[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapewniam cię, że te plotki są wyssane z palca. W pewnym sensie jestem dumna z tego,
że nie byłam jeszcze z mężczyzną, czyli że pozostałam, mówiąc staromodnie, dziewicą.
Prawdopodobnie wynika to z tego, że nigdy dotąd prawdziwie się nie zakochałam. W
każdym razie nie tak mocno, by zniknęły wszelkie zahamowania. Bo jeśli kogoś się
kocha naprawdę, wtedy pójście do łóżka jest czymś zupełnie naturalnym. Ale nic takiego
dotychczas mi się nie zdarzyło. Gdy moje romanse osiągały określony punkt, zawsze
mówiłam nie. I wtedy traciłam swoich chłopaków. No cóż, trudno. Pozwoliłam sobie na
ten długi wywód tylko dlatego, żeby ci wyjaśnić, iż osoba o takiej postawie nie umiałaby
chodzić po mieście i rozgłaszać wszem i wobec, że spodziewa się dziecka. Chyba
rozumiesz.
Simon, zacisnąwszy usta, jedynie pokiwał głową.
- Nic o tym wszystkim nie słyszałam, absolutnie nic, ponieważ razem z matką
wyjechałyśmy z Kyrkudden i Mark. Cała ta historia musiała rozegrać się pózniej.
- Chyba tak. Bo nigdzie nie mogłem cię znalezć.
- Matka była w tak fatalnym stanie po odejściu ojca, że na pewien czas zniknęła z
życia . Poza tym nasze nazwisko nigdy nie widniało w żadnej książce telefonicznej.
- Wiem o tym. Wolę nazywać cię Mayą. To drugie imię nie przeszłoby mi chyba przez
gardło. Powiedz mi, Mayu, czy naprawdę mogę ci wierzyć?
- Naprawdę. Teraz to ja jestem wściekła i nie spocznę, póki nie znajdę tego, kto
rozgłasza te plotki. Przecież one zaszkodziły mojej reputacji. Nawet sobie nie
wyobrażasz, z jaką wrogością spotykam się teraz w mieście.
- Tak, wspominałaś mi o tym.
Maya wyciągnęła z kieszeni list.
- Znalazłam go przedwczoraj w mojej skrzynce.
47
Simon przeczytał: Po co to zrobiłaś?
Schował kartkę do koperty.
- Widzę, że cię nie oszczędzają. Przekonałaś mnie, wierzę ci, że nic nie wiedziałaś o
moich kłopotach. Czy możesz mi wybaczyć?
- Doskonale rozumiem, dlaczego byłeś na mnie zły. Przecież dobrze wiesz, że cię
polubiłam, i dlatego tak bardzo mnie bolało, że stałeś się nieoczekiwanie lodowato zimny.
Uważałam cię za mego jedynego przyjaciela, jedyną życzliwą mi osobę w tym mieście.
Poza moimi kolegami z pracy, ale oni nie są z Mark i pewnie nie znają miejscowych
plotek.
- Wiesz, dlaczego byłem tak strasznie zły? - odezwał się Simon po dłuższym wahaniu. -
Jak gdyby podwójnie zły? Bo czułem się rozczarowany, że to ty okazałaś się Maren
Grandseter. Bardzo się teraz tego wstydzę.
Maya położyła swą dłoń na jego ręce.
- Nie mówmy już o tym. Zajmijmy się lepiej odnalezieniem osoby, która rozsiewa te plotki.
Przecież ktoś musiał je wymyślić!
- Dobrze. Ale czy nie pojechałabyś teraz ze mną do Gitte, żeby jej to na gorąco
wyjaśnić?
Maya czuła, jak wszystko się w niej buntuje.
- Nie wiem, czy starczyłoby mi odwagi, bo takie spotkanie trochę by mnie kosztowało.
Poza tym, co powiedziano by u mnie w pracy? Muszę natychmiast wracać! Nie mogę
sobie na to pozwolić, żeby ją stracić.
- Porozmawiam z twoim szefem i wyjaśnię, że to przeze mnie.
W drodze powrotnej do miasta omawiali różne sposoby wytropienia winnego lub
winnych.
- Powinieneś zacząć - doradzała Maya - od pierwszej osoby, od której usłyszałeś tę
plotkę. Mówiłeś, że najpierw powtórzyli ci ją twoi koledzy z pracy. Wobec tego musisz ich
spytać, gdzie ją usłyszeli. I w ten sposób dotrzeć aż do samego zródła.
Simon był sceptyczny.
- Obawiam się, że to nie będzie takie proste. Ludzie raczej niechętnie zdradzają, od kogo
zasłyszeli jakieś plotki, nie chcą bowiem demaskować swego najlepszego przyjaciela
48
jako plotkarza. Z jednej strony pragną być lojalni wobec niego, z drugiej zaś nie chcą,
żeby ich przyjaciel stał się z dnia na dzień ich wrogiem.
- Myślę, że nie masz racji. Ale tak czy inaczej powinieneś chyba spróbować?
- Spróbuję, oczywiście. Pod warunkiem, że uda mi się odszukać moich starych kolegów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]