[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewnego ciepłego, zimowego dnia urządził tam piknik z Ellą, opowiadając jej o tym, jak
zamierza ożywić podupadającą gospodarkę wyspy. Jego poczucie odpowiedzialności za
małą, odizolowaną społeczność miejscowych Greków zrobiło na niej duże wrażenie.
R
L
T
- Gdzie zawiesisz ten pejzaż? - spytał, kiedy wyszli z galerii.
- Ja mam go gdzieś zawiesić? - zdziwiła się niepomiernie. - Chcesz powiedzieć, że
kupiłeś ten obraz dla mnie?
- Dlaczego nie?
- Bo nie chcę tych wszystkich upominków! - wybuchnęła. - To nieprzyzwoite, że
wyrzucasz pieniądze, by zasypywać mnie prezentami.
Powoli zbliżali się do srebrnej limuzyny, oddzieleni solidnym ogrodzeniem od
licznie zebranych przed galerią dziennikarzy.
Zesztywniała z przerażenia Ella mrugała powiekami niczym sowa, kiedy wszędzie
rozbłyskały flesze, a przedstawiciele prasy zasypywali Aristandrosa pytaniami. Jak nie-
trudno się domyślić, największe zainteresowanie budziła tożsamość jego nowej towa-
rzyszki. Aristandros pozostał jednak całkowicie obojętny na obecność dziennikarzy i ze
stoickim spokojem wsiadł do limuzyny, tuż za Ellą.
- To oczywiste, że będę robił zakupy według własnego uznania - oświadczył. -
Przywyknij do tego.
- Jestem tutaj z tobą wyłącznie przez wzgląd na Callie. Jej bliskość to jedyna na-
groda, jakiej oczekuję - oznajmiła Ella i niepewnie pogłaskała palcami naszyjnik.
Jego błyszczące oczy wydały się jej zimne niczym lód.
- %7ładen mężczyzna nie chciałby usłyszeć, że jego jedynym atrybutem jest półtora-
roczne dziecko - wycedził.
Ella uniosła pobladłą twarz.
- Nawet jeśli to szczera prawda? - zaryzykowała.
- To nie jest żadna prawda, tylko kłamstwo w żywe oczy. Powinnaś się wstydzić.
Pragniesz mnie teraz równie mocno jak siedem lat temu. Nie mieszaj w to Callie.
Nie zamierzała dawać za wygraną.
- Co z tego, że od czasu do czasu dostrzegam w tobie coś atrakcyjnego, skoro nie
zamierzam nic z tym robić? - spytała buńczucznie.
- Może chodzi o to, że brakuje ci kręgosłupa? - Zerknął na nią pogardliwie. - Nie
spełniłem twoich oczekiwań, więc nie miało dla ciebie znaczenia, że pragniemy się na-
wzajem.
R
L
T
- Problem w tym, że w twoim mniemaniu powinnam być kimś, kim nigdy nie zo-
stanę. - Pokręciła głową, jakby dziwiło ją, że tak trudno mu pojąć najbardziej oczywiste
prawdy.
Aristandros zacisnął palce na jej drobnej dłoni.
- Chciałem tylko, abyś była kobietą, a nie wojującą feministką... - zaczął.
- Nigdy z nikim nie wojowałam - zaprzeczyła ze znużeniem. - Po prostu zachowa-
łam zdrowy rozsądek. Mieliśmy całkowicie rozbieżne poglądy na życie, więc nasz zwią-
zek musiał zakończyć się katastrofą.
- Czas pokaże, kto miał rację. - Aristandros puścił jej dłoń.
Resztę drogi do mieszkania pokonali w kompletnym milczeniu, aż wreszcie Ella
nie wytrzymała napięcia, które bezustannie w niej narastało.
- Skoro obraz ma być mój, to go zawieszę gdzieś w aucie - zadecydowała nieocze-
kiwanie. - Chwilowo to jest moje jedyne miejsce zamieszkania.
Aristandros uśmiechnął się z satysfakcją.
- Teraz mieszkasz tam, gdzie ja - zauważył. - Nie przeciwstawiaj się temu, co nie-
uchronne, glikia mou. Zaakceptuj zmiany w swoim życiu. Może nawet się okazać, że jest
ci z nimi dobrze.
- Wykluczone - oznajmiła dobitnie.
- Kobiety nigdy nie zwracały się do mnie w taki sposób - powiedział z nieoczeki-
waną aprobatą. - Naprawdę jesteś wyjątkowa.
Wyczuła w głosie Aristandrosa nutę triumfu i zamknęła oczy, żeby nie widzieć je-
go zadowolenia. Gdy pocałował ją w usta, jedyną bronią Elli był gniew. Zamierzała ode-
pchnąć natręta, ale przypomniało się jej, że przecież podpisała diabelską umowę i teraz
nadeszła pora zapłaty. Nie protestowała więc, kiedy Aristandros pochylił się i bez naj-
mniejszego trudu wziął ją na ręce, a następnie przeniósł do sypialni.
Serce biło jej tak raptownie, że nie mogła złapać tchu. Po chwili położył ją na łóż-
ku i z namaszczeniem rozpiął jej sukienkę. Jego zmysłowe usta zdawały się odciskać go-
rące piętno na wargach Elli.
- Przestań - mruknął w pewnej chwili i wbił w nią uważny wzrok.
- Co mam przestać? - zdumiała się.
R
L
T
- Przestań wreszcie błądzić gdzieś myślami, bo żywiołowością dorównujesz egip-
skiej mumii.
Zarumieniła się, jakby przyłapał ją na gorącym uczynku.
- Najlepiej będzie, jeśli w ogóle dasz sobie spokój z myśleniem - dodał Aristandros
z przekonaniem. - Bądz naturalna!
- Naturalna? - powtórzyła złowrogo. - Nigdy w życiu nie robiłam nic mniej natu-
ralnego.
W odpowiedzi zacisnął szczęki.
- Tylko dlatego, że opierasz się doznaniom, które w tobie wzbudzam. Powiedz mi
lepiej, ilu miałaś facetów. Pięćdziesięciu? - spytał nieoczekiwanie, a Ella posłała mu
przerażone spojrzenie. - A zatem mniej niż pół setki - uznał.
- Nie twój interes! - warknęła z furią. - Przestań wreszcie wywlekać tę sprawę!
- A ty wyłaz spod kołdry - polecił jej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl