[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siostra szła do łóżka z każdym, kto chciał zapłacić. Nikt nie wie-
rzył, że Tucker może być inny. Mówili o nim to samo, co o innych
Haynesach - nic niewart, nieodpowiedzialny, złodziej. Kiedy oj-
ciec Karen odkrył, że się spotykają, kategorycznie jej tego zabro-
nił. Tucker zebrał się na odwagę i poszedł z nim porozmawiać.
Pan Talmedge przyjął go na ganku ze strzelbą w ręku, aby powie-
dzieć, że żaden degenerat nie będzie się spotykał z jego córką.
Wściekły i zraniony, nie zastanawiając się nad tym, co robi, Tuck-
er ukradł samochód. Wypił butelkę whisky i pędził, jakby goniły
go wszystkie diabły. Choćby nie wiem jak szybko gnał, jak brawu-
42
S
R
rowo, nie udało mu się uciec od piętna człowieka z marginesu i
swojego smutnego przeznaczenia. Zamiast tego rozbił samochód.
Obudził się w zimnym, sterylnym pokoju szpitalnym, potłuczony i
samotny.
Nikt z rodziny nie zjawił się, aby mu dodać otuchy. Towarzyszył
mu tylko policjant trzymający straż przy drzwiach.
Po piętnastu latach wciąż czuł ból i poniżenie.
Pamiętaj o tym i trzymaj się z daleka od July - beształ się w
duchu. Prędzej czy pózniej odrzuci cię, tak jak tamta. Czemu nie
możesz przestać o niej myśleć? Czemu wciąż zastanawiasz się,
czy za cienką ścianą, która was dzieli, leży niespokojna, nie mo-
gąc zasnąć?
Westchnął zmęczony rozmyślaniami, usiadł i ukrył twarz w
dłoniach. Skoncentruj się. Pamiętaj o czekającym cię zadaniu; je-
steś tu z powodu braci Stravanos.
Wstał z sofy, narzuta spadła na podłogę. Deski skrzypiały ci-
cho, gdy podchodził do okna. W mieszkaniu naprzeciwko paliło
się światło. A niech to! Był zły na siebie, że przeoczył moment,
gdy fałszerze wracali do domu. Spojrzał na zegarek - kilka minut
po północy. July położyła się o jedenastej. Musieli przyjść w ciągu
ostatniej godziny. Gdyby nie był tak pochłonięty marzeniami o
pięknej gospodyni w pokoju obok, nie przegapiłby tego. Powinien
bardziej się starać, aby nie zaniedbywać obowiązków. Plan wyko-
rzystania mieszkania July jako kryjówki i punktu obserwacyjnego
był fatalnym pomysłem. Nie mógł tu dłużej zostać, nie miał co do
tego wątpliwości. Trzeba znalezć inne wyjście. Jeśli nawet nie
wypełni zadania, to trudno.
July leżała w swoim łóżku bezsennie, wsłuchana w rzewne
melodie płynące z radia. Zwiadomość, że Tucker jest w pokoju
obok, nie pozwalała jej zasnąć, bynajmniej nie dlatego, że obawia-
43
S
R
ła się go. Ufała swojemu instynktowi. Pamiętała też o pewnej ro-
dzinie, która zaopiekowała się jej matką, gdy ta potrzebowała po-
mocy.
Wspomnienia tamtych dni były wciąż żywe w pamięci July.
Wtedy to jej matka zrozumiała, że jest uzależniona, rozpoczęła
więc długą i niezwykle trudną drogę wychodzenia z nałogu. Kiedy
pewnego zimowego dnia trzynastoletnia wówczas July wróciła do
domu, drzwi wejściowe były otwarte na oścież. Nigdzie nie mogła
znalezć matki. Znała jej dziwne zachowanie, ale dotąd nie zdarzy-
ło się, aby nie wróciła na noc. Po prostu zniknęła bez śladu. Prze-
rażona July zadzwoniła do ojca, który jednak nie potraktował jej
obaw poważnie. Wolał udawać, że nic złego się nie dzieje. Po
dwóch dniach czekania, pełnego niepokoju, udało jej się zmusić
ojca do powiadomienia policji o zaginięciu żony. Trzeciego dnia
wieczorem matka wróciła, całkowicie trzezwa, w towarzystwie
dwojga przemiłych ludzi. Znalezli ją pijaną w rynsztoku i zabrali
do domu. Przez te trzy dni, które z nimi spędziła, zrozumiała, że
rujnuje życie sobie i swojej rodzinie. To był pierwszy krok. Potem
długie, trudne leczenie, nie bez porażek i upadków, w końcu jed-
nak udało się pani Johnson wygrać walkę z nałogiem. Gdyby
przygarnięcie Tuckera przyniosło podobne rezultaty. Wierzyła, że
każdy człowiek jest z natury dobry, trzeba tylko odkryć w nim tę
cechę. Z doświadczenia wiedziała, że akceptacja, współczucie i
miłość potrafią zdziałać cuda. Zaprosiła Tuckera, bo chciała mu
pokazać, że jest ktoś, komu na nim zależy, kto martwi się o niego.
Nie obawiała się go, choć prawie nic o nim nie wiedziała. Obawia-
ła się swojej reakcji na jego obecność. Pociągał ją, jak nikt dotąd,
wzbudzał emocje, nad którymi z trudem potrafiła zapanować.
- Drogi są coraz bardziej śliskie, przybywa także śniegu
44
S
R
- obwieszczał spiker aksamitnym głosem. - Zostańcie więc w do-
mach i przytulcie się do tych, których kochacie.
Przytulcie się do tych, których kochacie.
Pod wpływem tego zdania wyobraznia July zaczęła usłużnie
podsuwać jej obrazy tego kogoś. Oto siedzą z Tuckerem na sofie,
wtuleni w siebie. W kominku wesoło buzuje ogień, a oni popijają
gorącą czekoladę i całują się czule. Cóż za romantyczna scena!
July zadrżała, zachwycona. Wtuliła głowę w poduszkę. Tucker
spał na drugiej takiej samej, pomyślała. Po chwili przekręciła się i
usiłowała przywołać do rzeczywistości. Jej fantazje najwyrazniej
wymykają się spod kontroli.
Pomyśl o czymś innym.
Jak to zrobić? Choćby nie wiem jak się starała, w powietrzu
unosił się jego zapach, pod palcami wciąż czuła jego miękkie wło- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl