[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ogród i dawali trochę wytchnienia spalonej ziemi.
Nicki skierowała strumień wody na śliczny klomb pełen lilii,
gdy nagle poczuła lodowaty cios między łopatki.
- Ty... - Odwróciła się gwałtownie i również go oblała.
- Na więcej cię nie stać? - Zaśmiał się i ponownie ją oblał.
Przez chwilę chlapali się jak dzieci. Byli kompletnie
przemoczeni, ale szczęśliwi i roześmiani. W pewnej chwili Nicki
upuściła szlauch i rzuciła się do ucieczki. Luke ruszył na nią, ale
przechytrzyła go. Kiedy wypadł spomiędzy krzaków na kawałek
wolnej przestrzeni, zastał ją klęczącą przy sporym oczku wodnym.
Zanim się spostrzegł, porządnie go ochlapała.
Rzucił się na nią z szatańskim uśmiechem i chwilę pózniej
ous
l
anda
c
S
oboje wylądowali w wodzie.
- Poddajesz się? - spytał, ciężko dysząc.
- Nigdy - krzyknęła i cała się zanurzyła.
Woda była wyjątkowo zimna, ale Nicki pomyślała, że to
dobrze, bo jej rozgrzane ciało potrzebowało ochłody. Och, co za
rozkosz...
Ciało, rozkosz... Te słowa zbyt często gościły w jej myślach.
To nic takiego, uspokoiła się szybko. Marzenia o chłodnej kąpieli
to nie to samo co pożądanie odczuwane do mężczyzny. A jednak
kiedyś nie tylko pożądała Luke'a, ale też pokochała go. I do czego
to doprowadziło? Tylko do łez.
Po kilku minutach wygramolili się na brzeg i położyli na
trawie. Nicki ziewnęła szeroko i zmęczona przymknęła oczy.
- Profesor prosił, żebyśmy posadzili malwy przy szopie -
mruknęła sennie.
Luke odwrócił się w jej stronę. Kręciło mu się w głowie.
Tyle się wydarzyło przez ostatnie dni. Patrzył na nią i czuł, jak robi
mu się coraz cieplej. Wyglądała bosko. Zerwał zdzbło trawy i
połaskotał ją w policzek.
Otworzyła gwałtownie oczy.
- Do czego zmierzasz, McCade?
- Jestem facetem. - Uśmiechnął się. - Zawsze do czegoś
zmierzam.
ous
l
anda
c
S
Westchnęła, ale nie wiedział, czy to przyzwolenie.
- Masz śliczne usta - wyszeptał.
- To tylko zwykłe usta.
-Wszystko zależy od punktu widzenia - mruknął i przesunął
kciukiem po jej pełnych, różowych wargach.
- Według mnie twoje usta są wręcz boskie - wyjaśnił i na-
chylił się, by ją pocałować.
- Luke - jęknęła pomiędzy kolejnymi pocałunkami. -Czy nie
powinniśmy iść sprawdzić, jak działa pompa?
- Nie musimy. Minie godzina, zanim opróżni sadzawkę.
Mamy mnóstwo czasu.
Przez chwilę Nicki poddała się jego pieszczotom. Całował
wspaniale. Butch nie przykładał żadnej wagi do gry wstępnej.
Luke zaś... Rozmarzyła się. Jego dłonie poruszały się w
niespiesznym tempie. Jego łagodne pieszczoty rozpalały ją.
Powoli wsunął dłoń pod jej mokrą koszulkę. Zapragnęła
również go dotknąć. Miał rozgrzaną i gładką skórę. Z rozkoszą
przesuwała dłońmi po jego napiętych mięśniach. Oplotła go nogą i
stopą przesunęła po jego umięśnionej łydce.
Oddychał coraz szybciej. Powoli, ale zdecydowanie rozchylił
jej wargi językiem.
Nicki poczuła się jak nastolatka.
Westchnęła. Nagle przypomniała sobie, kto zniszczył jej
ous
l
anda
c
S
dziewczęce marzenia.
- Luke?
- Tak? - spytał, nie przerywając pieszczot.
- Myślę, że trochę...
Zsunął się w dół i delikatnie objął ustami jej sutek. Usłyszał,
jak jej głos się łamie. Jęknęła cicho. Sięgnął do zapięcia jej spodni,
ale w ostatniej chwili powstrzymał się. Chciał się z nią kochać.
Pragnął jej, ale nie był gotowy. A niech to!
Omal się nie zaśmiał. Zawsze przywiązywał dużą wagę do
bezpiecznego i odpowiedzialnego seksu. Zawsze też był
przygotowany, ale właśnie dzisiaj, po raz pierwszy w życiu
nawalił. Pożądanie nieomal wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem,
jednak wiedział, że to byłoby nie w porządku wobec Nicki.
Pocałował jej piersi raz jeszcze, po czym odsunął się I opadł
ciężko na trawę. Potrzebował chwili, by ochłonąć.
- Luke? - spytała z troską w głosie.
Nie odpowiedział, nie chciał o tym rozmawiać. Nim zdążyła
odwrócić się w jego stronę, zerwał się na nogi.
- Zostań tutaj. Zaraz wracam - rzucił i zniknął.
Biegł bez tchu przez ogród. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz
był taki pobudzony. Jednocześnie nie mógł się pogodzić z faktem,
że tracił kontrolę nad emocjami. W dodatku marzył, by cały dzień
spędzić z Nicki, leżeć nad sadzawką, słuchać szmeru wody. To
ous
l
anda
c
S
było zupełnie do niego niepodobne.
Wyłączył pompę, następnie poszedł zobaczyć, co u dziadka.
- Wszystko w porządku?
- Mmm - mruknął starszy pan, nie odrywając wzroku od
lektury.
Zaciekawiony Luke podszedł bliżej.
- Co to?
- Magazyn ogrodniczy od Nicki - wyjaśnił. - Prosiła, żebym
wybrał sadzonki do warzywniaka na jesień.
Luke wzdrygnął się odruchowo. Nie było wiadomo, czy
jesienią dziadek będzie jeszcze mieszkać w tym domu, chociaż
wiele wskazywało, że wreszcie czuje się trochę lepiej. Nicki udało
się go nawet przekonać do krótkich spacerów. Jeśli problemem
dziadka rzeczywiście była depresja, takie ćwiczenia powinny
przynieść pożądany skutek.
- Może powinniśmy spotkać się z lekarzem - Luke za-
sugerował nieśmiało.
- Nic mi nie jest - odburknął dziadek.
Luke pokręcił głową. Dziadek od samego początku po-
wtarzał, że nic mu nie jest. A lekarzowi tłumaczył, że rodzina jest
przewrażliwiona. Co więcej podczas każdej wizyty u doktora
Kroegera dziadek zachowywał się zupełnie normalnie. Upłynęło
sporo czasu, nim lekarz orzekł demencję i przepisał leki.
ous
l
anda
c
S
- W każdym razie na pewno nie jestem zniedołężniały -
dodał. - I nie potrzebuję tych śmiesznych pigułek.
- Chodzmy zatem do doktora. Porozmawiamy z nim i
zobaczymy, co on na to.
- To nie będzie potrzebne. Od tygodnia ukradkiem wy-
rzucam leki i jak na razie mam się zupełnie dobrze.
Luke z trudem opanował atak śmiechu. A zatem jego
podejrzenia potwierdziły się co do joty.
- No dobrze, pózniej o tym porozmawiamy - skomentował. -
Nicki na mnie czeka.
Gdy wrócił do ogrodu, zauważył, że Nicki już poprawiła
ubranie, za co w głębi duszy był jej bardzo wdzięczny. Usiadł przy
niej i odetchnął. Teraz mógł się naprawdę zrelaksować i nie
myśleć o tym, jak smakuje jej ciało.
- Wyłączyłem pompę - odezwał się. Spojrzała na niego
kątem oka.
Luke, żeby nie kusić losu, położył się na trawie, a ręce
włożył pod głowę. Trwali przez chwilę w milczeniu, obserwując,
jak promienie słońca odbijają się w tafli wody.
- Pamiętasz dzień, kiedy powiedziałem, że ja jestem
mięśniami, a ty mózgiem? - zapytał wreszcie. - Dlaczego tak
wtedy spochmurniałaś?
- Tak było?
ous
l
anda
c
S
- Dobrze wiesz, że tak. Wykrzywiła twarz w grymasie.
- Może masz rację. Jak sądzę, powody były dwa: mój ojciec
i mój były mąż. Musisz zrozumieć, że mój tata był bardzo surowy.
Pilnował, bym cały wolny czas poświęcała na ślęczenie nad
książkami, jednocześnie nigdy nie dał po sobie poznać, że jest
zadowolony z moich wyników w nauce.
- Pewnie był zazdrosny, bo przewyższałaś go inteligencją -
wtrącił. - A twój były?
- Chwilami chyba nie mógł się pogodzić, że mam wyższe
wykształcenie, a on nie. Bywały dni, kiedy był ze mnie dumny, a
innym razem chodził wściekły i bardzo mi dokuczał.
- I dlatego go zostawiłaś?
- Rozstaliśmy się, bo myślał rozporkiem, a nie głową. Luke
zrobił wielkie oczy.
- Chcesz powiedzieć, że cię zdradzał?
- Tak, nie wiem, dlaczego tak cię to dziwi.
- To chyba oczywiste - rzucił oburzony. - Ten facet był
skończonym idiotą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]