[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na mojego ciotecznego brata!
Ciekawe tylko, jak długo uda nam się ukrywać to przed Borisem. Pamiętając Mahlera,
na którego naraził nas wczoraj, wszyscy staraliśmy się nie komentować tego dziwnego zbiegu
okoliczności, że Lilly jest chora, a Hank akurat w tym samym czasie zaginął w tajemniczy
sposób. Nikt nie chce, żeby znów trzeba było uciekać się do użycia materaców
gimnastycznych. Są strasznie ciężkie.
W ramach prewencji Michael usiłuje zająć uwagę Borisa wymyśloną przez siebie grą
komputerową, którą nazwał  Zetnij główki Backstreet Boysom . Rzuca się nożami,
siekierami i inną bronią w członków zespołu Backstreet Boys. Osoba, która zetnie głowy
większości członków zespołu, przechodzi do następnego etapu, gdzie ścina głowy chłopcom z
98 Degrees, a potem N'Sync, i tak dalej. Ten, kto zdobędzie największą liczbę punktów, w
nagrodę może wyciąć nożem swoje inicjały na nagiej piersi Ricky'ego Martina.
Niewiarygodne, ale Michael dostał tylko piątkę za tę grę, którą opracował na swoje
zajęcia z informatyki. Nauczyciel odjął mu punkty, bo uznał, że gra nie jest wystarczająco
brutalna, jak na potrzeby współczesnego rynku.
Pani Hill pozwoliła nam dzisiaj rozmawiać. Wiem dlaczego: po prostu nie chce dzisiaj
słuchać, jak Boris gra Mahlera, albo, co gorsza, Wagnera. Wczoraj po lekcji poszłam do pani
Hill i przeprosiłam ją za to, co powiedziałam w telewizji - że ona ciągle przesiaduje w pokoju
nauczycielskim - chociaż to była prawda. Powiedziała, żebym się już tym nie przejmowała.
Jestem pewna, że wiem dlaczego. Mój tata przesłał jej zestaw kina domowego razem z
wielkim bukietem kwiatów zaraz następnego dnia po emisji tego wywiadu w telewizji. Od
tamtej pory jest dla mnie znacznie milsza.
Wiecie, mnie jest strasznie trudno zrozumieć tę całą historię z Lilly i Hankiem. %7łeby
ze wszystkich łudzi akurat LILLY stała się taką niewolnicą własnej żądzy? Przecież ona nie
mogła na serio zakochać się w Hanku. Jest dość miłym facetem i tak dalej - i bardzo
przystojnym - ale spójrzmy prawdzie w oczy, jest misiem o bardzo małym rozumku.
Z kolei Lilly należy do Mensy - czy przynajmniej mogłaby należeć do Mensy, gdyby
nie uważała, że to taka totalnie burżuazyjna organizacja. Poza tym Lilly trudno byłoby
nazwać klasyczną pięknością - to znaczy, JA uważam, że jest ładna, ale jeśli wziąć pod uwagę
współczesny zdecydowanie wąski kanon urody, Lilly nie bardzo się mieści w jego granicach.
Jest ode mnie o wiele niższa, trochę za pulchna i ma taką jakby zapadniętą twarz. Założę się,
że faceci tacy jak Hank z reguły nie lecą na dziewczyny takie jak Lilly.
No więc, tak naprawdę, co Lilly i Hank mogą mięć ze sobą wspólnego?
O Boże, nawet mi nie mówcie.
PRACA DOMOWA
Algebra: zadania ze str. 133
Angielski: krótko opisać historię swojej rodziny
Historia cywilizacji: podać przykłady negatywnej stereotypizacji
Arabów (film, telewizja, literatura) i oddać razem z ilustrującym je
wypracowaniem
RZ (rozwój zainteresowań): nie dotyczy
Francuski: écrivez une vignette parisienne
Biologia: układ rozrodczy (wziąć odpowiedzi od Kenny'ego)
Czwartek, 30 pazdziernika, 19.00,
w limuzynie w drodze powrotnej na poddasze
Kolejny potężny szok. Odnoszę wrażenie, że moje życie zaczyna przypominać jazdę
na rollercoasterze, jeśli dalej będzie biegło tym torem, chyba podejmę długoterminową
psychoterapiÄ™.
Kiedy weszÅ‚am na lekcjÄ™ etykiety, na jednym z różowych tapczaników Grandmère
siedziała babcia - BABCIA - i popijała herbatę.
- Och, ona zawsze taka była - mówiła właśnie babcia. - Uparta jak osioł.
Byłam pewna, że rozmawiają o mnie. Rzuciłam torbę na ziemię i wybuchnęłam:
- Nieprawda!
Grandmère siedziaÅ‚a na tapczaniku naprzeciwko babci, w rÄ™kach trzymajÄ…c filiżankÄ™.
W tle Vigo kręcił się jak mała zabawka, odbierając telefony i mówiąc rzeczy w rodzaju:
- Nie, kwiat pomarańczy jest na ślub, a róże do dekoracji stołu weselnego.
Albo:
- Ależ OCZYWIZCIE, że kotleciki jagnięce miały być na przystawkę.
- Co to za sposób wchodzenia do pokoju? - warknęła Grandmère po francusku. -
Księżniczka nigdy nie przerywa starszym osobom, a już na pewno nie rzuca swoich rzeczy na
ziemiÄ™. A teraz podejdz tu i przywitaj siÄ™ jak trzeba.
Podeszłam i pocałowałam ją w oba policzki, chociaż wcale nie miałam na to ochoty.
Potem podeszłam do babci i zrobiłam to samo. Babcia zachichotała i powiedziała:
- Zupełnie w europejskim stylu!
Grandmère dodaÅ‚a:
- A teraz usiądz i poczęstuj swoją babcię magdalenką.
Usiadłam, żeby pokazać, że potrafię wcale nie być uparta, i tak jak mnie nauczyła
Grandmère, poczÄ™stowaÅ‚am babciÄ™ magdalenkÄ… z talerza, który staÅ‚ na stoliku przed niÄ….
Babcia znów zachichotała i wzięła ciasteczko. Mały palec trzymała przy tym daleko
odgięty.
- Dziękuję, kotku - powiedziała.
- A teraz - odezwaÅ‚a siÄ™ Grandmère po angielsku - na czym stanęłyÅ›my, Shirley?
- Ach, tak - odparła babcia. - No cóż, jak mówiłam, zawsze taka była. Uparta od rana
do nocy. Nie dziwię się, że tak się zaparła w sprawie tego wesela. Wcale mnie to nie dziwi.
Hej, one wcale nie rozmawiały o mnie. Rozmawiały o...
- No bo trudno powiedzieć, żebyśmy byli zachwyceni, kiedy zdarzyło się to po raz
pierwszy. Oczywista, Helen nigdy nam nie mówiła, że on jest księciem. Gdybyśmy wiedzieli,
zachęcalibyśmy ją do ślubu.
- NiewÄ…tpliwie - mruknęła Grandmère.
- Ale tym razem - ciągnęła babcia - no cóż. Byliśmy po prostu zachwyceni. Frank to
uroczy chłopiec.
- No to rozumiemy siÄ™ znakomicie - powiedziaÅ‚a Grandmère. - Ten Å›lub musi siÄ™
odbyć. I się odbędzie.
- Och, absolutnie - odparła babcia.
Prawie się spodziewałam, że naplują sobie nawzajem na dłonie w ramach dobijania
targu, jak każe stary zwyczaj mieszkańców stanu Indiana, którego nauczył mnie Hank.
One jednak tylko pociągnęły po łyczku herbaty.
Byłam całkiem pewna, że nie interesuje ich, co ja mam do powiedzenia, ale i tak
odchrząknęłam.
- Amelio - odezwaÅ‚a siÄ™ Grandmère po francusku. - Nawet o tym nie myÅ›l.
Ale było już za pózno. Powiedziałam:
- Mama wcale się nie zgodziła...
- Vigo! - przerwaÅ‚a mi Grandmère. - Masz te pantofle? Te, które pasujÄ… do sukienki
księżniczki?
Vigo pojawił się niczym czarodziej, niosąc najpiękniejszą parę różowych atłasowych
pantofelków, jaką widziałam w życiu. Z przodu miały różyczki, które pasowały do różyczek
na mojej sukience głównej druhny
- Czy nie są prześliczne? - spytał Vigo, kiedy mi je pokazał. - Nie przymierzy ich
pani?
To było okrutne. Poniżej pasa.
Grandmère to wszystko zaplanowaÅ‚a.
Ale co ja miałam zrobić? Pantofle pasowały idealnie i wyglądały na mnie, muszę to
przyznać, znakomicie. Moim podobnym do kajaków stopom nadawały wygląd o numer - a
może nawet o dwa numery - mniejszy! Nie mogłam się doczekać, kiedy zacznę je nosić i
sukienkę też. Może jeśli ślub zostanie odwołany, będę mogła je założyć na bal na koniec
roku. To znaczy, jeżeli wszystko się dobrze ułoży między mną a Jo - Si - Roksem.
- Taka szkoda byÅ‚oby je odsyÅ‚ać - westchnęła Grandmère - tylko dlatego, że twoja
matka to uparciuch.
Ale z drugiej strony, może jednak nie.
- Nie mogłabym ich zatrzymać na inną okazję? - spytałam.
A nuż, a nuż... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl