[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ubezwłasnowolnił. Nawet nie pozwala jej jezdzić na motorze. Trzęsie
się nad nią bardziej ni\ jej matka.
- A ona jest tym zachwycona. - Jenna pogładziła po głowie
Daveya, próbującego wyrwać się z ramion ojca. - Jest tak samo
ruchliwy jak Maddie w jego wieku - dodała, patrząc, jak jej chrześniak
pędzi w stronę kuchni. Dokładnie pamiętał, gdzie ciotka przechowuje
ciasteczka.
- Owszem, ale ostatnio dowiedziałam się o nim strasznej rzeczy -
powiedziała Maddie, starając się nadać swemu głosowi jak
najpowa\niejsze brzmienie. - Uwielbia muzykę country. Rocka wprost
nie znosi i to jest wina Joshuy - dodała, patrząc czule na mę\a.
- Chłopak ma znakomity gust - rozpromienił się dumny Joshua.
Widok ich miłości obudził w Jennie jakąś dziwną tęsknotę.
Zaskoczyło ją to uczucie, postarała się więc jak najszybciej o nim
zapomnieć. Szybko weszła do kuchni.
- Zało\ę się, \e ju\ znalazł...
- Ciastecka! - zapiszczał Davey.
- Brawo! - zawołał Joshua. Mały siedział na podłodze i jadł
ciasteczka. Dwa naraz.
- Davey, dwa to za du\o - oburzyła się Maddie.
- Moje. - Mały szybko schował ręce za plecy.
- Mnie to nie przeszkadza, ale ja jestem tylko matką chrzestną -
stwierdziła Jenna.
- Davey, oddaj mi jedno.
- Nie.
- Prze\ywa taki okres. Wcią\ się buntuje - westchnęła Maddie.
Jenna usłyszała trzask drzwi wejściowych i po chwili stanął obok
niej Stan.
- Znam to, znam. Na dzwięk jego głosu Jennie zrobiło się bardzo,
bardzo gorąco.
- Ty te\ powinnaś, Jenno Jean, bo nigdy tak naprawdę nie
wyrosłaś z tego okresu.
Maddie i Joshua spojrzeli na Stana.
- Ja cię skądś znam - powiedziała Maddie. - No, tak! O Bo\e, to
Stanley Michaels!
Jenna a\ się skuliła. Odkładała na pózniej powiedzenie Maddie o
tym, \e spotyka się ze Stanem. Sama nie wiedziała, czemu.
- Miło cię widzieć, Maddie. - Stan uśmiechnął się do dawnej
kole\anki.
- Ale... Joshua zmru\ył oczy, mimo to wyciągnął rękę.
- Joshua Blackwell - rzekł. - Jesteś przyjacielem Jenny?
- Kimś w tym rodzaju. A ty musisz być mę\em Maddie, a ten
maluch to wasz synek. Ma włosy i oczy Maddie i twój podbródek.
Zgadza się?
Jenna zauwa\yła, jak Joshua bierze głęboki wdech. Zauwa\yła
te\, z jaką miłością i Maddie, i on patrzą na synka. Wiedziała, \e
Joshua adoptował Daveya, ale kochał go jak własne dziecko.
- Owszem, to mój chłopak - odparł Joshua, a Maddie ścisnęła go
za ramię. - Hej, stary, podzielisz się ze mną jednym? - zwrócił się do
Daveya.
Chłopczyk, który ju\ zdą\ył wepchnąć sobie prawie całe ciastko
do ust, spojrzał na drugie, te\ porządnie nadgryzione, uśmiechnął się i
wyciągnął je w stronę ojca.
- Mój bohater - rozmarzyła się Maddie. - Umie dać sobie radę z
ka\dym maluchem - dodała, ale zaraz znów spojrzała na przyjaciółkę.
- Wychodzisz ze Stanleyem Michaelsem?
- Ze Stanem - poprawił ją Michaels i przysunął się do Jenny. -
Owszem, wychodzi ze mną.
- Tak naprawdę to \adne wyjście - próbowała wyjaśnić sytuację
Jenna.
- To znaczy, \e nie wychodzisz? - Maddie niczego ju\ nie
rozumiała. - Zostajesz w domu?
- Nie! - Jenna poczuła rękę Stana na swoim ramieniu i z trudem
przełknęła ślinę. - Wychodzę, ale idziemy niedaleko.
- Kiedy odnowiliście waszą znajomość? - dopytywała się.
Maddie.
Jenna przestąpiła z nogi na nogę. Kostka wcią\ ją bolała, ale
łydka była ogolona i wolna od gipsu.
- Operowałem ją - poinformował Stan. Maddie a\ zatkało.
- Jesteś lekarzem?
- Chyba tylko lekarz mo\e operować, zwłaszcza jeśli pacjentka
jest prawnikiem.
Maddie kiwnęła głową i znów spojrzała na Jennę.
- Jenno Jean, mam wra\enie, \e coś przede mną ukrywasz.
- Wcale nie. Po prostu zapomniałam ci o tym powiedzieć.
- Akurat!
- No to ju\ po ciasteczkach - oznajmił Joshua i wziął synka za
rękę. - Powiedz Jennie dziękuję".
Jenna nachyliła się, a chłopczyk cmoknął ją w policzek.
- Dzięki.
- Bardzo proszę. - Jenna pocałowała malca w czoło.
Stan przez cały czas obserwował ją bardzo uwa\nie.
- No to bawcie się dobrze - powiedziała z niewinnym uśmiechem
Maddie.
- Dziękujemy - odparł Stan.
- Idziemy tylko na lody - podkreśliła znów Jenna, czując, jak
krew zaczyna coraz szybciej płynąć w jej \yłach.
Maddie i Joshua wymienili porozumiewawcze uśmiechy, Maddie
wzięła małego na ręce i cała trójka ruszyła do wyjścia.
- Widzę, \e rzeczywiście wcią\ nie wyrosłaś z mówienia nie" -
zauwa\ył z rozbawieniem Stan, kiedy zostali sami.
- Właśnie, \e wyrosłam - oznajmiła Jenna, dumnie unosząc
głowę.
Twarz Stana była teraz zaledwie kilka centymetrów od jej twarzy.
- Udowodnij to. Nogi ugięły się pod Jenną, a w płucach zabrakło
jej tchu. Z ogromnym wysiłkiem zrobiła krok do tyłu.
- Obiecałeś mi lody - wyjąkała. Gdyby ją teraz pocałował, dałaby
mu nauczkę. Na pewno by zdecydowanie zareagowała. Na pew...
Kiedy Stan wziął ją za rękę, jej serce na ułamek sekundy
przestało bić.
- Chodzmy - rzekł. Mały barek, dobrze jej znany z dzieciństwa,
był rzeczywiście blisko, tu\ za rogiem.
- Usiądz, a ja wszystko przyniosę. Musisz oszczędzać nogę.
- Nie jesteś ju\ moim lekarzem - zauwa\yła Jenna.
W odpowiedzi Stan pocałował ją w czubek nosa.
- Czekoladowe czy waniliowe?
- Cz...czekoladowe.
- Pycha - mruknęła po chwili, zlizując z ły\eczki pierwszą porcję
smakołyku.
- Lepiej bez tych paru kilogramów, co? - spytał, spoglądając na
jej nogę.
- Pewnie. Właśnie zastanawiałam się nad tą imprezą na jeziorze.
Planowałeś narty wodne...
- Nie dla ciebie.
- A slalom? Na jednej narcie?
- Mowy nie ma! Stan zamilkł i przez chwilę przyglądał się jej z
uśmiechem.
- O czym myślisz? - spytała zaniepokojona Jenna.
- śe jesteś najbardziej upartą kobietą, jaką znam. Jak księ\niczka
Jenna chce, tak ma być.
- Nie \adna księ\niczka - poprawiła go.
- Nie? A kto?
- Królowa. Przecie\ wiesz, \e lubię nad wszystkim panować.
Stan omal nie zakrztusił się lodami.
- I jak zamierzasz to zrealizować?
- Chcę być sędzią, ale pewnie nic z tego nie wyjdzie. Ale to ju\
inna historia.
- Hej, chwileczkę. A dlaczegó\ to?
- No, wiesz, polityka i te rzeczy - mruknęła i szybko zmieniła
temat. Ten był zbyt bolesny. - Wiesz, zrobiłeś dziś coś wspaniałego.
Powiedziałeś, \e Davey wygląda na syna Joshuy i Maddie. A Joshua
tylko go adoptował po ślubie z Maddie. Kocha tego malca i na pewno
sprawiłeś mu ogromną przyjemność swoim stwierdzeniem.
- Nigdy bym się nie domyślił, \e to nie jego rodzony syn.
- Joshua ma fioła na punkcie Maddie i Daveya. Bardzo ich
kocha. Oboje.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]