[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najpierw Pinga, a jego asystentką zająć się tylko w sprzyjających okolicznościach.
Najmłodsza z Furii zwolniła, żeby zgrać swój ruch z gorączkowymi krokami
Chińczyka. Podała ręczniki przez barierkę innemu Opiekunowi Igrzysk, po czym ruszyła na
prawo do miejsca, w którym trener właśnie nachylał się nad filigranową zawodniczką i
napominał ją, by dała z siebie wszystko.
Pierwsza chińska gimnastyczka ruszyła po rozbiegu.
Ping zrobił za nią dwa susy, po czym zatrzymał się wprost przed Petrą, nie dalej niż
dwa i pół metra od niej.
Oparła dłoń na balustradzie. Celowała w kark trenera. Kiedy zawodniczka odbiła się
od odskoczni, Petra strzeliła.
Jestem wybitną istotą, pomyślała, gdy strzałka trafiła Pinga.
Wybitną pod każdym względem.
Rozdział 59
Trener Chinek klepnął się w kark niemal w tej samej chwili, gdy jego zawodniczka
stanęła wyprostowana po perfekcyjnie wykonanym skoku. Tłum ryknął. Ping skrzywił się i
zaczął się rozglądać zdezorientowany, a potem strząsnął żądło. Bijąc brawo, podbiegł do
gimnastyczki, która uśmiechała się szeroko i wznosiła ręce nad głową.
Ta mała dała czadu skomentował Jack.
Tak? mruknął Knight, opuszczając lornetkę. Obserwowałem Pinga.
Joego Cockera gimnastyki?
Knight zaśmiał się, lecz po chwili zobaczył, jak chiński trener pociera kark. Pózniej
znów rozpoczął swój teatralny rytuał, ponieważ do skoku przygotowywała się kolejna
zawodniczka.
Joego Cockera chyba coś użądliło powiedział detektyw, znów unosząc lornetkę.
Co? Pszczoła? Jak ty to stąd widzisz?
Pszczoły nie widzę odparł Knight. Ale widziałem jego reakcję.
Za nimi Lancer pełnym napięcia głosem dyskutował przez radio z ochroną wewnątrz i
na zewnątrz obiektu. Omawiał ostatnie szczegóły ceremonii wręczenia medali.
Knight czuł niepokój. Patrzył przez lornetkę, jak chiński trener zagrzewa do skoku trzy
kolejne zawodniczki. Kiedy ostatnia ruszyła po rozbiegu, zaczął podskakiwać niczym tancerz
voodoo. Nawet jego małomówna asystentka An Wu uległa emocjom. Zerwała się na równe
nogi i zasłoniła dłonią usta, gdy gimnastyczka zawirowała w powietrzu.
Nagle An Wu klepnęła się w kark, jakby coś ją ugryzło.
Jej podopieczna wylądowała idealnie.
Na widowni wybuchła wrzawa. Chinki wygrały złoto, a Brytyjki srebro. Dla
gospodarzy był to najlepszy rezultat gimnastycznej reprezentacji w historii igrzysk. Trenerzy i
zawodniczki obu drużyn głośno okazywali swoją radość, podobnie jak ekipa Stanów
Zjednoczonych, która zdobyła brąz.
Knight widział to wszystko, lustrując przez lornetkę rozentuzjazmowanych kibiców,
którzy wiwatowali, kierując obiektywy aparatów w stronę strefy skoków. Ping pląsał i
podskakiwał, jego dziewczęta świętowały razem z nim uwaga niemal wszystkich ludzi w tej
części hali skupiała się na zwycięskim zespole.
Wszystkich z wyjątkiem tęgiej Opiekunki Igrzysk o platynowych włosach. Zwrócona
plecami do całej wrzawy, nienaturalnym krokiem wchodziła po schodach, oddalając się od
płyty areny. Zniknęła w przejściu prowadzącym do zewnętrznych korytarzy.
Knightowi nagle zabrakło tchu. Opuścił lornetkę, po czym zwrócił się do Jacka i
Lancera:
Coś jest nie tak.
Co? zapytał Lancer.
Chodzi o chińskich trenerów. Oboje klepnęli się w kark, jakby coś ich użądliło. Ping,
a potem Wu. Zaraz po tym, jak zrobiła to asystentka, zobaczyłem przysadzistą platynową
blondynkę w kostiumie Opiekuna Igrzysk pospiesznie wychodzącą z hali, podczas gdy
wszyscy inni koncentrowali się na Chinkach i oklaskiwali ostatni skok.
