siostra faktycznie jej potrzebowała. Były bardzo zżyte ze sobą,
często więc myślały o tym samym, i to zawsze pobudzało je do śmiechu.
 Mogłybyśmy być blizniaczkami  powtarzała nieraz Penelopa.
 To chyba dlatego, że żyjemy w takim osamotnieniu, cały czas razem tu na wsi  odpowiadała
Alisa.
Teraz poszła korytarzem, w którym stało kilka bardzo pięknych mebli i wisiało wiele cennych
obrazów. Nie miała pojęcia, dokąd idzie, ale czuła, iż jeśli książę oświadczał się Penelopie, co było
prawdopodobne, nie zaprowadziłby jej do ogrodu, lecz do jakiegoś cichego pokoju, gdzie byliby sami.
Na parterze znajdowało się kilka salonów, wszystkie dyskretnie oświetlone i udekorowane kwiatami.
Zaglądała do nich  niektóre były puste, w innych siedziały pary, zatopione w intymnej rozmowie, a
w jednym Alisa dostrzegła dwoje ludzi, namiętnie całujących się, co spowodowało, że natychmiast się
wycofała.
Doszła już niemal do końca korytarza, który, wydawało się, że biegnie wzdłuż całego domu, kiedy
zobaczyła kogoś w bieli, wychodzącego z jednego z pokoi, i zdała sobie sprawę, że to Penelopa.
Pośpiesznie podeszła do niej, zauważając na drzwiach, które siostra zamykała, duży napis: Pokój
prywatny.
Kiedy Penelopa odwróciła się od drzwi i ujrzała
stojącą o kilka kroków od siebie siostrę, wydała lekki okrzyk. W tej samej chwili Alisa, dostrzegłszy
wyraz jej twarzy, wykrzyknęła:
 Co się stało? Widziała, że Penelopa drży.
 Co cię tak rozstroiło, kochanie?  spytała ponownie, nie mogąc się doczekać odpowiedzi.
 Za-zabiłam księ-księcia!  wyjąkała Penelopa. Przez moment Alisie wydawało się, że musiała zle
zrozumieć, ale błędny wzrok Penelopy i jej blada twarz świadczyły, że wydarzyło się coś strasznego.
 Co chcesz przez to powiedzieć, kochanie?  spytała.
 Zabiłam go!  powtórzyła Penelopa.  Leży m-martwy w t-tym pok-koju!
Mówiąc to wyciągnęła nieprzytomnym gestem ręce, a Alisa objęła ją.
Ponieważ salonik obok, oświetlony ocienionymi lampami i udekorowany kwiatami, był pusty,
delikatnie popchnęła tam Penelopę i zamknęła drzwi.
 O czym ty mówisz?  spytała.  Czy naprawdę... zabiłaś... księcia?
 Poprosił mnie, żebym wyszła za niego za mąż... a potem... próbował mnie... pocałować 
odpowiedziała drżącym głosem Penelopa.  A kiedy stawiałam mu opór... popchnął mnie na sofę.
Jęknęła jak ranne zwierzę.
 Był ok-kropny, j-jak bestia i ja nie-nienawidziłam
go!
 A co się stało potem?  spytała Alisa, siostra wyglądała bowiem tak, jakby nie mogła dalej mówić.
 U-uciekłam od niego, ale kiedy próbowałam w-wyjść z pokoju, on mnie z-zatrzymał.  Przerwała
na chwilę.  I wtedy zda-zdałam sobie sprawę, ż-że on za dużo wy-wypił i z-zachowywał się j-jak
bestia!
 Och, kochanie! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl