[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mitacji Rady jej członkowie podali się do dymisji, podały się do niej dwie osoby.
Z dziewięciu. Mniej niż dwadzieścia pięć procent.
Mamy więc wszechpotężną Radę, która ma takie uprawnienia, że pozazdro-
ścić. I co robi ta wypchana uprawnieniami Rada? Opracowuje projekt ustawy,
która dawałaby jej jeszcze większą władzę, która kontrolowanej przez przodującą
partię telewizji też dawałaby jeszcze większą władzę i pieniądze, która pluralizm
i równowagę w mediach przekreśliłaby nie jak teraz na lata, ale może na dziesię-
ciolecia. Rada, która powinna stać na straży wolności słowa, dokonała zamachu
na tę wolność. Rada, która miała się troszczyć o pluralizm w mediach, spróbowała
ten pluralizm złamać. Rada, która miała czuwać nad ładem w mediach, chciała te
media ubezwłasnowolnić. To już jest uzurpacja. Jak wglądałaby TVP pod rządami
tej nowej ustawy? Jak wyglądalibyśmy w oczach naszych sojuszników z NATO
i bliższych oraz dalszych sąsiadów z Unii Europejskiej? Jak bantustan. Ale co im
tam. Im bantustan nie robi nic. Im robi stan posiadania. Zresztą, czy TVP mogłaby
wyglądać jeszcze gorzej, niż wygląda?
JAK TO JEST W TVP?
TVP lepsza od BBC, tak? Ale chyba od BBC sprzed wojny. Od 1933 roku
aż do wybuchu wojny w BBC nie mógł występować pewien ważny polityk. Nie
110
mógł, choć był członkiem parlamentu, a nawet członkiem gabinetu. Człowiek ten
desperacko próbował przekonać swój naród, by zabezpieczył się, póki jest czas,
przed potworem, jakim jest Adolf Hitler. Polityk ten nie mógł jednak mówić do
swych rodaków, bo BBC uznało, że jego stanowisko w sprawie Niemiec i Hitlera
jest, jak na tę korporację, zbyt kontrowersyjne. Tym politykiem był niejaki Win-
ston Churchill. Zgoda. Od tamtej BBC TVP jest może nawet lepsza. A tak serio?
Sam przyznam się do naiwności. Na początku lat dziewięćdziesiątych byłem,
jak ogromna większość moich pracujących w TVP koleżanek i kolegów, gorli-
wym wyznawcą idei telewizji publicznej. Już wtedy różne rzeczy były w TVP nie
tak, ale z uporem maniaka mówiliśmy sobie, że to robota radiokomitetu, że to te-
lewizja państwowa, więc pewnie tak być musi. Ale jak już państwowa przestanie
być państwowa, to będzie  jeśli nie idealnie  to na pewno znośnie. Dlatego
jakoś znosił człowiek informację, że  słysząc o strajkach na kolei  minister
Jacek Kuroń stwierdził, iż w związku z sytuacją w kraju zawiesza w telewizji wol-
ność słowa. Dziwił się człowiek, ale cóż, trudno, że premier Mazowiecki tuż przed
swym wyjazdem do Moskwy wpadł we wściekłość, bo Wiadomości pokazały (we-
dług niego mogły nie pokazać) obalanie pomnika Lenina w Nowej Hucie. Prze-
łykał ślinę, gdy pani rzecznik pana premiera wysyłała do Dyrekcji Programów
Informacyjnych groznego pana z Biura Prasowego Rządu, by nadzorował montaż
długich relacji z jej konferencji prasowych. Zżymał się też i protestował, gdy jeden
z kolejnych dyrektorów organizował w maju 1992 roku w Wiadomościach opera-
tywki, na których funkcjonariusze MSW instruowali zaufanych (niektórzy zaufani
potem mi to opowiadali), jak mają wspierać ideę lustracji. Można to było jakoś
strawić, bo obok drani i cyników pojawiali się wśród szefów informacji ludzie
sympatyczni i porządni, bo obok aktów oportunizmu było wiele aktów odwagi,
bo generalnie można było mówić prawdę i mieć poczucie, że służy się młodemu
państwu. A jeśli nie wszystko było jak trzeba? Cóż, wszystko jak trzeba miało być
już niedługo, gdy telewizja państwowa przepoczwarzy się w publiczną. Potem by-
ło jednak już tylko gorzej. Najpierw porwała telewizję prawica, która postanowiła
użyć jej jako młota na czerwonych. Potem porwali ją czerwoni, którzy postano-
wili wyrzucić z Woronicza i z ekranu prawicę, a samą telewizję podporządkować
nawet nie swoim  takim czy innym  ideom, ale sobie po prostu. Korkociąg
trwa, a skutki widać dziś jak na dłoni.