Jack zamknął jedno oko, jakby mierzył do odległego celu. Lancer wydął usta.
Dwa klepnięcia w kark i wolontariuszka wracająca na swoje miejsce? Nic więcej?
Nic. Po prostu wydało mi się, że to nie pasuje do... no, nie pasuje, i już.
Którędy wyszła ta kobieta? spytał Jack. Knight wskazał na drugą stronę areny.
Górnym wyjściem między sektorami sto piętnaście i sto szesnaście. Piętnaście
sekund temu. Do tego poruszała się dziwnym krokiem.
Lancer uniósł krótkofalówkę.
Centrala, macie Opiekunkę Igrzysk na monitoringu w korytarzu za sektorem sto
piętnaście? Włosy platynowy blond, otyła?
Mijały chwile pełne napięcia. Tymczasem na płycie hali ustawiano podium do
wręczenia medali. W końcu radio Lancera zatrzeszczało:
Nie ma jej.
Knight zmarszczył brwi.
Niemożliwe, musi tam gdzieś być. Wyszła dosłownie przed chwilą.
Lancer przyjrzał mu się uważnie, po czym warknął do krótkofalówki:
Przekażcie służbom porządkowym, że jeśli zobaczą w tamtej okolicy Opiekunkę
Igrzysk, pulchną platynową blondynkę, należy ją zatrzymać na przesłuchanie.
Może na trenerów powinien zerknąć lekarz wtrącił Knight.
Sportowcy nie lubią, kiedy zajmują się nimi obcy odparł Lancer ale powiadomię
chiński sztab medyczny. To już wszystko?
Knight zamierzał skinąć głową, lecz najpierw spytał:
Gdzie jest centrum monitoringu?
Lancer wskazał dłonią osłoniętą lustrzanymi szybami przestrzeń na balkonie ponad
nimi.
Idę tam powiedział Knight. Wpuścisz mnie?
Rozdział 60
Zamykając drzwi kabiny w damskiej toalecie tuż obok północnego wejścia na
widownię, Petra z trudem panowała nad oddechem. Głęboko wciągnęła powietrze i o mało
nie zaczęła krzyczeć, bo czuła przepływającą przez ciało moc, o której dawno już zapomniała.
Widzisz? Jestem wybitną istotą. Zabiłam potwory. Wymierzyłam karę. Jestem furią. A
potwory nie mogą pojmać furii. Wystarczy poczytać mitologię!
Trzęsąc się od nadmiaru adrenaliny, zerwała z głowy platynową perukę, odsłaniając
rude włosy ściśle przylegające do głowy. Wyciągnęła spinki, uwalniając krótkie loki.
Uniosła ręce i chwyciła metalowe krawędzie podajnika z jednorazowymi nakładkami
sedesowymi. Szarpnęła, a wtedy cała skrzynka oddzieliła się od ściany. Postawiła ją na desce,
a następnie sięgnęła w głąb ciemnej wnęki. Wyjęła stamtąd granatowy wodoodporny plecak,
w którym znajdowało się ubranie na zmianę.
Położyła go na podajniku, zdjęła kostium wolontariuszki i powiesiła na kołku na
drzwiach. Potem oderwała gumowe elementy pogrubiającej charakteryzacji przyklejone do
bioder, brzucha i nóg. Spojrzała na plecak i pomyślała, o ile zrobi się cięższy i jak bardzo
będzie nieporęczny, biorąc pod uwagę przewidywaną drogę ucieczki. Ostatecznie kawałki
gumy wraz z peruką wrzuciła do niszy w ścianie.
Cztery minuty pózniej, gdy podajnik z nakładkami wrócił na miejsce, a kostium trafił
do wodoodpornego plecaka, Petra wyszła z kabiny.
Myjąc ręce, przyglądała się swojemu nowemu strojowi: miała na sobie niebieskie
płócienne tenisówki, obcisłe białe spodnie, biały bawełniany bezrękawnik, prosty złoty
naszyjnik oraz niebieską lnianą marynarkę. Włożyła jeszcze designerskie okulary z jasnymi
szkłami i uśmiechnęła się. Teraz mogła uchodzić za typową kobietę z wyższych sfer.
Otworzyły się drzwi kabiny obok niej.
Gotowa? spytała Petra, nie patrząc w tamtą stronę.
Czekam na ciebie, siostro odrzekła Teagan, dołączając do niej przed lustrem.
Zdjęła już ciemną perukę, odsłaniając swoje rudawozłote włosy. Miała na sobie swobodny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]