[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nej pracy Euzebiusza z Cezarei, biskupa i pisarza współczesnego Konstantynowi Wielkiemu.
Zwróćmy jeszcze uwagę, że on i jego następcy są w istocie rzeczy twórcami zupełnie nowego
działu historiografii; a mianowicie za przedmiot swych badań obierają oni nie dzieje jakiegoś
państwa, kraju, miasta, dynastii, lecz kształtowanie się pewnego ruchu i jego form organiza-
cyjnych. Z tej przyczyny muszą o nich pamiętać nawet ci historycy, którzy poświęcają swe
prace przeszłości wszelkich innych ruchów, prądów i organizacji; nawet tych pryncypialnie
wrogich chrześcijaństwu.
52
Pięć ksiąg Historii pióra Teodoreta obejmuje głównie wiek IV oraz początki V, aż do roku
428. Nie jest to jego rzecz najlepsza  ani pisarsko, ani treściowo. Zawiera wszakże sporo
ważnych informacji i dokumentów, skądinąd nieznanych. I choć oczywiście nie wszystkie
one są w pełni wiarygodne, wszystkie przecież dobrze odzwierciedlają mentalność, fanatyzm
i wojowniczego ducha ówczesnych chrześcijan. O wypadkach roku 391 w Aleksandrii autor
napomyka krótko, rozwodzi się natomiast nad pewnym  drugorzędnym w istocie  ich frag-
mentem, a mianowicie nad zniszczeniem posągu Sarapisa. Oto treść relacji:
Biskup Teofil nie tylko zrównał z ziemią przybytki pogańskie, uwalniając w ten sposób miasto
od błędów bałwochwalstwa, ale zarazem odsłonił oszukiwanym różne sztuczki, za których pomocą
kapłani ich zwodzili. A mianowicie wykonywali oni posągi z metalu lub z drewna w ten sposób, że
wewnątrz były puste, wydrążone; następnie przytwierdzali je plecami do murów właśnie tam, gdzie
znajdowały się tajne przejścia w ścianach. Mogli więc przechodzić przez część świątyni niedostęp-
ną dla profanów i sadowili się w owych pustych wnętrzach bałwanów; wydawali stamtąd rozkazy
głosem, który uchodził za słowa samych bogów. Toteż słuchający pokornie wykonywali wszystko,
co im przykazywano. Takie to więc sprawki biskup wyjawił wówczas ludowi, mamionemu od
dawna, kładąc w ten sposób raz za zawsze kres wszelkiemu kuglarstwu.
Stało się, że Teofil mógł wreszcie wkroczyć do świątyni Sarapisa; a zdaniem bardzo wielu
był to jeden z największych i najokazalszych przybytków w całym świecie. Ujrzał tam kolo-
salny posąg boga; tak wielki, że wprawiał w zdumienie i budził lęk samym swoim ogromem.
A to pierwsze wrażenie wzrokowe potęgowało się jeszcze skutkiem kłamliwej legendy, krą-
żącej i przekazywanej od wieków; groziła ona, że jeśli ktoś podejdzie do posągu w zamiarze
wrogim, ziemia natychmiast zadrży i zniszczeniu ulegnie wszystko, co na niej się znajduje i
żyje. Lecz biskup dobrze wiedział, że to tylko bzdurne gadanie starych, zapijaczonych kobiet!
Nie przejmował go strachem nawet ogrom posągu. Rozkazał komuś ze swego otoczenia, by
śmiało uderzył w kolosa siekierą. Przy pierwszym ciosie z ust osób obecnych wydarł się
okrzyk przerażenia. Ale nic się nie stało. Posąg Sarapisa  teraz rozumiał to i widział każdy 
był tylko martwym drewnem. Kiedy zaś odjęto mu głowę, wyskoczyła ze środka cała chmara
myszy. Całość porąbano następnie na kawałki i spalono w ogniu. Głowę natomiast wleczono
przez ulice całej Aleksandrii, aby wszyscy czciciele Sarapisa mogli dobrze przypatrzeć się tej
poniewierce i przekonać naocznie, jak zupełnie bezsilny jest ów bożek, w którego moc nie-
ograniczoną tak gorąco wierzyli50.
Trudno w tym miejscu nie przypomnieć, że napisy  jak właśnie ten omówiony obszernie
poprzednio  często przydawały Sarapisowi określenia: pan świata, niezwyciężony. Chrze-
ścijanie aleksandryjscy wciąż jeszcze mieli mnóstwo tego rodzaju inskrypcji przed oczyma w
swym mieście, toteż otwierało się przed nimi piękne pole do drwin i wołań:
 Królujże nam teraz, niezwyciężony panie całego świata!
Opowieść przekazana przez Teodoreta zasługuje na uwagę przynajmniej z dwóch powo-
dów. A mianowicie:
Po pierwsze, dobrze ilustruje nasilenie fanatyzmu religijnego. Jakże zaciekle niszczono
najświetniejsze zabytki sztuki, poczytując to sobie za wielką zasługę! Wskazać przy tym wy-
pada, że w łonie ówczesnego chrześcijaństwa kult posągów i obrazów dopiero kiełkował;
nowa religia upatrywała swą wyższość nad dawnymi wierzeniami także w tym, że nie adoro-
wała żadnych wyobrażeń  oczywiście poza pewnymi znakami i symbolami. Władze świec-
kie patrzyły na coraz szerszą dewastację wszystkiego, co się wiązało z kultami pogańskimi, w
zasadzie obojętnie. W praktyce wiele zależało od nastawienia wyższych urzędników po mia-
stach i prowincjach, ci zaś, nawet jeśli byli w sercach swych wierni religii ojców, nie ośmie-
lali się występować jawnie w obronie rzezb świątynnych, aby nie ściągnąć na siebie nienawi-
ści kleru lokalnego i niełaski dworu.
50
Teodoret, H.k.,V 22.
53
Kolosalny posąg Sarapisa, porąbany i spalony na rozkaz biskupa Teofila, należał z pewno-
ścią do najcenniejszych dzieł sztuki w Aleksandrii. Już choćby tylko ze względu na swój
wiek; liczył przecież w chwili zniszczenia prawie siedemset lat. Uchodził za dzieło sławnego
mistrza rzezby Bryaksisa; tak twierdziła zgodnie tradycja starożytna, a daje temu wiarę wielu
uczonych nowożytnych. Wygląd jego znamy dzięki kopiom i częściowo opisom. Bóg siedział
na tronie niby Zeus, ojciec bogów i ludzi; rękę prawą trzymał na łbie psa Cerbera, co ozna-
czało symbolicznie, że włada również światem zmarłych, lewą zaś obejmował wysokie berło
królewskie. Poważny, dostojny i łaskawy, patrzył wprost na tych, co wkraczali w progi świą-
tyni. Ogromna figura imponowała nie tylko rozmiarami, lecz także poziomem i kunsztem
wykonania oraz kosztownością różnych materiałów. Drewniany szkielet pokrywała złocona
blacha, zdobiona mnóstwem osadzonych w niej kamieni szlachetnych; zapewne układały się
one w jakieś wzory. Można jednak podejrzewać, że wszystko, co było drogocenne, padło już
stosunkowo wcześnie ofiarą zwykłych i oficjalnych grabieży; dokonywano ich w Sarapeum
za czasów rzymskich chyba wcale często. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl