[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ryan podniosła wzrok i zobaczyła przed sobą choch-
lika o rudej czuprynie.
 Jakim cudem jesteś taka rześka pięć po ósmej rano
w sobotę, Becko? To chorobliwe.  Ryan ziewnęła,
patrząc na tryskającą energią przyjaciółkę.  Byłabym
punktualnie, gdybyś się nie upierała, żeby biegać o świcie.
 Wiesz, co mówił Beniamin Franklin  odparła Becka
z uśmiechem.  Wcześnie spać i wcześnie wstać.
 Ben Franklin był lubieżnym, wyuzdanym seksualnie
starcem  warknęła Ryan, głośno zatrzaskując drzwiczki
samochodu. Pochyliła się, żeby wetknąć kluczyki do
wewnętrznej kieszonki szortów.  Dlaczego miałabym
wierzyć jego słowom?
 Dobrze, że pani McCormack tego nie słyszy  powie-
działa ostrzegawczo Becka, przywołując widmo ich na-
uczycielki z ostatniej klasy, przepełnionej nabożnym
szacunkiem dla ojców-założycieli.
Becka i Ryan nie umiałyby powiedzieć, kiedy właś-
ciwie się poznały. Może w jakiejś piaskownicy, a może
w podbostońskim osiedlu, w którym stawiały pierwsze
niepewne kroki. W każdym razie łączyła je silna więz.
Chodziły razem od przedszkola aż do szkoły średniej, ale
ich przyjazń nie osłabła nawet wtedy, gdy dorosły i każda
wybrała inną drogę zawodową.
Ryan odwróciła się w stronę biegnącej wzdłuż brzegu
ścieżki dla amatorów joggingu.
 Nie tak szybko, sarenko. Najpierw rozgrzewka.
 Becka bardzo poważnie podchodziła do pracy ma-
sażystki sportowej, specjalizującej się w opiece nad
lekkoatletami.  Przez połowę tygodnia musiałam ma-
sować sportowców, którzy przystąpili do wiosennych
72 Kristin Hardy
treningów, nie mając dość oleju w głowie, żeby zacząć od
porządnej rozgrzewki.  Ostatnie słowa wypowiedziała
już z głową pomiędzy kolanami.
 Uparłaś się, żeby pracować z niedzielnymi wy-
czynowcami, to masz, czego chciałaś.
Becka potrząsnęła głową i weszła na cementowy
krawężnik, otaczający miejsce do parkowania, żeby roz-
ruszać mięśnie łydki, a jej oczy błyszczały radośnie.
 Nie, chodzi o całkiem co innego.
Ryan otrząsnęła się już nieco z porannego otumanienia
i uważniej przyjrzała się przyjaciółce. Becka niemal tań-
czyła na palcach, a podniecenie wręcz z niej emanowało.
 O co chodzi? Wyglądasz, jakbyś miała w zanadrzu
jakieś sensacyjne wiadomości. Wyrzuć to wreszcie z sie-
bie, mała.
 No, skoro nalegasz...  Becka rzuciła jej rozbawione
spojrzenie, ale sama nie mogła już wytrzymać.  Masażys-
ta z lokalnego klubu doznał urazu nadgarstka. Czeka go
operacja i rehabilitacja, a to oznacza, że przez cały sezon
nie będzie zdolny do pracy. Zadzwonili do wydziału
medycyny sportowej i poprosili Wally ego, żeby im kogoś
zarekomendował. Odesłał ich do twojej oddanej przyja-
ciółki  powiedziała lekko.
Ryan zaprzestała ćwiczeń i wydała głośny okrzyk
zaskoczenia.
 Becko, to rewelacja!  Porwała przyjaciółkę w ob-
jęcia i razem wykonały triumfalny taniec.  O mój Boże,
to wspaniale! Nikt bardziej od ciebie na to nie zasługuje.
Becka aż się zarumieniła z radości.
 Zwietnie, prawda? Dostałam propozycję wczoraj.
Kiedy obudziłam się dziś rano i przypomniałam sobie
o tym, o mało nie pofrunęłam na księżyc.  Machnęła ręką,
niby to z lekceważeniem, ale gest nie wyglądał zbyt
przekonująco.  Staram się jednak za bardzo nie roz-
Sekretny kochanek 73
budzać w sobie nadziei. Niewykluczone, że wyniknie
z tego coś więcej, ale nie ma żadnych gwarancji. Masaży-
sta zespołu może wrócić w czasie sezonu, albo w przy-
szłym roku nie będą już mnie potrzebować.
Ryan zrobiła wielkie oczy.
 Ale może też przejść na emeryturę i zająć się swoim
polem golfowym, albo kierownictwo klubu dojdzie do
wniosku, że przyda się dwóch terapeutów. Pozwól sobie
na radość  powiedziała ze zniecierpliwieniem.
Ruszyły wolnym truchtem.
 A co Scott o tym sądzi?  zapytała Ryan z zaintere-
sowaniem. Scott był od jakiegoś czasu chłopakiem Becki.
 Jak to Scott. Nie podoba mu się, że będę otoczona
młodymi facetami, że będę pracować w weekendy i wie-
czorami, że będę podróżować z zespołem i że nie będzie
mnie w domu, gdyby on nabrał ochoty na masaż.  Becka
wzruszyła ramionami i cień gniewu pojawił się w jej
głosie.  Nie usłyszałam od niego jednego słowa gratulacji.
Nie mam pojęcia, dlaczego marnuję z nim czas. Jest
zakochany we własnym odbiciu w lustrze, a nie we mnie.
Ryan potrząsnęła głową.
 Mężczyzni! Dlaczego my, kobiety, w ogóle zawraca-
my sobie nimi głowę?
Becka uśmiechnęła się do niej ponuro.
 No, powiedz mi to, przyjaciółko.
 Ile mamy dziś przebiec?
 Trzy mile.
 Trzy?!  Ryan aż pisnęła z przerażenia.  Sezon
joggingu dopiero się zaczyna. Daruj mi trochę. Ja nie
spędziłam całej zimy w sali gimnastycznej.  Ryan miała
nadzieję, że jej głos nie przypominał jęku.
 Dasz radę.  Becka prawie nie była zdyszana po
dotychczasowym biegu.  To kara za to, że odwołałaś
środowe spotkanie.
74 Kristin Hardy
Przed oczami Ryan stanął obraz, jak stoi nago przy
oknie, zatapiając palce we włosach Cade a. Zaschło jej
w ustach. Potem przypomniała sobie dalszą część historii
i zacisnęła zęby.
 Wyglądasz okropnie ponuro. Tylko mi nie mów, że
ci nie idzie w pracy.
 Nie, w pracy wszystko w porządku. Barry zatruwa
mi życie w sprawie jakiegoś kontraktu, ale poza tym
wszystko toczy się utartym trybem, jak zawsze.
Becka obrzuciła Ryan badawczym spojrzeniem.
 Powiedz mi, Ryan. Zbyt długo się przyjaznimy,
żebyś musiała dzwigać to samotnie.
Ryan przebiegła jeszcze w milczeniu kilka kroków,
żeby opanować nerwy.
 Nowa książka jest na ukończeniu. To duże wyzwa-
nie. Jeśli spodoba się wydawcy, podpisze ze mną umowę na
kolejne trzy powieści, a Helene twierdzi, że będzie w stanie
wynegocjować dla mnie kolejną umowę na kilka tomów
z innym wydawnictwem. Reasumując: jeśli dobrze zrobię
tę, to mogę zająć się pisaniem w pełnym wymiarze godzin.
 I skończyć z wykładami, jak rozwiązywać wielkie
konflikty w piaskownicy? Jak ty będziesz bez tego żyć?
 Wiesz, jak bardzo mi na tym zależy, Becko.  Ryan
zawahała się. Ciąg dalszy nie chciał jej przejść przez usta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl