[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- 88 -
S
R
trzyma w objęciach. W przeciwnym razie bez wątpienia poszłaby na dno i
umarła szczęśliwa.
- Nie ma mowy, żebym pozwolił ci wyjechać - zamruczał, delikatnie
odgarniając z jej twarzy mokre włosy.
Otworzyła oczy i na niego popatrzyła. Czy naprawdę mu na niej zależało?
Czuła, że się zmienił. Aączyło ich coś więcej niż seks.
Czy to możliwe, żeby mieli przed sobą przyszłość?
Obserwując, jak Grace delikatnie pociąga łyk wina, Rafael zastanawiał się
nad swoją ogromną fascynacją.
Być może uzależnił się od gibkiego, smukłego ciała Grace Thacker?
Zwrócił uwagę na ciemnofioletowe sińce pod jej oczami.
- Jesteś zmęczona?
- Trochę. - Odstawiła kieliszek, wzięła widelec i spróbowała mały kęs
przygotowanej przez Marię potrawy. - Bardziej jestem zmartwiona niż
zmęczona, jeżeli mam być szczera.
- Zmartwiona? - Ku swojemu zdumieniu Rafael odkrył, że absolutnie nie
chce, żeby Grace była zmartwiona.
Pochylił się do przodu.
- Powiedz mi, co cię martwi, a wszystko rozwiążemy.
- Mój ojciec.
- Załatwię to.
- Nie. To nie twój problem. Nie to mnie martwi - bawiła się jedzeniem -
zle się z tym wszystkim czuję.
- Dlaczego? Z twoją firmą wszystko będzie dobrze.
- Ale firma to nie wszystko.
Patrzył na nią, próbując zrozumieć, co przeoczył. Grace uśmiechnęła się
gorzko.
- Wyobrażam sobie, jak to zabrzmi, ale czuję się, jakbym straciła ojca.
Wiem, że to idiotyczne, bo przecież on nigdy o mnie nie dbał, ale trudno mi się
- 89 -
S
R
z tym pogodzić. Przez całe życie usiłowałam go zadowolić i sprawić, żeby był
ze mnie dumny, tymczasem on nawet nie chciał, żebym odniosła sukces, Ciężko
mi z tym.
Rafael westchnął.
- Dzieci to wielka odpowiedzialność, z którą większość rodziców sobie
nie radzi. Dlatego trzeba polegać na sobie.
- Zawsze polegałam tylko na sobie, ale co to za życie bez uczucia?
- Może prostsze? - Rafael zakłopotany rozwojem rozmowy, sięgnął po jej
talerz. - Zapomnij o tym teraz. Jedz. Musisz się wzmocnić fizycznie i
psychicznie.
- Dziękuję. - Podniosła dłoń, żeby go powstrzymać. - Nie jestem głodna. I
nie wiem, czy chcę być twardsza. Nie potrafię żyć bez emocji.
- Wierz mi, to o wiele prostsze.
- Twoja była żona mocno cię zraniła, prawda?
Na tak osobiste pytanie Rafael cały się zjeżył, ale pomyślał, że jego
przykład mógłby pomóc Grace zbudować wokół siebie pancerz, którego tak
bardzo potrzebowała.
- Można tak powiedzieć.
- Kochałeś ją? Uniósł pytająco brew.
- Podobno nie wierzysz w miłość, ale skoro ją poślubiłeś, to chyba musiał
być jakiś powód.
- Był. Powiedziała mi, że jest w ciąży.
- I dlatego się z nią ożeniłeś?
- Tak.
- I co się stało? A może nie chcesz o tym mówić? - zawahała się, szukając
odpowiednich słów. - Jeżeli to cię smuci, zmieńmy temat. Przykro mi, nie
powinnam była pytać.
- Nie było żadnego dziecka - odparł bardziej szorstko, niż zamierzał.
Oczy Grace zawilgotniały.
- 90 -
S
R
- Straciła je?
Obserwował ją z mieszaniną niedowierzania i fascynacji.
- W ogóle nie było dziecka. - Rafael uśmiechnął się blado. - Widzisz,
Grace, nawet najbardziej cyniczni z nas mogą zostać nabrani.
- Skłamała, żebyś się z nią ożenił? Tak bardzo cię kochała?
Najwyrazniej umysł Grace Thacker funkcjonował zupełnie inaczej niż
reszty populacji. Rafael zacisnął szczęki.
- Wcale mnie nie kochała.
- Ale jeżeli...
- Bycie żoną miliardera daje pewne korzyści...
- Przypuszczasz, że wyszła za ciebie tylko dla pieniędzy?
- Wiem, że wyszła za mnie dla pieniędzy. - Popatrzył na Grace. - A po co
innego?
Czy naprawdę Grace była taka naiwna?
- Uważasz, że tylko to masz do zaoferowania kobiecie? Pieniądze?
Roześmiał się z goryczą.
- Nie, tak nie uważam. Ale usłyszałem to z jej ust, a po naszym rozstaniu
sprzedała całą historię tabloidom.
- Opowiedziała...
- Tak jak inne. To lukratywne zródło dochodów moich byłych
przyjaciółek i byłej żony.
Grace odłożyła sztućce, definitywnie kończąc posiłek.
- No cóż - powiedziała lekkim tonem - twoja eksmałżonka wydaje się być
dość specyficzną osobą. Może warto by ją poznać z moim ojcem. Przynajmniej
by się zrozumieli. Nigdy nie spróbowałeś ponownie?
- Małżeństwa nie. Przelotnych znajomości dosyć często.
- Tak, czytałam to i owo. Ale nie o to mi chodziło. Myślałam o miłości.
- Nie mów mi o miłości, Grace, nawet nie próbuj. Każdy związek jest
oparty na wzajemnej zachłanności, jedna z osób pragnie tego, co ma druga.
- 91 -
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]