[ Pobierz całość w formacie PDF ]
planu była gorliwość w łóżku, za którą w nagrodę dostała dom w Ingledean.
Chciał, by jak najszybciej zniknęła z pałacu, z Qubbah i jego życia. Był
zupełnie bezsilny wobec żądzy, którą w nim wzbudzała. Chociaż pragnął jej
bardziej niż jakiejkolwiek innej kobiety, była nieosiągalna. Nie mógł kochać
się z żoną brata. yle, że całowali się wczoraj i dobrze, że zadzwonił Omran, bo
nie potrafiłby się od niej oderwać. Zachowałem się jak smarkacz, przyznał ze
wstydem. Nie pojmował, co się z nim działo w jej obecności, gardził sobą za
słabość, którą w nim wzbudzała.
- Jeśli pozwolisz mi wyjechać z Kazimem, obiecuję przywozić go często
do Qubbah - rzekła. - Król nie jest tak chory, jak mówiłeś, jeśli więc nadal bę-
dziesz trwał przy swoim, zwrócę się do niego. Nie wierzę, że to on kazał ci
mnie oszukać. Jest człowiekiem honoru, nie zniżyłby się do kłamstw.
- Trzymaj się od niego z daleka, bo pokażę ci, do czego jestem zdolny -
warknął groznie. - Wbrew pozorom nie jest tak zdrowy, jak się wydaje. Nie
chce jednak, by ktokolwiek o tym wiedział. Długo przekonywałem go, aby od-
dał mi część swoich obowiązków. Nie pozwolę, aby niepokoiła go taka agre-
sywna, wybuchowa naciągaczka jak ty. Pamiętasz, że proponowałem ci pewną
sumkę w Ingledean?
- Której nie chciałam - odpowiedziała ostro. - W dobrej wierze przywio-
złam Kazima do Qubbah, ale tylko na krótką wizytę.
- On jest tutaj szczęśliwy, nie zaprzeczysz. Jeśli więc zgodzisz się zrzec
praw do niego, potroję kwotę, którą wcześniej oferowałem.
Erin skrzywiła się z obrzydzenia. Jak mogła być nim tak zauroczona?
Przecież oczy miał zimne i bezlitosne, a mówi się, że to zwierciadło duszy.
- Naprawdę nie rozumiesz? Za żadne skarby świata nie oddam Kazima.
To mój syn. Zatrzymaj swoje brudne pieniądze, on nie jest na sprzedaż.
S
R
Gotowała się ze złości za wszystkie obelgi, którymi ją obrzucał. Powo-
dowana nagłym impulsem, chwyciła z biurka przycisk do papieru i z całej siły
cisnęła w jego stronę.
- Nienawidzę cię, słyszysz? - Siebie też nienawidziła za to, że oszalała na
jego punkcie.
On jednak z łatwością chwycił przycisk i spokojnie odstawił na biurko,
co tylko rozjuszyło dziewczynę.
- Ty naprawdę jesteś wariatką - rzekł, zbliżając się do niej. - A jeśli cho-
dzi o nienawiść... - ciągnął, obserwując, jak dziewczyna cofa się aż do szez-
longa, skąd już nie było ucieczki. - Nasza wzajemna niechęć nie podlega wąt-
pliwości, Erin, tak jak pożądanie, które zżera nas oboje. Cienie pod twoimi
oczami świadczą o tym, że nie mogłaś w nocy spać. Ja też przewracałem się z
boku na bok, marząc, żeby zrobić to...
S
R
ROZDZIAA PITY
Pochylił głowę i odszukał jej usta z bezbłędną precyzją. Powiódł wokół
nich językiem, ale Erin próbowała się wyrwać. Zrozpaczona czuła, że jego
zmysłowy żar i obezwładniający zapach biorą ją we władanie. Nie mogła po-
zwolić mu się całować, już nigdy!
- Mylisz się - wymamrotała. - Nie spałam w nocy, bo rozmyślałam, co
zrobić, żebyśmy wreszcie mogli stąd wyjechać.
