[ Pobierz całość w formacie PDF ]
narastało w niej podniecenie i częstotliwość uderzeń serca? I
tak bardzo nie mogła się doczekać zetknięcia swoich
zziębniętych warg z jego rozgrzanym ciałem...
Nie znalazła w sobie odpowiedzi na żadne z tych pytań.
Przekraczając próg hotelowego pokoju, zapomniała o
wszystkich zagadkach, nad którymi głowiła się po drodze.
Tonąc w jego ramionach, zatopiła się w szaleństwie zmysłów
niemierzalnych.
- Kochanie, wybacz, że nie przyniosłem ci kwiatów, ale
skoro już wyjeżdżasz, i tak byś się nimi nie nacieszyła -
powiedział przepraszająco, kiedy po długim i namiętnym
powitaniu, leżąc w skotłowanej pościeli, dochodzili do siebie.
- Bardzo szkoda, że ich nie przyniosłeś. Nie ma przecież
znaczenia, jak długo bym się nimi cieszyła, ich wspomnienie
zostałoby we mnie na zawsze.
- Jestem głupcem, masz rację. Ale może to, co mam tutaj,
chociaż odrobinę mnie zrehabilituje.
W jego dłoni, nie wiadomo skąd, pojawił się srebrny długi
łańcuszek, na końcu którego swobodnie kołysała się lśniąca
perła. Agata, przejęta jej widokiem, oplotła ręce wokół szyi
Janka i mocno go uścisnęła, po czym odwróciła się do niego
plecami, zebrała włosy do góry, odsłaniając kark, by był
gotowy na przyjęcie prezentu. Janek sprawnie umieścił
łańcuszek we właściwym miejscu i przesuwając wzdłuż niego
palcami, ułożył go równiutko. Lśniąca perełka zawisła
idealnie pomiędzy piersiami Agaty.
- Właśnie tu jest jej miejsce - szepnął, całując wisiorek i
ciało, z którym się stykał. - To nie jest byle jaki wisiorek, to
pamiątka rodzinna i daję ją właśnie tobie, żebyś wiedziała, ile
dla mnie znaczysz, że jesteś jedyna, wyjątkowa i na całe życie.
Nie mogła mu nie wierzyć, nie miała przecież serca z
kamienia. Dał jej coś bardzo osobistego, takich rzeczy nie robi
się z wyrachowania. Takie rzeczy robi się tylko z prawdziwej
miłości.
- Ta perła, kochanie, to jest moja łza po tobie, bo
odchodzisz, bo nie mogę cię zatrzymać. Pamiętaj o tym, gdy
będziesz ją nosić.
Ponownie dotknął wargami miejsca pomiędzy jej
piersiami, po czym wolniutko przesuwał swoje pocałunki ku
górze. Gdy poczuła je na szyi, ujęła jego twarz w dłonie i
zajrzała mu w oczy. Miał w nich łzy, prawdziwe, szczere,
mogłaby przysiąc na wszystko.
- Agatko - powiedział cichutko, jakby domyślając się
dezorientacji w jej sercu. - Jakiekolwiek wątpliwości masz
wobec mnie, w jedno mi uwierz, proszę cię. Nie kłamałem
mówiąc, że cię kocham, że jesteś miłością mojego życia.
Choćbym był nieśmiertelny, drugiej takiej jak ty nie znajdę.
Uwierzyła. To było wbrew logice, wbrew faktom, nie
rozumiała tego, ale uwierzyła.
- Wszystko, co przeżyłam przy tobie, było cudowne -
wyznała mu zgodnie z prawdą. - %7łałuję tylko jednej rzeczy.
- Czego, kochanie?
- Tego, że nie miałam okazji zobaczyć cię w tym
strażackim mundurze, w którym widziałam cię na zdjęciu.
Wyglądałeś tak niesamowicie...
- Kto wie, może jeszcze kiedyś będziesz miała taką
okazję.
To była dziwna noc - pierwsza taka w ich życiu i, jak
sądzili, jedyna. Rozmawiali niewiele, bo nie znalezli
właściwych tematów ani słów.
Nie było obietnic utrzymywania ze sobą kontaktu ani
planów spotkań w przyszłości. Kochali się jak zawsze,
namiętnie i powoli, delektując się każdym ruchem ciała,
czasami dziko i głośno, dążąc do jak najszybszego
zaspokojenia.
Niewielki hotelowy pokój po sufit wypełniony był
atmosferą smutku i zapachem seksu. Zegnali się tym, czym ze
sobą żyli - namiętnością.
Rano Agata wyglądała zadziwiająco dobrze jak na kogoś,
kto nie przespał nocy. Niewielkie cienie pod oczami
umiejętnie ukryła pod makijażem. Zmęczenia nie czuła wcale,
a adrenalina, która podczas spotkania z Jankiem wytworzyła
się w jej ciele, utrzymywała ją w stanie pełnej gotowości.
Szansa na długie utrzymanie ciała i umysłu w pełnej
gotowości była duża, ponieważ myśl o umówionej na wieczór
demaskacji Janka zapewniała jej nieprzerwaną produkcję tego
hormonu.
Zniadanie dla dzieci, ostatnie rozmowy z rodzicami,
pakowanie walizek i ponowne ich otwieranie w celu
upchnięcia jeszcze czegoś, wypełniły Agacie większą część
dnia. Myślami jednak wciąż była przy nim, przy mężczyznie,
który kilka godzin temu płakał z powodu ich rozstania, a w
zanadrzu miał już umówione spotkanie z potencjalną
kochanką. Szarpała nią niepewność, wiedziała, że będzie
mogła w to uwierzyć dopiero wtedy, gdy zobaczy sytuację na
własne oczy.
Układając kanapki na talerzu i uśmiechając się do swoich
bliskich, zastanawiała się, czy jest coś takiego, co należy
powiedzieć w chwili zdemaskowania kłamcy. I co zrobi on?
Przeprosi? Broń Boże!" - wzdrygnęła się na myśl o
przeprosinach. Niech nawet nie śmie, bo dostanie tą swoją
perłą w twarz".
- Zgrzytnęła zębami z niesmakiem.
Z gąszczu myśli, którymi umartwiała się masochistycznie,
wyrwał ją telefon od Mirki. Czekała na niego, a mimo to
podświadomie miała nadzieję, że nie zadzwoni.
- Umówiłam się z nim na dziewiętnastą, tak jak chciałaś.
- Agata usłyszała głos przyjaciółki. - Przyjadę po ciebie.
- Dobrze, będę gotowa.
- Nie martw się, dziś zatriumfujesz, stawiając kropkę nad
i". Od jutra zaczynasz całkiem nowe życie.
Agata wciąż nie potrafiła zrozumieć toku rozumowania
swojej przyjaciółki. Co to za triumf, który zamiast cieszyć,
boli jak cholera? A nowe życie, czy ona naprawdę go chciała?
A co, jeśli była to najgorsza z możliwych decyzji?
Może powinna była zostać i iść za głosem serca? Po raz
pierwszy pomyślała, że mogłaby się na to porwać, ale... No
właśnie - "ale" było zbyt duże, by w ogóle rozważać taką
ewentualność.
Tomek również przeżywał ponowne połączenie się z
rodziną. Po raz kolejny oglądał pokój, który do tej pory
zajmował z Lidką, poszukując śladów jej pobytu. Nie chciał,
aby Agata natknęła się na zabłąkany kolczyk, majtki wciśnięte
w jakiś kąt czy pozostałość tuszu do rzęs, który nie sprał się z
ręcznika.
Najbezpieczniej było wynająć inne mieszkanie, co też
zgodnie z obietnicą daną żonie miał zrobić. Zwlekał z tym
jednak tak długo, że nie zdążył, zostając tam, gdzie mieszkał z
kochanką.
Lidka ostatecznie wyprowadziła się kilka godzin temu,
przeniosła się do koleżanek, całkiem niedaleko miejsca
swojego poprzedniego pobytu.
Obiecali sobie z Tomkiem, że nadal będą się ze sobą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]