[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszystko było takie proste...
Spojrzała na Omara.
- Widziałeś się z dziadkami? - zapytała.
- Tak. - Skinął głową. - Bardzo się ucieszyli na mój widok.
Byłem ich drugim gościem w tym tygodniu. Pierwszym był mój
kuzyn Ramani, syn Mitzi. Jest w Anglii, próbuje zainteresować
ludzi tragiczną sytuacją mieszkańców Somalii. Poznał moich
dziadków, kiedy zabrałem ich do Afryki. Obiecał im wtedy, że
ich odwiedzi, jeśli kiedykolwiek będzie w naszym kraju. Za
RS
106
kilka dni przyjedzie do mnie. - Urwał. - A jak twoje spotkanie z
Jonem?
- Dziękuję, udało się - odparła. - Obydwoje mieliśmy powód,
żeby się spotkać.
- Nie powiesz mi nic więcej? .
- Właściwie mogę. - Wzruszyła ramionami. - Spotkałam się z
Jonem, żeby mu wyjaśnić, że moim zdaniem nasz związek już
się wypalił.
Poczuła, że Omar sztywnieje.
- Jak to przyjął?
- Lepiej niż się spodziewałam. Bałam się, że może pomyśleć,
że chcę małżeństwa.
- A chciałaś?
- Kiedyś tak. Ale teraz już nie.
- Rozumiem. A Jon? Dlaczego chciał się spotkać?
- %7łeby się przyznać, że ma kogoś.
Omar nagle zjechał na pobocze i wyłączył silnik.
- %7łartujesz - powiedział, odwracając się w jej stronę. Na jego
twarzy malowało się wprost bezgraniczne zdumienie.
- Zapewniam cię, że nie - odrzekła. - Oświadczył mi, że
poznał ją kilka miesięcy temu i próbował stłumić swoje uczucia
z powodu naszego związku. Ale w końcu zrozumiał, że nie
potrafi z tym walczyć.
- Więc kiedy przyjechał na ślub, już o tym wiedział? - Omar
wciąż wyglądał na zaskoczonego.
- Tak. Ale stwierdził, że ślub to nie najlepsza okazja do
rozstania.
- Cóż... - Omar pokręcił głową. - Powiedziałem, że musi być
szalony, skoro wraca do Chester tamtej nocy. Teraz już wiem,
że faktycznie jest.
- Nieprawda. - Tym razem to Sandie pokręciła głową. - On
nie jest szalony, on po prostu jest człowiekiem, który nie mógł
sobie poradzić z uczuciami. Dobrze to rozumiem.
RS
107
Omar patrzył na nią przez dłuższą chwilę. Kiedy w końcu
dotarł do niego sens jej słów, pochylił się i delikatnie ją
pocałował. Sandie odsunęła się i dotknęła jego ust.
- Zapominasz o czymś...
- Tak? - zapytał, przyglądając się jej oczom, włosom,
policzkom, i w końcu ustom. - A o czym?
- Wciąż jesteś z Amandą - wyszeptała. Znów ją pocałował. A
potem powiedział:
- Zerwałem z nią trzy dni temu.
Sandie wpatrywała się w niego ze zdumieniem. Tego się nie
spodziewała.
- Zdaje się, że ten dzień jest pełen niespodzianek.
- To oznacza, że oboje jesteśmy wolni - stwierdził Omar,
delikatnie dotykając jej twarzy.
- To prawda - przyznała. - Ale potrzebuję trochę czasu...
- Rozumiem.
- Tak długo byliśmy razem... - Zamilkła bezradnie. Nagle
poczuła się strasznie zmęczona.
- Dam ci tyle czasu, ile będziesz potrzebować - wyszeptał. -
Nie musimy się spieszyć. To, co nas łączy, jest zbyt cenne, żeby
pędzić. A teraz pora do domu.
- O tak - powiedziała i na chwilę położyła głowę na jego
ramieniu. - Jedzmy już do domu.
- Czy ja dobrze rozumiem? Rozstaliście się z Jonem? On ma
kogoś innego? - Penny wpatrywała się w Sandie w zdumieniu,
gdy tydzień pózniej jadły lunch w stołówce szpitalnej.
- Tak - przyznała Sandie. - Już od jakiegoś czasu wiedziałam,
że coś w naszym związku jest nie tak...
- Jesteś na pewno zrozpaczona - stwierdziła Penny. - Ty i Jon
byliście ze sobą od.,, tak dawna...
- Chciałaś powiedzieć: od zawsze?
- Chodzi mi o to, że...
- W porządku. Prawda jest taka, że to donikąd nie prowadziło.
Chyba obydwoje zdaliśmy sobie z tego sprawę.
RS
108
- To znaczy, że ty też chciałaś rozstania? Sandie skinęła
głową.
- Pewnego dnia uświadomiłam sobie, że już nie chcę wyjść za
Jona. Ze kocham go jak brata, a nie przyszłego męża.
- Czy był jeszcze jakiś powód?
- Tak, Jon zakochał się w innej kobiecie i zrozumiał, że to jest
prawdziwa miłość.
- No dobrze - powiedziała Penny - zdarza się. Ale co z tobą?
Czy ty też kogoś poznałaś i uświadomiłaś sobie to samo?
- Chyba tak. - Sandie poczuła, że czerwienieje.
- A czy dostąpię zaszczytu poznania jego imienia? - Penny
urwała i spojrzała na nią podejrzliwie. - Tylko mi nie mów, że to
Omar.
- Właściwie...
- Sandie - wyszeptała ze zgrozą przyjaciółka.
- Co twoim zdaniem jest z nim nie tak? - zapytała Sandie.
- Nic - odparła natychmiast Penny. - Wszystko w porządku, to
uroczy mężczyzna, ale...
- Ale co? Chodzi o to, że ma opinię podrywacza?
- Oględnie mówiąc. Zdążył już złamać wiele serc w naszym
szpitalu, a przecież jest tu od niedawna.
- A co on może zrobić, skoro kobiety za nim szaleją?
- A Amanda? - zapytała nagle Penny.
- Zerwał z nią prawie dwa tygodnie temu.
- Naprawdę? Nie wiedziałam. I co, spotykacie się? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl