[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie potrafiłaby powiedzieć, czy one się lubią, czy raczej nienawidzą, czy
też może odnoszą się do siebie najzupełniej obojętnie.
- Chyba nie opowiadałam ci o Emily - rzekła Rebekka. - Ona jest
córką mojego byłego męża, wnuczką starej Caroline. To ona odziedziczy-
ła wszystko po ojcu, a teraz jest zaręczona z Gerhardem Lindemannem,
moim pasierbem z pierwszego małżeństwa.
Aasta von Getz wyciągnęła rękę.
- Bardzo się cieszę, panno Egeberg. Mam wrażenie, że ojciec o pani
wspominał, ale widocznie nie słuchałam go uważnie. Mam za sobą trud-
ny okres. Ostatniej zimy umarł mój mąż.
mily z obowiązku uścisnęła jej rękę. Skóra była zimna, spojrzenie
pozbawione zainteresowania. Zwróciła się w stronę Rebekki i poczuła, że
złość w niej wzbiera. Co ci ludzie tutaj robią? Czy Gerhard nie po-
wiedział jej wyraznie, że nie będą mile widziani w hotelu?
R
L
- Proszę ze mną, zaprowadzę panią do jej pokoju, pani Getz - ofiaro-
wała się Henny i mrugnęła do Emily. - Ja jestem bratową panny Egebert.
Witamy w Hotelu pod Białą Różą.
Pani von Getz wzruszyła ramionami i weszła na schody, a za nią Hen-
ny taszcząc dwie z jej walizek. Rebekka zwróciła się do Emily:
- Mamy nadzieję, że ty i Gerhard zjecie razem z nami. Wieczorem o
ósmej. Skoro nie chcieliście zaszczycić swoją obecnością naszego ślubu,
to mój mąż chciał, żebyśmy zorganizowali uroczysty wieczór z tej okazji.
A przy okazji, mąż chciałby przejrzeć listę win.
Emily rozejrzała się. Były w recepcji same.
- Muszę was prosić, byście jak najszybciej stąd wyjechali - rzekła,
starając się, by jej głos brzmiał spokojnie. - Ivan Wilse nie może miesz-
kać w hotelu ojca, chyba to rozumiesz.
Rebekka uśmiechnęła się tryumfalnie.
- Oczywiście, że może tu mieszkać, Emily. Rodzina Egebergów nie
jest już taka potężna. Stara Caroline i ten pijaczek, twój brat, to wszystko,
co zostało. Twój ojciec nie żyje, a ty, mimo wszystkich moich życzli-
wych ostrzeżeń, zaręczyłaś się z moim drogim pasierbem, przyrodnim
bratem moich dzieci. W tej sytuacji powinnyśmy obie zakopać topór wo-
jenny. Zostawmy przeszłość w spokoju. Ivan został bardzo zle potrakto-
wany przez Egebergów, ale przeciwko tobie nic nie ma.
Emily nie znajdowała słów.
- Mam do załatwienia pewną sprawę. Ingolf mnie oczekuje -
uśmiechnęła się Rebekka i wyszła z hotelu.
Pierwszą myślą Emily było zwrócić się o pomoc do Gerharda, ale zre-
zygnowała. Gerhard pojechał przecież do Bjelkevik. Sama będzie musiała
to załatwić. Musi spotkać się z Wilsem, dopóki jeszcze złość w niej nie
opadła, złość, która daje siłę i odwagę.
Wbiegła po schodach na górę. Drzwi do pokoju numer dziewięć były
zamknięte, ku Emily szła Henny.
- Pani musi się ogarnąć po podróży. Iver wniesie resztę bagażu. Ależ
to czarownica! Czarownica najgorszego rodzaju!
Emily drgnęła, słysząc takie słowa, ale nie miała czasu odpowiadać.
164
R
L
- Muszę porozmawiać z gościem spod czwórki - wyjaśniła.
W oczach Henny pojawił się błysk zaciekawienia, ale bez słowa ze-
szła na parter.
Emily mocno zapukała do drzwi. Wilse otworzył, uśmiechał się sze-
roko.
- Ach, to pani, moja droga bratanico. Czekałem na panią. Proszę
wejść! Nie ma nic nieprzyzwoitego w tym, że zostanie pani sama ze swo-
im rodzonym wujem.
Emily weszła marszowym krokiem i zatrzymała się pośrodku pokoju.
- Co to ma znaczyć, panie Wilse, czy może raczej panie Winger? Dla-
czego przyjeżdża pan tutaj i w dodatku podaje się za kogoś innego?
- To tylko taki mały żarcik, moja droga. Tylko mały żarcik.
- Nie możecie tu zostać! Myślałam, że Gerhard powiedział wystarcza-
jąco wyraznie, że...
W następnej sekundzie Wilse znalazł się tuż przy niej. Zanim zdążyła
odskoczyć, chwycił ją za nadgarstki tak mocno, że zabolało. Pochylił się i
warknął:
- Mówię to tylko ten jeden jedyny raz, droga bratanico. Nikt nie bę-
dzie mną dyrygował! A już zwłaszcza Gerhard Lindemann! Nie może
pani wyrzucić na ulicę hotelowych gości. Jakby to wyglądało? A jeśli po-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]