[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwinięty z powrotem. On musiał tam zejść.
-I jest powód, dlaczego nie mo\emy tylko zaczekać, a\ wróci?
- Tak. Ada próbowała zabić mnie dwa razy i kto wie, co ona jest wstanie, zrobić
jemu. Jest coś złego z nią, Michael.
- Wtedy mo\e powinniśmy wezwać ktoś do pomocy.
Claire zaśmiała się trochę dziko. Niby, kogo, Amelie? Widziałeś ją w cmentarzu.
Naprawdę myślisz, \e powinniśmy polegać na niej właśnie teraz?
Claire miała racje lub nie, ale Michael musiał zrozumieć ze rozmowa nic nie
wskóra. Wzruszył ramionami i powiedział, -Zwietnie. Je\eli zostanę zabity, będę cie
nawiedzał.
-Nie byłby to pierwszy raz.
Mrugnął do niej i wkroczył do dziury, spadając bezgłośnie w ciemności. Claire pobiegła
do przodu, święcąc latarka wzdłu\ drogi podeszła do zapadni i zaświeciła w dół. Tuzin
stóp poni\ej, blada twarz Michaela spoglądała na nia. Jego niebieskie oczy wyglądały
super jasno, poniewa\ jego zrenice skurczyły się w blasku.
- Dobrze - powiedział. -Skacz
Przechodziła ju\ przez to z Myrnin, ale to nadal nie czuła zbyt komfortowo. Mimo to to
był Michael i, je\eli jakiś wampir był godny zaufania...zamknęła oczy, wzięła głęboki
oddech i spadła, prosto do jego chłodne, silne rece. Michael postawił ja na ziemi,
zaglądając w ciemności.
Tu sa jakieś rzeczy na dole - powiedział.
- Wampiry.
- Nie nie zaliczyłbym ich do wampirów. Rzeczy to jest dość dokładny określenie.-
Michael zabrzmiał trochę nerwowo. -Oni tylko obserwując nas.
- są czymś w rodzaju psów stra\ników. Obserwuj ich z powrotem, w porządku?
- Tak zrobię. Którędy?
- Tedy - łatwo było zabłądzić w ciemności, ale Claire miała dobra pamięć i
wystarczyły dziwne kształty w skałach ścian, \eby znalazła właściwą drogę. Smuga
światła z jej latarki podskakiwała i lśniła na krawędziach granitu i części rozbitego szkła
rozproszonego na podłodze. Były jakieś kości. Nie uwa\ała, \e to były ludzkie kości,
chocia\ to mogło być prawdopodobnie pobo\ne \yczenie.
- Wow-, powiedział Michael i zapał jej ramię, gdy otworzył się pokój. Wiedziała, co
on zobaczył du\a jaskinie, gdzie Ada była zakwaterowana. Był tu wcześniej, ale nie
przez tunel; to był rodzaj szoku, otwarta droga do ogromnej rozbrzmiewającej echem
przestrzeń.
- Zwiatła- powiedziała Claire - Na lewo, na ścianie.
- Widzę. Zostań tu.
Zrobiła tak, chwytając metalowa latarkę bardziej mocno, a\ nagłe brzęczenie mocy
towarzyszyło Oślepiającemu blasku świateł powy\ej. Claire mrugnęła kilka razy z
powodu blasku i zobaczyła Adę komputer, nie płaski, generowany obraz, który ona
lubiła od obecnego był na najwy\szych obrotach, włącza pobrzękiwały jak olbrzymie
zęby, para syczała od kobz, płyn buzował tu i tam w ogromnych szklanych pojemnikach.
Myrnin le\ał na przeciw olbrzymiej klawiatury, waza w dół.
-Och nie,- Claire wzięła głęboki oddech i pobiegł w jego stronę. Zanim mogłaby
go dotknąć, Michael rzucił do niej i schwycił jej rękę.
- Nie,- powiedział i wziął kawałek metalu z podłogi, którą rzucił w plecy Myrnina
gdzie upadł, elektryczność wyginęła się w łuk i zaskwierczała. -Czuje ozon. Ona go nim
podminowała. Je\eli dotkniesz go, to cie zabije.
Tłumaczenia: mambob :&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]