[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rym cie pło, lęk i tę sk no ta mie sza ły się ze sobą. Ale nie usły szał słów mi ło ści, któ ry -
mi kie dyś da rzy ła go tak uf nie. Bet sy wie dzia ła, że gdy raz wy po wie te sło wa, nie
bę dzie mo gła ich od wo łać, nie bę dzie znów mo gła wpro wa dzić mię dzy nich dy stan su
i sta wiać żą dań. Gdy je wy po wie, Nik zro zu mie, że ona nie jest w sta nie od wró cić
się i odejść od nie go.
ROZDZIAA DZIESITY
Bet sy po pa trzy ła z gry ma sem na swo je od bi cie w lu strze. Przy go to wy wa ła się na
przy ję cie u Bel li, ale zu peł nie nie mia ła na stro ju do za ba wy.
Była pew na, że gdy by Nik ją ko chał, jej nie po kój i nie pew ność znik nę ły by na za -
wsze. Jed nak była prze ko na na, że wró cił do niej tyl ko ze wzglę du na cią żę, czu ła się
upo ko rzo na i oba wia ła się, że to po czu cie upo ko rze nia z każ dym ko lej nym ro kiem
bę dzie się sta wa ło co raz więk sze. Oczy jej zwil got nia ły. Za mru ga ła i szyb ko chwy ci -
ła chu s tecz kę, żeby osu szyć łzy, za nim znisz czą jej ma ki jaż.
Fak tem było, że Nik ni g dy jej nie ko chał. Po żą dał jej. Tyl ko che mia mó zgu spra wi -
ła, że do cho wał jej wier no ści na wet pod czas se pa ra cji. Po my śla ła, że po win na cie -
szyć się tym, co ma, za miast tę sk nić do tego, cze go nie może mieć. W koń cu nie któ -
rzy lu dzie go to wi by li by za bić za to, żeby wzbu dzać ta kie po żą da nie w part ne rze.
To po win no wy star czyć. I mu sia ło wy star czyć.
Do pie ro je den dzień mi nął od po wro tu do La ven der Hall. Więk szość tego dnia
spę dzi li w łóż ku. Za ru mie ni ła się na to wspo mnie nie. Nie po tra fi ła prze stać pra gnąć
Nika, opa no wać emo cji, któ re w niej bu dził, ile kroć na nie go pa trzy ła. Ale na jak
dłu go to wy star czy, je śli Nik bę dzie miał ją przez cały czas pod ręką? Prę dzej czy
póz niej uświa do mi so bie, że może ją trak to wać, jak chce. Po zy cja za leż no ści nie ro -
ko wa ła do brze na przy szłość związ ku.
Wy szła z ła zien ki ze świe żo umy ty mi i ucze sa ny mi wło sa mi i jed no cze śnie Nik wy -
ło nił się z gar de ro by w nie na gan nym stro ju. Czar na ma ry nar ka i spodnie pod kre śla -
ły jego wy so ki wzrost i zgrab ną fi gu rę. Bet sy po my śla ła, że nie ma sen su si lić się na
chłód, sko ro i tak nie po tra fi utrzy mać rąk z dala od nie go i przy każ dej oka zji tra -
fia ją do naj bliż sze go łóż ka.
Po pa trzył na nią z nie skry wa nym uzna niem.
Do sko na le ci w nie bie skim, kar do ula mou.
Ciem no nie bie ska wie czo ro wa su kien ka z ko ron ko wą spód ni cą i rę ka wa mi, do pa -
so wa na na pier siach i bio drach, przy da wa ła ja snej kar na cji Bet sy per ło we go bla -
sku.
Cie szę się, że ze chcia łeś przyjść na to przy ję cie ra zem ze mną po wie dzia ła.
Wiem, że nie lu bisz im prez, na któ rych nie moż na roz ma wiać o in te re sach, ale bę -
dziesz miał bra ci do to wa rzy stwa.
A tak że cały ten dro biazg za uwa żył Nik su cho. Spró bu ję po znać ich le piej,
ale nie zbyt do brze so bie ra dzę w to wa rzy skich roz mów kach, a Bel la za pew ne opo -
wie dzia ła im już o mnie parę nie po chleb nych rze czy, więc ni cze go nie mogę ci obie -
cać.
Wy star czy odro bi na życz li wo ści za pew ni ła go. Cie szy ła się, że ze chciał wy ko -
nać ten krok w stro nę naj młod szych dzie ci Ga eta na Ra vel le go.
Zro bię wszyst ko, co trze ba obie cał.
Bet sy pod nio sła na nie go spoj rze nie nie bie skich oczu.
Dla cze go?
Oto czył ją ra mio na mi i po pa trzył jej w oczy.
Bo chcę, że byś była ze mną szczę śli wa.
Je stem szczę śli wa za pew ni ła go z ru mień cem.
Po chy lił gło wę, chcąc ją po ca ło wać, ale Bet sy szyb ko od wró ci ła twarz.
Mam już ma ki jaż po wie dzia ła bez tchu. Pod nio sła na nie go wzrok i za uwa ży ła
na jego twa rzy błysk ura zy i nie pew no ści. Tak samo wy glą dał tego dnia, kie dy od
niej od szedł jak by nie po tra fił zro zu mieć, co było złe go w tym, że ukrył przed nią
wa zek to mię i dla cze go czu ła się tak zra nio na, gdy się o tym do wie dzia ła. Wte dy nie
po tra fi ła tego po jąć. Te raz ro zu mia ła go le piej, ale na wi dok tego wy ra zu twa rzy
po czu ła się nie swo jo.
Na głym ru chem wy su nę ła się z jego ra mion i sta nę ła ple ca mi do nie go.
Ro ze pnij su wak.
Ale my śla łem, że& po wie dział ze zdzi wie niem.
Do oczu na pły nę ły jej łzy. Znów te cią żo we hor mo ny, po my śla ła.
Su kien ka spły nę ła na pod ło gę i Bet sy zo sta ła tyl ko w ko ron ko wej bie liz nie. Pod -
nio sła suk nię i roz ło ży ła ją sta ran nie na łóż ku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]