[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi gdyby zdecydowali się na osadzenie powieści w scenerii wiejskiej.
W ten sposób pomysł psychopaty w stroju myszy stał się nad wyraz intere-
sujący, postanowili go więc dopracować.
Mamy na to dwa tygodnie powiedziała Adela, rzucając okiem na swo-
je notatki. Potem trzeba się bezwzględnie brać do pisania, bo nie zdążymy.
Jak się okazało, miała już przygotowany na karteczkach szczegółowy grafik
wszystkich prac, który rozdała pozostałym.
Jeszcze tylko brakuje, żeby nam kazała założyć Dzienniczki ucznia" i
zaczęła wpisywać uwagi sarknął Mizera, gdy wraz z Mareczkiem wracali do
pokoju.
epiej jak będzie stawiała czarne i czerwone serduszka rozmarzył się
Marek. To by mi przypomniało czasy przedszkola...
Tak. Pięć serduszek i za to dodatkowa porcja kisielu, znam te klimaty z
młodości powiedział
Mizera i czym prędzej zniknął w swym pokoju, by zabrać się do pracy.
Z ENCYKLOPEDII ABSURDW ADELI
Mięsne grozby, czyli wątrobą w klienta
Wątrobą wieprzową rzuciła w klienta ekspedientka sklepu mięsnego z ul.
Kalwaryjskiej. Kobieta twierdzi, że broniła koleżanki
Od ponad dwóch tygodni jeden ze stałych klientów sklepu mięsnego zalecał
się do młodej sprzedawczyni. Dziewczyna nie miała ochoty na amory, ale ten
uporczywie ponawiał propozycje randek. Był przy tym, jak zeznała ekspedient-
ka, bardzo wulgarny i agresywny". Ostatnio mężczyzna zachowywał się tak,
jakby był chory. Nie chciał wyjść ze sklepu i straszył klientów (podobno robił
głupie miny"). Zdarzało się, że przychodził i już na progu sklepu zaczynał
krzyczeć. Wszystkie panie pracujące w sklepie zgodnie potwierdziły, że ani
prośby, ani grozby nie skutkowały".
Kiedy znów zjawił się w sklepie i zaczął krzyczeć, ekspedientki próbowały
go najpierw zignorować, a potem uspokoić. W końcu kazały mu wyjść. Wyda-
wało się, że tym razem posłucha.
Mężczyzna podszedł jednak do dziewczyny, którą prześladował, ipopchnąłją
na półki. W obronie koleżanki ruszyły pozostałe sprzedawczynie. Jedna z nich
chwyciła wątrobę wieprzową i rzuciła nią w mężczyznę.
Dostał w głowę. Zwiadkowie twierdzą, że przez chwilę zachowywał się tak,
jakby nie wiedział, co się dzieje i gdzie jest. Kilka minut pózniej wybiegł ze
sklepu z krzykiem.
Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze złapali mężczyznę. Siedział
na ławce i oczyszczał koszulę z kawałków wątroby. Ze względu na charakter
grózb, jakimi straszył dziewczynę, zatrzymano go.
( yródło: Gazeta Wyborcza", 28.04.2003)
Termin branżowej imprezy zbliżał się nieubłaganie, a Zenon Kusibab na-
prawdę zniknął. Mareczek i Adela pojechali do niego jeszcze kilka razy, ale ani
razu nie udało im się go zastać. Grupa spod śmietnika także od dłuższego czasu
nie widywała atrakcyjnej blondynki w eleganckich scenicznych strojach.
Zrobił nas w słonia stwierdziła Adela, gdy niepocieszeni wracali z ko-
lejnej wycieczki do Nowej Huty. Uśpił naszą czujność i po prostu zwiał.
Mareczek był w rozpaczy. Miał wrażenie, że cała jego zawodowa przyszłość
zależy od tego, czy dzieło Kusibaba okaże się sukcesem, czy klapą. Frustrowała
go także myśl o spodziewanej absencji autora na targach.
W tej sytuacji niedawna propozycja Adeli, by sprowadzić z Wrocławia Ko-
leżkę Spod Ciemnej Gwiazdy, zaczęła zyskiwać na atrakcyjności. Przez trzy dni
Mareczek przegryzał się z tematem zastępczego Kusibaba, aż wreszcie skapitu-
lował.
Trzeba będzie wprowadzić w życie twój plan powiedział konspiracyj-
nie do Adeli w pewien poniedziałek poprzedzający targowy weekend, kiedy już
dobrze rozgościli się przy swoich biurkach i ponarzekali na pogodę i niskie za-
robki. Dasz radę załatwić tego gościa?
Adela skinęła głową. Gość był bardzo chętny, aby go załatwić, bowiem pa-
sjami lubił takie imprezy.
Był przyjacielem Adeli z lat dziecięcych co samo w sobie budzi zrozu-
miałą grozę i przez szereg lat uczestniczył w jej dziwacznych pomysłach. Ko-
leżanka opowiedziała Mareczkowi o swym znakomitym planie, powziętym w
liceum, prześladowania Niewiernego Narzeczonego. Nieszczęśnik ów zdradził
Adelę z jej najlepszą przyjaciółką, za co musiał ponieść okrutną karę. Jako że
dziewczyna nigdy nie działała w sposób standardowy, to i dręczenie Niewierne-
go przybrało niezwykle wyrafinowane formy. Adela namówiła Koleżkę Spod
Ciemnej Gwiazdy, aby przebrany w perukę jezdził pod dom byłego narzeczone-
go i płatał mu różne psikusy a to dzwonił domofonem o różnych porach dnia i
nocy i czkał w mikrofon, a to malował samochód pastą do zębów, a to straszył
przez okno (Niewierny mieszkał na parterze). Biedny chłopak nabawił się od te-
go nerwicy i nawet zerwał z nową dziewczyną, co i tak nie usatysfakcjonowało
Adeli.
Ale czemu wysyłałaś go w peruce? nie rozumiał Mareczek. Oni się
znali?
Adela przecząco pokręciła głową.
Nie znali się, ale tak było bardziej dramatycznie. On zresztą chętnie za-
kładał perukę, bo przy okazji straszył też inne osoby, na przykład stał się legendą
nocnego autobusu linii 609, gdzie nałogowo terroryzował podsypiających pija-
ków.
Okropne powiedział z przekonaniem Mareczek, który zaczął podej-
rzewać, że Koleżka Spod Ciemnej Gwiazdy może okazać się trudnym do ujarz-
mienia żywiołem.
A teraz, co robi? spytał jeszcze dla formalności, bo był pewien, że taka
osoba zajmuje się sztuką, rozrywką bądz działalnością agenturalną.
Całkiem się stoczył machnęła ręką Adela. Pracuje jako analityk ry-
zyka finansowego. Wyobrażasz sobie?
Nie bardzo potrafił. Analityk w peruce straszący pijaków w nocnym autobu-
sie, to przekraczało możliwości jego wyobrazni.
Dobra, bierzemy go, mam nadzieję, że nie wyszedł z wprawy podjął
desperacką decyzję Mareczek.
Zdziwiłbyś się pochwaliła swego kumpla Adela i poszła zadzwonić.
Koleżka Spod Ciemnej Gwiazdy okazał się niezwykle ciekawą osobą. Po-
zornie niczym szczególnym się nie wyróżniał wzrostem i tuszą idealnie wta-
piał się w tło, jego uroda także nachalnie nie rzucała się w oczy. To wszystko by-
ły jednak pozory.
Radek jestem powiedział na wstępie, ściskając dłoń Mareczka.
I od razu też rozwinął pełny jak to się mówi wachlarz swoich talen-
tów. Przede wszystkim potrafił naśladować różne dzwięki i osoby, wydawał też
jakieś niesamowite odgłosy z głębi brzucha.
Zupełnie jakby mu tam siedział dybuk wyjaśniła Adela, ogromnie
dumna z talentów swego kumpla. Mareczek nie był pewny, czy jest to dybuk, w
każdym razie skala głuchych szmerów z trzewi była imponująca.
Radek był też mistrzem kamuflażu. Na oczach zdumionego Mareczka, uży-
wając niepozornie wyglądającej peruczki i odrobiny makijażu, przeistoczył się w
trzęsącą głową staruszeczkę, a potem już za pomocą teatralnej szminki w
coś przypominającego skrzyżowanie prezentera Ibisza z piłkarzem Leo Messim.
Fantastyczne! nie mógł nadziwić się Marek. Nie miał już wątpliwości,
że Radek bez trudu ucharakteryzuje się na Zenona Kusibaba, autora powieści
science fiction.
Przez cały poprzedni dzień oglądali w Internecie zdjęcia różnych pisarzy te-
go gatunku, by uchwycić jakieś wspólne cechy ich wyglądu. Wnioski niestety nie
były zbyt budujące większość ludzi parających się fantastyką odznaczała się
czterema głównymi cechami: wyrazną nadwagą, okularami, łysiną i zaniedba-
nymi brodami.
Odpada stanowczo powiedziała Adela. Znajdz jakiegoś, który jest
chudy!
Mareczek wysilił wszystkie szare komórki, które mu jeszcze zostały, a nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]