[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cotygodniowym badaniem lekarskim...
 Na pewno w tym coś jest, ale co mnie to obchodzi? Dla mnie ważne, że odkąd włączyli nas do
konwojowania tej ziemi, mamy dwa razy więcej wolnego, dostaliśmy dodatkowe porcje mleka,
papierosów, jajek, no i te parę marek zawsze się przyda.
 Niby tak, ale darmo niczego u nas nie dają.
 Nie marudz, jutro mamy wolną sobotę, idziemy do Fischerów.
Rozmowa potoczyła się na temat dwóch córek starego Fischera. Prawdopodobnie nie odbiegała ona
od rozmów prowadzonych na temat dziewcząt przez żołnierzy wszystkich narodowości na obydwu
półkulach.
*
 Gruppenfqhrer, melduję, że mamy już rozeznanie w sytuacji. Maszyny nieprzyjaciela zrzuciły w
okolicy pasa budowy grupę skoczków spadochronowych. Zrzutu dokonano prawdopodobnie z dwóch
maszyn, w niewielkiej od siebie odległości. Psy zaprowadziły na miejsce, gdzieś zakopano niedokładnie
spalone kombinezony. Znalezliśmy też trzy spadochrony. Niestety, nasi eksperci nie są w stanie,
przynajmniej dotychczas, ustalić ich pochodzenia. Wyklucza się jedynie produkcję amerykańską.
Spadochrony wykonano w Europie.
 Przyzna pan, że to niewiele.
 Tak jest. Resztki kombinezonów i spadochronów zostaną dokładnie zbadane w naszym
laboratorium.
 Czy to wszystko?
 Tak jest.
 Proszę zapisać polecenia.
Przed wojną w dworku kamiennym panował spokój, czasem przyjeżdżali goście z Wrocławia,
Wałbrzycha, niekiedy z samego Berlina. Odbywały się tu raczej skromne przyjęcia, polowania,
wycieczki. Przede wszystkim jednak korzystali z hotelu  restauracji turyści i urlopowicze. Przy-
jeżdżały tu wycieczki szkolne, grupy Hitlerjugend i Bund Deutsche Madel.
Od czasu kiedy Sowie Góry stały się terenem budowy, wiele się tu zmieniło.
Wszystkie lokale przeznaczone zostały na kasyno dla SS. Mieszczą się tu jednocześnie dom publiczny i
restauracja dla oficerów i podoficerów formacji trupich główek.
Cywilna ludność nie ma tu dostępu. Przed budynkiem mogą się jedynie zatrzymywać wozy konne z
zaopatrzeniem. Po wyładowaniu towaru furman obowiązany jest natychmiast odjechać. Nawet służba
obsługująca dom składa się z esesmanów.
Komendant kasyna, tęgi standartenjunker SS, był podobno przed wojną kelnerem i znanym w
Hamburgu zabijaką. Ludność miejscowa boi się go panicznie. Rudolf  bo takie jest jego imię  dwukrotnie
dokonał gwałtu w pobliskiej wsi. O wyczynach dziobatego kelnera wiedziało dowództwo, ale ani włos z
głowy mu nie spadł.
Ci, którzy mieszkali w najbliższej okolicy, opowiadali, że Rudolf jest nietykalny; miejscowa
placówka SD ma o nim bardzo dobrą opinię i choćby Rudolf nie wiadomo co zrobił, nie można go
ruszyć. Ruch w kasynie trwa dniami i nocami, ale szczególnie wesoło bywa w soboty i niedziele. Nocami
zza zaciemnionych szczelnie okien kasyna dochodzą wrzaski i krzyki pijanych mężczyzn i kobiet.
Mieszkańcy okolicznych wsi przyspieszają kroku, kiedy wypada im tędy droga. Co prawda Rudolf
zastrzelił w pobliżu kasyna tylko kilku cudzoziemskich robotników, ale czy można mieć pewność, że
po pijanemu nie zastrzeli także Niemca?
 W Sowich Górach esesmani mają wszystko, czego sobie tylko mogą życzyć. W Jugowicach są
łaznie, magazyny z żywnością, wódką, piwem. Zamiast być na froncie, wojują tu na miejscu, zamiast
strzelać do żołnierzy wroga, zabijają jeńców i więzniów cywilnych, dopuszczają się gwałtów na
okolicznej ludności.
 Sowie Góry to już nie Zląsk, to już księstwo SS  mówili starzy ludzie, wychowani w szacunku
dla prawa.
Niebezpieczni goście
 Przypominam, że nie należy do nas niszczenie obiektów, a jedynie dokładne ich rozeznanie.
Działamy według planu, który każdemu z was jest znany. Jutro Richard przyniesie odpowiednie
dokumenty i odzież, materiał do sporządzania szkiców i pieniądze. Wszyscy znają swoje role, więc nie
będę ich powtarzał. Każdego dnia meldujecie się na punkcie. Przypominam o obowiązku zachowania
jak największej czujności.
Każdego z następnych dni z zabudowania stojącego samotnie na końcu osady wychodzili
umundurowani ludzie  czasem esesman w stopniu oficera ze wstążką %7łelaznego Krzyża w klapie,
innym razem jakiś funkcjonariusz OT, oficer Wehrmachtu czy Luftwaffe.
Najczęściej jezdzili rowerami. Bywało jednak i tak, że korzystali z wojskowego motocykla. Trasa ich
przejazdu wiodła zawsze w kierunku na Jugowice, Walim, Sierpnicę i Wałbrzych.
Legitymowani przez patrole, zatrzymujące wszystkich, nawet pasażerów generalskich wozów, okazywali
dokumenty, które wzbudzały szacunek. Ich właściciele wchodzili i wjeżdżali na teren strefy chronionej,
wizytowali place poszczególnych budów, stale spiesząc się, stale w ruchu.
Funkcjonariusz OT wszedł dwukrotnie do tunelu w Jugowicach i dwukrotnie odwiedził w celu  inspekcji"
urządzenia w Sierpnicy. Na odcinku Sierpnicy znali go już pełniący tu służbę esesmani, salutowali i
przyjmowali od niego papierosy.
 Zapalę potem, sam pan wie, jak to u nas jest. Jeszcze mi przepustkę cofną. Lepiej nie ryzykować.
Lotnik dostał się na dach betonowej budowy, w Sierpnicy i nie zauważony przez nikogo wykonał przy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl