[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie dozna Zwiastowania! czyż dziw, że brama się Ornaku zmknęła,
gdy wszelkie padło dziś ma się za Mesjasza!
Ten, co za miliony walczy Duch piorunowłady:
Lucifer, Zwiatowid, Agni, Angramajn niezależny
od ludzkich kiepskich przemyśleń i niewiar!
Już dość! drwię z waszych smaków!
Na harfie mej gady
zbyt Wami się troszczą!... Idę... Któż ze mną? niech będzie
Ten puklerzny,
bo ja go nie oszczędzę! nieraz będę wlókł, jakby trup
Hektora
(Nie mam porównań, bo któż się znęcał tak nad Poloniuszem?)
Rozwieram Wam pustynię w ciszy wielkiego wieczora,
urzeczone księżycem, jak skarabeuszem,
boskim i cichym: te góry, lodowce, wyjące wśród czeluści, morze...
Idę na ucztę Genezis! wam hasło rzucam: imię mu Bezdroże!
128
***
Zachodzi słońce z mego ogrodu,
przyjęłam w morzu modrym chrzest
wiosennego pełen chłodu...
Usłyszałam, że Duch idzie i już jest!
129
DROGA OD KEZMARKU
Nieskończoność we mnie trwa
lśnią szmaragdy czarnych borów
lśnią szmaragdy czarnych borów.
Na kaskadzie nimfa łka
w grotach ciemnych wśród jaworów.
W Koperszadach złota mgła
zapózniony gość wieczorów
noc na koniu czarnym gna
i zamyka raj przestworów.
Zapózniony gość wieczorów
Noc na koniu czarnym gna.
130
NA HALI MITUSIEJ
Mgły się suwają nad czarnym borem
krople padają z drzew
słyszę daleki słowiczy śpiew
w sercu mym chorem.
Na niebie grozne mroczne chmury
w mgłach mój nieznany szczyt
ptak we mnie śpiewa złotopióry:
już świt! już świt!
131
W WWOZIE SMOCZEJ JAMY
W czarnej jaskini żyje smok,
świetlaki krążą złote
o Matko Boża, niech Twój wzrok
rozjaśni życia grotę!
Przepaści pełen grozny jar,
gdzie się wciąż toczą lody
o Matko Boża niech Twój czar
powiedzie nas na Gody!
132
PRZY SKALE PISANEJ
Jednodniówki konają na wodzie
czemu konają? nikt nie wie.
Rój motyli krąży na swobodzie
czemu krąży? nikt nie wie.
Góry w chmurach już od lat milionów
czemu w chmurach? nikt nie wie.
Serce tęskni do morza i tronów
czemu tęskni? nikt nie wie.
133
W KOZCIELISKIEJ
Niebo tak modre, jak myśl Zbawiciela,
gdy potępieńców wyciągał z otchłani
od ziemi jakaś nas przepaść rozdziela
a nad przepaścią my dwoje zbłąkani.
Serce mi pęka a nikt, czemu? nie wie.
Wiwian mi zwieścił: tęsknota za niczem!
siedzę na drodze zasłuchany w śpiewie,
który o szczęściu mówi mi zwodniczem.
Leśne zielone kałuży zwierciadło,
jak przez Chrystusa odpuszczone winy
widzę mej duszy niezmierne mokradło
i wiary mojej ognik złoto-siny.
%7łycie aniołów tętni w każdej trawie,
marząc o gwiazdach, umierają w chuci
tych gór olbrzymy do ziemi przykuci
o, księżyc! księżyc śmierci wschodzi zbyt jaskrawie!
134
***
Migocą złote pomarańcze
w odludnym czarnym salonie
Ty upiór rządzisz na tronie
z miesiącem wchodzę ja i tańczę.
Splecione kobry nad róż misą,
nurzają jady w kryształ czarek
wśród maurytańskich kolumn Wareg
mieczem wskazuje tam gdzie lwy są.
Miłosne krwawe pomarańcze
w letargu śniącej czarnej Diany
o jęku, tylko raz słyszany!
Z miesiącem wszedłem tu i tańczę.
135
***
Dni moje jako borów palących się szum.
Noce me to zbłąkany kometa w niebiosach.
Miłość ma jak przez widma opętany tum.
Pieśni me niby króle ginący na stosach.
136
***
Mam serce popękane, jak wulkan w płomieniu,
i pędzę, wichrem niesiony wśród skał:
nad morza cicho śniące, nad głębie w omdleniu,
gdzie pył kwiatowy tonie, który wicher zwiał.
Tak chciałbym słuchać śpiewów z minaretu,
nucących Imię Boga nad morzami z gwiazd!
Tak chciałbym w pierś mą sączyć powietrze sorbetu,
z dolin płynące aż do orlich gniazd!
Tak chciałbym palić twoich oczu lawę
błyskawicami moich czarnych żądz
i miecz złożywszy między nas w murawę
i z zatrutego drzewa kwiat pachnący rwąc
Lecz serce mam spękane, jak wulkan w płomieniu,
krwawiący Imię Boga wśród piekielnych skał.
137
***
Noc kryształ czarny. Iskrzą się gwiazdy nad borem.
Jeszcze mam obraz Twój w sercu mem smutnem i chorem.
Pociąg mię niesie w dal ku morzom, gdzie wszystko utonie
i wtedy pójdę ku wam, o gwiazd plejado, Orionie!
138
***
Lecę wśród złotych pszenic
w gajach gdzie słoneczniki
w brzęku jedwabnych uzdzienic
koń rwie się pode mną dziki.
Hej, zepchnąłem carewnę
w Dnieprowe ciemne wiry
a łzy Jej chmury ulewne
rdzą padły do mej liry.
Hej, leć koniu przez jary,
zerwij pasma kądzieli
jam nie pieśniarz Tamary
smętny Szot Rustaweli!
139
***
Nuży mię ta sina dal,
która nie ma grozy ciemnej Orki:
morze ogród, wodorosty fal
i delfinów stado, jak amorki.
Tu Czatyrdah nie śnieży w obłokach,
pieśnią wojny nie brzmią minarety,
burzan rośnie na Gireja zwłokach,
łez fontanny śnią milczeniem Lety.
140
***
Skrzydła gryfów pogłębione budzą we mnie szał Atrydy.
Mórz głębiny zielonawe w mgłach powiodą do Kolchidy
a te zimne skał potwory, gdzie Dyjany ciemna grota,
ja miłością rozpłomienię w mit z porfiru i ze złota.
141
***
Idziesz tu ze mną W zamarłe pustynie,
gdzie Sałgir szemrząc w cyparysach płynie
a niebo jasne rozpala pożogą,
jak skrzydła duchów co wzlecieć nie mogą.
Czarne diamenty oczu twych latarnie
wiodą mię w zimne lodowe zasłony
i jako Dante błądzę potępiony,
gdy mu ostatnia gwiazda zgasła w Arnie.
142
Na maszcie moim Wega się żarzy
a na dnie zimna puszcza korali
fala wyjąca dziko się żali,
jak widmo tęskne umarłej twarzy.
143
***
Wśród czarnych mórz
ogień w rubinie
widzę w głębinie
Zniącą o wędrówce dusz.
Migocą żarze
na grobowcach gór
płonęły nam twarze
miłością znad chmur.
Słońce z gór wezgłowia
kładło cień po cieniu
wśród ludzkiego mrowia
zostałem w milczeniu.
Ach, dobrze już mrok
na chmurach popioły
widzę Boga wzrok
gdy strącił Anioły.
144
***
Róże mimozy
kwitną tu,
czarne wąwozy
pełne mchu.
Gór lodozwały
sinią w mgle
potok zdziczały
jamy rwie.
Zmierzcha topazem
niebios chram
zejdziemy razem
do tych jam.
145
***
Jadowite węże pełzną po stepach,
księżyc rosę pije w srebrnych czerepach;
(miłość ma umarła, jak o szczęściu sen)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]