[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rączkę Violet i pomachała nią lekko. Pewnie poznajesz tę młodą damę. Ma na imię
Violet.
Cześć, Violet. Emily słowa nie chciały przejść przez gardło. Wygląda
prześlicznie. Jest... szczęśliwa?
Pani Baker założyła kosmyk włosów za ucho.
No cóż, jeszcze nie umie mówić, ale chyba tak. My też jesteśmy szczęśliwi.
Na jej twarzy pojawił się wyraz onieśmielenia.
Przeprowadzili się państwo powiedziała Emily.
Pani Baker pokiwała głową.
Tak. Niedługo po tym, jak... no wiesz. Baliśmy się, że ludzie zaczną nam
zadawać zbyt wiele pytań. Zdecydowaliśmy się przeprowadzić gdzieś, gdzie nikt nas
nie zna. Kiedy podniosła głowę i spojrzała znowu na Emily, miała łzy w oczach.
Nie zapytam, dlaczego zmieniłaś zdanie. Musisz jednak wiedzieć, że jesteśmy ci
dozgonnie wdzięczni.
Emily poczuła się tak, jakby nagle nad jej głową zaświeciło jasne słońce. Otarła
łzy i jeszcze raz spojrzała na roześmianą, szczęśliwą buzię Violet.
To ja jestem państwu dozgonnie wdzięczna.
Po drugiej stronie rozległo się podwójne piknięcie, gdy pan Baker otwierał drzwi
samochodu. Jego żona odwróciła się i pomachała do niego, a on zaczął pakować ich
rzeczy do bagażnika.
Powiem wszystkim, że miałam dziecko oznajmiła Emily. Ale nigdy nie
powiem o was.
Pani Baker pokiwała głową.
My też dochowamy twojego sekretu.
Popatrzyły na siebie w zamyśleniu. Emily chciała zadać tak wiele pytań na temat
Violet, ale poczuła, że to nie jest dobry moment. Zrezygnowała z prawa do opieki
nad swoją córką. Mogła tylko mieć nadzieję, że Bakerowie zapewnią jej dziecku
najlepsze możliwe życie. A żadne pieniądze na świecie nie zapewniłyby Violet
lepszego życia niż to, które mogli dać jej Bakerowie.
Emily pocałowała czubek główki Violet pokryty rzadkimi włoskami.
Pilnujcie jej jak oka w głowie. Zamykajcie drzwi na noc. Nie spuszczajcie jej z
oczu.
Oczywiście powiedziała Lizzie.
To dobrze.
Odwróciła się gwałtownie i tak szybko, jak tylko się dało, wróciła do
przyjaciółek. Bała się, że jeśli zostanie z Violet jeszcze chwilę, nie będzie umiała się
z nią rozstać. Obejrzała się i popatrzyła ostatni raz na Lizzie, która machała do niej
rączką Violet. Zciskało ją w gardle, jakby zaraz miała się rozpłakać. Wyobraziła
sobie, że gdzieś tutaj czai się A. i tylko czeka, żeby porwać Violet. Ta myśl
przyprawiała ją o dreszcze.
Powstrzymując łzy, wpatrywała się przez chwilę w samochody przejeżdżające
główną ulicą. Jeśli teraz przejedzie niebieskie auto, Violet nic się nie stanie
pomyślała. Jak przejedzie czerwone, stanie się jej krzywda .
Usłyszała wycie silnika i zamknęła oczy, obawiając się tego, co przyniesie
przyszłość. Nigdy w życiu nie zależało jej na czymś tak bardzo. Otworzyła oczy
dokładnie w chwili, gdy mijał ją samochód. Rozpoznała charakterystyczny znaczek
mercedesa. Westchnęła ciężko, a łzy znowu napłynęły jej do oczu.
Samochód był niebieski.
===LUIgTCVLIA5tAm9PeEF1Q3RUJVAxVDlLIlERdht6E39RMl0w
37
OBCY W TAUMIE
Opactwo Rosewood mieściło się w samym centrum miasta, w starym budynku z
kamienia z przepięknymi witrażami, dzwonnicą i idealnie utrzymanym ogrodem. Na
trawniku tÅ‚oczyli siÄ™ żaÅ‚obnicy, a Arii wydawaÅ‚o siÄ™, że ma déjà vu. Ostatni raz byÅ‚a
tu na pogrzebie Ali, półtora roku temu. A teraz, w słoneczny wtorkowy poranek
przybyła tu, żeby towarzyszyć w ostatniej drodze kolejnej osobie Gayle.
Emily i Spencer, które przyjechały razem z nią, w milczeniu wpatrywały się w
kościół, kiedy podjeżdżały na parking. Przyjechały tylko ze względu na Hannę. Tata
kazał jej się tu pokazać, bo Gayle zrobiła tak wiele dla jego kampanii. A Hanna za
bardzo bała się przyjeżdżać tutaj sama.
Prius Hanny zatrzymał się obok nich. Hanna wyłączyła silnik, wysiadła i
przywitała się z nimi. Rozejrzała się nerwowo i zauważyła wierzbę płaczącą tuż przy
ścieżce.
To miejsce nie wywołuje u mnie radosnych wspomnień powiedziała
grobowym głosem.
Aria doskonale wiedziała, co Hanna ma na myśli. Właśnie pod tym drzewem
stały w chwili, gdy dostały pierwszą wiadomość od A.: Wciąż tu jestem, suki. I
wiem o wszystkim .
Teraz znalazły się dokładnie w tej samej sytuacji. Nadal nękał je ktoś
ukrywający się pod pseudonimem A. I ten ktoś wiedział o nich wszystko. %7ładna z
nich nie potrafiła przewidzieć jego kolejnego posunięcia.
W głównej nawie kościoła był jeszcze większy tłum niż przed wejściem. Ludzie
stali stłoczeni, natychmiast zrobiło się duszno i zapanował ogłuszający hałas. Kilka
osób z klubu dyskusyjnego z Rosewood Day rozmawiało przy chrzcielnicy. Naomi
Ziegler stała cicho w rogu z rodzicami, studiując program ceremonii. Aria
zastanawiała się, skąd rodzina Naomi znała Gayle.
Ksiądz zaprosił wszystkich do środka. Na przedzie nawy ustawiono zamkniętą
mahoniową trumnę przykrytą olbrzymimi wieńcami z kwiatów. Obok stał pan Clark
ze złożonymi rękami i spuszczoną głową. Wyglądał tak, jakby nie spał od czasu
przesłuchania dziewczyn na posterunku. Miał fioletowe podkowy pod oczami,
pomarszczoną, bladą cerę i zmierzwione włosy. Co chwila na jego twarzy pojawiał
się dziwny grymas, jakby bardzo się czegoś bał. Kiedy Aria zmrużyła oczy, mogłaby
przysiąc, że widzi, jak porusza ustami, jakby mówił do siebie.
Hanna oparła się o ramię Arii.
Tata mi powiedział, że według policji Gayle zamordował facet, który
włamywał się do okolicznych domów. Przesłuchiwano go. A jeśli to jego oskarżą?
Spencer wzruszyła ramionami.
Lepiej jego niż nas.
Emily otworzyła szeroko oczy.
Jak możesz tak mówić? Nie pamiętasz, jak okropnie czułyśmy się, gdy to nas
posądzono o morderstwo? Nie możemy pozwolić, żeby ktoś inny za to odpowiadał.
Spencer uniosła brew, zajmując miejsce w ławce.
Kto wie? Może ten, kto włamał się do jej domu, to A.
A może ten włamywacz naprawdę zabił Gayle i nie ma nic wspólnego z A.
zasugerowała Aria.
Jednak nawet ona najwyrazniej nie wierzyła w to, co właśnie powiedziała. Tak
samo jak pozostałe dziewczyny.
Spencer założyła nogę na nogę, wygładziła czarną spódnicę i spojrzała przed
siebie. Po chwili milczenia Aria usiadła obok niej, a Hanna i Emily poszły w jej
ślady.
Muzyka organowa ucichła i ciężkie drzwi zamknęły się z trzaskiem. Wszyscy
poruszyli się niespokojnie w ławkach. Aria wyciągnęła szyję ponad głowami osób
przed nią. Pan Clark wychodził na podium i poprawiał mikrofon. Kiedy chrząknął,
mikrofon zatrzeszczał przeciągle i pan Clark się skrzywił. Potem nastąpiła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]