[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozumiał jej intencji. Pojął to, gdy po wykonaniu całego obrotu wokół pały położyła się na
nim, ale z twarzą przy jego nogach. Udami zacisnęła delikatnie jego twarz dając mu tym
samym znak. Moray nauczył się jadać kobiety od Ruth i zaczynało mu się to podobać.
Wyciągnął język i zaczął szperać nim w czerwonym lesie. Jej ciało było mokre od soków.
Skomlenie, które usłyszał było aprobatą dla sposobu w jaki wykorzystywał swój język.
Trzeba było przyznać, że językiem i ustami ciocia Beth potrafiła posługiwać się
znakomicie. Zaczął ją lizać. Palcami rozwarł jej cipkę. Jednym z palców drażnił dziurkę
pupy. Przypomniał sobie ich pierwszą potyczkę i to, że sama mu sugerowała, a właściwie
rozkazała, żeby wsadził jej palec do pupy. Spróbował tego raz jeszcze, nie zapominając o
lizaniu.
 Ooooch, tak! Moray, proszę cię, ruchaj mnie w pupę!  krzyknęła wypuszczając z ust
obślinionego członka. Moraya nie trzeba było długo przekonywać. Liżąc cipkę całą
powierzchnią języka zaczął pracować palcem, wpychając go na całą długość i wyciągając
go, ciesząc się widokiem czerwonego otworu. Ciotkę Beth ogarnęła furia, ssała na całego,
wierciła się, starała się wbić cipkę
w jego twarz, zaciskała i luzowała uścisk pośladków. Moray odczuł, że się cała poci i
pomyślał, że zbliża się do orgazmu. Podwoił prędkość pracy zarówno palca, jak i języka.
Ciocia Beth przestała więc ssać, a skoncentrowała się na wykrzykiwaniu sprośności.
Orgazm nadciągał nieubłagany.  Aa-aach! Niewytrzymam! Dość! Wykończysz mnie
tym jęzorem! Teraz! Tak teraz! Spuszczam się! Tobie! Na twoją twarz! Jak dziwka!
Zaczęła się rzucać, chciała mu uciec, ale Moray złapał ją za uda i bez żadnego miłosierdzia
wpychał jej palec na całą długość, językiem pracował pełną parą, aż poczuł, że ciotka Beth
opada na niego pozbawiona sił. Puścił ją, ale ciotka Beth leżała na nim, jakby martwa.
Moray wygrzebał się z pod niej i musiał użyć siły, by ułożyć ją na plecach.
 Och, Moray! Biedaku... Ty jeszcze się nie spuściłeś... Daj mi trochę czasu.... Muszę
odsapnąć.... Moray gapił się na nią. Był niezdecydowany, co jej zrobić. Usiadł na niej
okrakiem, wsadził kutasa pomiędzy piersi i patrzył, jak toruje sobie drogę pomiędzy tymi
dwoma pulchnymi kawałkami ciała. Nie był to jednak dobry pomysł. Przestał, zszedł z
niej, chwycił ją i odwrócił.
 Och, Moray! Chcesz mnie wyruchać od tyłu? Patrzył na jej czerwony otwór. Wpakował
do niego palec.  Ty świnio! Co ty wyprawiasz?  mruczała ciotka Beth  Poczekaj
chwilę, dobrze? Moray nie miał zamiaru czekać. Pchnął kutasa w stronę jej pośladków,
żołędzią głaskał jej mokrą cipkę.
 Mmmmh! Moray, ale masz wielkiego kutasa! Czuję.... czuję, że chcę go... Myślałam, że
nie żyję, ale... Och, Moray! Daj mi go, wsadz mi go do środka! Niespodziewanie wróciły
jej wszystkie siły, a wraz z nimi chuć. Tak manewrowała swoim ciałem, że oddała mu się
na pieska. Jej pośladki były skierowane w jego stronę. Moray pchnął fiuta w pochwę, aż do
samego końca.
 Oooooch, Moray! Mam go w gardle! Rżnij mnie, kochanie! Zerżnij mnie z całych sił!
Moray nie ruszył się. Rozśzerzył jej pośladki i trzymając członka w pochwie wsadził jej
palec do odbytu. W ten sposób przetrząsał ją, a ona darła się podniecając go do szaleństwa.
 Moray, ty świntuchu! Lubię to... Lubię to! Oooch, Moray! Powiedz mi, że jestem
dziwką! Moray, powiedz mi to!
 Jesteś wielką dziwą! Nadal wwiercał się w nią palcem. Fascynował go ten ruch. Myślał,
czy nie udałoby mu się wepchnąć do środka kutasa.... Raczej nie, był zbyt wielki! Chociaż
z Hazel udała się ta sztuczka i może również z ciocią Beth mogło się to udać...
 Och, Moray! Ruchaj mnie! Ruszaj tym swoim wielkim kutasem w mojej cipie! Mam na
to wielką ochotę! Ruchaj swoją ciocię Beth! Rżnij ją! Szalała. Wcieliła się w męską rolę,
posuwała się do przodu i do tyłu na nieruchomym członku Moraya, ruszała biodrami.
Moray poszedł jej śladem, ale czynił to wolniuteńko. Lubił patrzeć. Lubił obserwować
palec, gdy penetruje odbyt, obserwować śliską fujarę
wchodzącą i wychodzącą z cipy. Lewą ręką ściskał jedną z piersi, czasem słabiej, czasem
mocniej, pieścił ją. Trzymał ją twardo w dłoni i nie zapominał ani na chwilę o tym, by
poruszać się do przodu i do tyłu bacznie przypatrując się temu co wyprawia i to jeszcze
bardziej go podniecało. Bardziej niż to co robił.
 Moray, powiedz mi, że lubisz ruchać swoją ciocię! Powiedz mi to!  darła się. Była
coraz bliższa.
 Chciałbym ci go wsadzić do tyłka, ciociu Beth!  wymsknęło się Morayowi.
 Och, tylko nie to! Rozwalisz mnie na pół! Jest za duży! Na razie ruchaj mnie tak jak
teraz, Moray! Mów mi świństwa, wszystkie, które znasz... Pózniej, jeśli mi nic nie
zrobisz... Jeśli mnie nie rozwalisz... Powiedz mi, że podoba ci się tyłek twojej ciotki Beth!
Powiedz mi to Moray!
 Tak! Podoba mi się! Bardzo! Chciałbym ci go wsadzić!
 Mów mi świństwa, szybko!
 Jesteś dziwą!  krzyknął Moray  Jesteś wstrętną dziwką, ciociu Beth i chcę ci się
spuścić do tyłka ciociu Beth! I chcę, żebyś mi go ssała! Chcę, żebyś mi ssała fujarę!
 Taaak! Taaaak! Jestem dziwką! Zerżniesz mi tyłek i spuścisz się do środka, a potem
będę ci go ssała! Tak! Tak! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl