[ Pobierz całość w formacie PDF ]
19.50
- Maja, wyglądasz bombowo!
- Aga, nie pomagasz mi, jeśli będziesz tak nade mną stała, to nigdy nie umaluję sobie ust.
Przesuń się, błagam!
- No tak, zasłaniam ci światło. Przepraszam, ale jestem taka podekscytowana!
19.53
- Wiesz, oglądałam chyba wszystkie jego filmy. Najbardziej podobał mi się...
- Aga, proszę...
- Boshe, on jest taki męski... Dla niego rzuciłabym mojego Mikiego bez wahania... chyba...
- Jest dla ciebie za stary.
- Eee tam, od razu za stary! Ale jaki przystojny! I sławny! I pewnie jeszcze bogaty... A jak
wygląda na żywo? Mówi takim niskim głosem, jak na filmach? Jest wysoki?
Co o nim wiesz? Twoja matka to z nim tak na poważnie? Boshe, ta to ma szczęście! A
czytałaś, że wygrał ranking na najprzystojniejszego faceta w Polsce? Yyy... Boshe, Maja,
twoja matka umawia się z najprzystojniejszym facetem w Polsce! Ciekawe, czy się hajtną!
- Aga, ja zaraz zwariuję!
- No, tak. Na pewno jesteś przejęta tym spotkaniem, a ja gadam jak nakręcona. Wybacz, ale
jestem taka zdenerwowana. Przecież moja najlepsza przyjaciółka idzie na randkę z Zelągiem!
- - Aga!
19.59
- Majka! Majka! Telefon ci dzwoni! Masz! Odbierz!
Trzymaj!
- Aga, uspokój się!
- Ale to Zeląg dzwoni!
- Nie Zeląg, tylko moja matka... Halo... Tak, może wejdziecie na górę... '
- Matko jedyna! Jestem nieubrana! - wrzasnęła Aga. -I co gorsza, nieumalowana!!!
- ...dobrze, czekam - odłożyłam słuchawkę. - Przyjdą tu. Zadowolona? - zwróciłam się do tej
wariatki, ale ona już nic nie słyszała. Biegała po pokoju, wkładając bluzkę (jednocześnie
malując usta i czesząc włosy). Zwariować można.
20.01
- Majka! Majka! Dzwonek do drzwi! O Boże! Dzwonek do drzwi! - wrzasnęła Aga i
wskoczyła do łazienki, trzaskając drzwiami.
Zachowując (w miarę możliwości - sytuacja nietypowa: do mieszkania za chwilę wejdzie
amant numer jeden w Polsce!) stoicki spokój, wprowadziłam gości do pokoju.
- Może chcecie się czegoś napić? - mrugnęłam porozumiewawczo do mamy, wskazując brodą
łazienkę, w której co chwilę coś trzaskało, stukało i spadało.
- A wiesz, to całkiem dobry pomysł. Na dworze jest taki mróz - odpowiedziała domyślnie.
Szybko pozbierałam z kanapy różne rzeczy niestanowiące wyposażenia dużego (a w zasadzie
jedynego) pokoju, usadowiłam gości na niewygodnej kanapie, ręką starłam
kurz ze szklanego stolika, po czym zapytałam:
- Kawa czy herbata? Może jednak kawa, bo herbaty nie mamy. Może być ewentualnie
Advocaat lub piwo.
- To może ja zaparzę kawę? - zaproponował Zeląg, który pewnie zastanawiał się, dlaczego
jeszcze nie idziemy do wykwintnej restauracji, tylko siedzimy w artystycznym bałaganiku
stworzonym przez dwie młode niewiasty. Niezbyt schludne niewiasty.
- A dlaczego pan miałby zaparzyć tę kawę? - zdziwiłam się.
- A, wiesz, Maju - zaśmiał się - znam taki stary wypróbowany sposób, który kiedyś zdradziła
mi moja babka.
Paweł, co ty możesz wiedzieć o parzeniu kawy! Ja mam tylko rozpuszczalną, do której wlewa
się mleka i dodaje cukru. Ot, jak się ją parzy!
- No dobrze, zapraszam do kuchni - powiedziałam wielkodusznie (niech się chłopak popisze)
- pokażę panu, gdzie co jest.
Mówiąc te słowa, natychmiast ich pożałowałam, W kuchni znajdowała się wielka kupa
brudnych naczyń, które (ponieważ nie mieściły się już w zlewie) spoczywały spokojnie na
wszystkich wolnych blatach i szafkach. Tam czekały cierpliwie na Dzień Wielkiego Mycia,
który miał nastąpić nie wiadomo kiedy.
- Yyy... tu jest trochę nieposprzątane - zamruczałam pod nosem. - Tu jest kawa, cukier... zaraz
znajdę czajnik., gdzieś tu był... o jest! (znalazłam zgubę pod miednicą).
Naprawdę nie wiem, co on chce wymyślić z tą kawą -przecież to żadna filozofia zalać ją
wodą! Nagle zadzwoniła mi komórka.
- Maja?
- Aga?
- Słuchaj, zacięły się drzwi od łazienki. Nie mogę wyjść! Masakra!
- I co ja mam teraz zrobić?
- Cicho! Nie wiem, ale nie chcę spędzić tu reszty życia, wyciągnij mnie stąd! Tylko zrób to
dyskretnie, Boshe, jaki wstyd!
- Ciekawe, jak ja mam to zrobić dyskretnie!
- Nie wiem, wymyśl coś, błagam! Paweł w kuchni, mama w pokoju przegląda gazety. Jest
dobrze.
Podeszłam do drzwi łazienki, z którymi zaczęłam rozmawiać:
- Podaj mi klucz przez szparę.
- Nie ma tu klucza - odpowiedziały drzwi.
- 0 rety, no to jak się tam zamknęłaś?
- Drzwi się chyba zatrzasnęły. Może przeciąg był, nie wiem.
- %7ładen przeciąg, tylko trzasnęłaś nimi jak Goliat! A gdzie może być ten klucz?
- A skąd ja mam to wiedzieć? Przysięgam, jeśli stąd wyjdę, to naprawdę posprzątam!
- Poczekaj, mam pomysł!
Wróciłam do kuchni. Paweł coś majstrował przy mleku. Phi, wielkie mi parzenie!
- Ja tylko na chwilę - powiedziałam i sięgnęłam do szafki po nóż.
Zeląg zrobił zdziwioną minę.
- Aż tak mnie nie lubisz?
- Ja? A dlaczego? - ten facet chyba czyta w moich myślach. - A, nóż! To nie na pana.
Jeszcze", dodałam w myślach. Dopiero, gdy oświadczy się mojej mamie, mógłby mi być
potrzebny. Nóż oczywiście. Zeląg jest zbędny w moim życiu. Mam już tatusia.
Wróciłam do przedpokoju. Narzędzie służące jako wytrych idealnie weszło między drzwi a
futrynę łazienki. Dobrze. Teraz trzeba tylko mocno pociągnąć... Cholera!
- Maja, co się stało? Co ty tam robisz?! - krzyknęła mama z pokoju.
No tak, plan zawiódł. Klamka wypadła, a ja wylądowałam na lustrze w przedpokoju, które
[ Pobierz całość w formacie PDF ]