- Kłamczucha - odparł spokojnie Zahir. Jedną dłonią chwycił jej podbró-
dek, unosząc lekko głowę, drugą zaś wsunął pod włosy. - Zapewniasz, że masz
mnie dosyć, ale twoje ciało mówi coś zupełnie innego.
Na widok sterczących pod bluzką sutków uśmiechnął się z zadowole-
niem.
Wyglądała bardzo przyzwoicie w zapiętej pod szyję koszuli i długiej
spódnicy; w skromnym stroju kusiła go jeszcze bardziej. Dobrze jednak wie-
dział, że tylko udaje niewinną. Wolał wprawdzie doświadczone i pewne siebie
kochanki niż nieśmiałe dziewice, kiedy jednak Erin rumieniła się, patrząc na
niego wielkimi, szarymi oczami, marzył, żeby należała tylko do niego.
- Wiem, czego pragniesz, Erin - odezwał się niskim głosem, a dziewczy-
na poczuła jego oddech przy swoim uchu. Delikatny dreszcz przebiegł jej po
plecach. - Chcesz, żebym cię rozebrał, położył się na tobie i wziął cię mocno i
szybko, tak abyśmy oboje oszaleli z rozkoszy.
- Nie! - krzyknęła, próbując nie słuchać jego uwodzicielskiego głosu i nie
wyobrażać sobie tego, co właśnie usłyszała. Zacisnął mocniej palce na jej pod-
bródku i pochylił głowę. Zdesperowana kopnęła go z całej siły w nogę. - Wola-
łabym iść do łóżka z grzechotnikiem niż z tobą.
Zahir zaklął i na chwilę zwolnił uścisk.
S
R
- Ty mała dzikusko, czas cię oswoić. - Chwycił ją mocno w talii, gdy
próbowała się wymknąć, i popchnął na szezlong. Natychmiast przygwozdził ją
swoim ciężarem do poduszek.
- Puść mnie, barbarzyńco! - Okładała go pięściami, złapał więc jedną rę-
ką za jej nadgarstki i unieruchomił, żeby mu już nie przeszkadzała.
- Gdyby ojciec wiedział, jaka z ciebie wariatka, nie naciskałby, żebym się
z tobą ożenił.
Ciszę, która nastąpiła po wyznaniu Zahira, przerwał dopiero histeryczny
śmiech Erin.
- Król chce, byśmy się pobrali? Skąd mu to przyszło go głowy? - pytała,
ignorując jego grozne spojrzenie.
- Dla dobra Kazima, rzecz jasna. Nie ma innego powodu. - Zahir zacisnął
zęby na wspomnienie dzisiejszej rozmowy.
Skoro dziewczyna przysięgła poświęcić się dziecku, a Zahir wcześniej
deklarował, że też zatroszczy się o chłopca, ojciec stwierdził, że byłoby roz-
sądnie, gdyby się pobrali. Co więcej, obowiązkiem Zahira było zapewnić opie-
kę rodzinie zmarłego brata.
Król dodał również, że nadszedł czas, by syn się ustatkował. Skoro ma
rządzić państwem, potrzebna jest mu żona, a w tej roli najlepsza będzie matka
przyszłego władcy. Zahir w odpowiedzi burknął pod nosem coś w rodzaju po
moim trupie". Nie odwiódł jednak ojca od tego planu, gdyż jego aluzja, że Erin
może nie być tak święta, jak się wydaje, rozdrażniła tylko starego króla.
- Ona szczerze kocha chłopca, i tylko to się liczy. - Stanowczy ton zamy-
kał dalszą dyskusję.
Zahira kusiło, aby wyjawić wszystko, czego na temat dziewczyny dowie-
dział się Omran, lecz ojciec był stary i słaby, postanowił więc oszczędzić mu
tych informacji. Wolał, by trwał w przeświadczeniu, że Erin osłodziła Fai-
S
R
salowi ostatnie miesiące życia. Teraz, kiedy patrzył na jej zarumienione po-
liczki i zmysłowe usta, przyszło mu do głowy, że taka jak ona nawet świętego
przywiodłaby do grzechu. Zaśmiał się.
- Zapewniam cię, że jesteś ostatnią kobietą na świecie, którą chciałbym
poślubić. Ojcu zależy jednak na dobru Kazima.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]