Dzisiaj telewizja jest publiczna głównie z nazwy. No i w tym sensie, że to
publiczność za nią płaci.
Jakie są jej największe grzechy? Telewizja narusza elementarne standardy plu-
ralizmu politycznego i wolności słowa. Przeistoczyła się w maszynkę do robie-
nia pieniędzy i w sensie nie tylko ekonomicznym, ale także programowym sta-
ła się komercyjna na skalę absolutnie porównywalną ze stacjami komercyjnymi.
Zamiast misji  emisja, bardzo często szmiry. Telewizja zbyt często w najlep-
szym czasie antenowym forsuje jarmarczno-prostacką, antyinteligencką estety-
111
kę   byle na chama, byle głośno, byle głupio , jak pisał Wojciech Młynarski.
Twórcy kultury, inteligenci, zostali w niej i przed ekranami zepchnięci na margi-
nes. A jeśli już się pojawiają, to właściwie głównie jako alibi dla ludzi odpowia-
dających za ofensywę tandety i złego gustu.
Co się stało z TVP w ciągu kilkunastu lat? W sierpniu 1991 roku, gdy byłem
w Chorwacji w czasie chorwacko-serbskiej wojny, w Rosji nastąpił pucz Janaje-
wa. W dniu mego powrotu do Polski przełożeni dali mi polecenie:
 Jedziesz do Belwederu, na konferencję prasową prezydenta Wałęsy.
 Ale mnie nie było, nie mam pojęcia, co się dzieje  broniłem się.
 Nic się nie stało, o to idzie. W sprawie puczu Janajewa Wałęsa przez ty-
dzień, niestety, nie powiedział właściwie nic  wyjaśnił mi Ryszard Grabowski,
właśnie mianowany szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, prywatnie wielki
zwolennik  Solidarności i Lecha Wałęsy.
Z konferencji prezydenta Wałęsy zrobiłem materiał opatrzony na końcu ko-
mentarzem:  Zaraz po puczu Janajewa jasne stanowisko w sprawie wydarzeń
w Związku Radzieckim zajęli premier Thatcher, prezydent Havel i prawie wszy-
scy inni przywódcy z naszego kontynentu. Prezydent Wałęsa nie powiedział nic,
a głos zabrał dopiero, gdy było już po wszystkim . Nic nadzwyczajnego, zwykła
relacja, normalny stand up. Wiem, że w Belwederze on się nie podobał, ale cóż,
trudno. Czy ktoś może sobie wyobrazić taką krytykę premiera Millera czy pre-
zydenta Kwaśniewskiego w Wiadomościach czy w Panoramie? A może nie
ma żadnych powodów do krytyki? W pazdzierniku owego 1991 roku w Belwe-
derze nie chcieli mnie dopuścić do wywiadu z prezydentem Wałęsą, ale Ryszard
Grabowski powiedział, że o tym, kto z jego ludzi będzie przeprowadzał wywiad,
decyduje on. Takie były czasy, tacy ludzie. Czy ktoś wyobraża sobie dzisiaj, dwa-
naście lat pózniej, taki akt niesubordynacji wobec wydających instrukcje ludzi
z Pałacu Prezydenckiego albo Kancelarii Premiera? To, co było naturalne wtedy,
teraz byłoby nie do pomyślenia.
Nie ma sensu zajmować się konkretnymi przykładami manipulacji w progra-
mach informacyjnych TVP. Jest tego tyle, że trzeba by napisać inną książkę. Każ-
dy dzień przynosi nowe. Rzadko są to otwarte kłamstwa. Częściej są to właśnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl