[ Pobierz całość w formacie PDF ]
42
anula
ous
l
a
and
c
s
Nic nie mówiąc Becky i Luciowi, ruszyła w kierunku górskiej
drogi i w dziesięć minut pózniej wkraczała do miasteczka. Plastikowe
torby i puszki po piwie poniewierały się koło pojemników na śmieci
stojących przed niewielkim supermarketem. Z pobliskiego baru
dolatywał zapach czosnku i kawy. Przy stoliku na zewnątrz siedzieli
starsi mężczyzni. Grali w karty i palili fajki. Kiedy przechodziła,
podnieśli głowy, spojrzeli na nią ciekawie i zaraz wrócili do gry.
Wychudzony pies wybiegł jej naprzeciw, obwąchał kostki i
wrócił na swoje legowisko w cieniu pod ścianą. Minęła rzeznika,
piekarnię, sklep z używanymi meblami i, ku swojemu zaskoczeniu,
sklep z butami. Widocznie mieszka tu znacznie więcej ludzi, niż mi
się wydaje, pomyślała.
Wstąpiła do apteki, zwanej farmacia, gdzie właścicielka, kobieta
w średnim wieku, obrzuciła ją takim samym ciekawym spojrzeniem,
jak mężczyzni przed barem.
- Quiero algo para las picaduras de insecto, por favor? -
wybąkała Kirstie, z nadzieją, że dobrze ułożyła pytanie.
Właścicielka sięgnęła po lek w aerozolu i podała jej. Dopiero
wówczas Kirstie uświadomiła sobie, że zapomniała włożyć do
portmonetki euro.
- Przepraszam - wybąkała. - Mam tylko angielskie funty.
- Nie ma problemu. Zapłaci pani następnym razem. Kirstie
podziękowała jej wylewnie za zaufanie i opuściła aptekę.
43
anula
ous
l
a
and
c
s
Powoli zaczęła kierować się z powrotem. Nagle zobaczyła
samochód Lucia nadjeżdżający w pędzie od strony willi. Zrównawszy
się z nią, zatrzymał się gwałtownie.
- Co ty wyprawiasz!? - napadł na nią.
- Wybrałam się na zakupy - odparła swobodnym tonem - tylko
niestety zapomniałam zabrać euro. Ale uprzejma kobieta w aptece
zgodziła się, żebym zapłaciła przy następnej okazji.
- Wsiadaj - rozkazał Lucio.
- Wolę się przejść.
- Powiedziałem, wsiadaj! - rozsierdził się. Kirstie postanowiła
nie przeciągać struny. Posłusznie wsiadła do samochodu. Lucio
podjechał pod aptekę, uregulował należność, potem wrócił do auta. -
Następnym razem, kiedy najdzie cię ochota na spacery, zawiadom
mnie - warknął, zawracając.
- Ale w czym problem? Nie odeszłam daleko.
- Wystarczająco daleko, żebym zaczął się o ciebie niepokoić.
- Dlaczego? Co złego mogło mi się stać?
- Wszystko. Mogłaś zabłądzić w górach, pośliznąć się i złamać
nogę, mnóstwo rzeczy. Minęłyby godziny, zanim bym cię odnalazł.
- Ale nie zabłądziłam i nie złamałam nogi - zirytowała się. -
Byłam całkiem bezpieczna.
Lucio zachowuje się tak, jak gdyby naprawdę się niepokoił.
Czyżby mu na mnie zależało i czuł się za mnie odpowiedzialny? No
tak, przywiózł mnie tutaj, to pilnuje, żeby nic złego mi się nie
przytrafiło.
44
anula
ous
l
a
and
c
s
Niech go diabli!
- Gdzie Becky? - spytała, żeby zmienić temat.
- W domu. Martwiła się o ciebie.
Kiedy zajechali na miejsce, Becky wybiegła im na spotkanie.
- Gdzie byłaś, mamo? Tak się o ciebie niepokoiliśmy!
- Poszłam do miasteczka, kochanie. Niepotrzebnie się
denerwowaliście.
W Luciu krew aż się gotowała, gdy przeskakując po dwa stopnie
naraz, biegł na górę do swojego pokoju.
Uświadomił sobie, że Kirstie była tutaj wbrew swojej woli.
Przyjechała, bo nie chciała spuścić córki z oczu. A teraz dała mu jasno
do zrozumienia, że nie chce przebywać z nim pod jednym dachem, ba,
nawet w pobliżu niego.
Rebeka była bliska łez, kiedy odkryła, że matka zniknęła, i
przyznała się, że słyszała, jak się kłócili. Zapewniał ją, że nie są
śmiertelnymi wrogami, lecz nie zdołał jej całkiem przekonać.
I nie dziwił się dziewczynie. Wzajemna niechęć rodziców do
siebie zatruwała atmosferę i widoczna była gołym okiem. Kirstie
postąpiła w stosunku do niego niegodnie i trudno mu było jej
wybaczyć. Ale powodów jej niechęci do siebie nie rozumiał. Czy
przez wszystkie te lata, od chwili, kiedy odkryła, że jest w ciąży,
pielęgnowała w sercu nienawiść do niego? Dlaczego mu nic nie
powiedziała? Czy naprawdę uważała, że odwróci się od niej? To tylko
by dowodziło, jak mało go znała.
45
anula
ous
l
a
and
c
s
Uwielbiał Kirstie, lecz nie był gotowy zaangażować się w
poważny związek. Nie w wieku dziewiętnastu lat, kiedy musiał
zaplanować całą karierę zawodową. Sukces był dla niego niezwykle
ważny, chciał zapewnić przyszłej żonie i dzieciom godziwe warunki
życia, a nie skazywać ich na gnieżdżenie się w jakiejś kawalerce, bo
na nic większego nie byłoby go stać.
Niemniej, gdzieś w głębi jego serca, zawsze tlił się maleńki
promyk nadziei, że kiedyś znowu będą razem. Rzeczywistość jednak
przeszła jego najśmielsze oczekiwania.
Wziął prysznic i przebrał się do kolacji, lecz kiedy schodził na
dół, jego myśli wciąż były mroczne i pełne goryczy.
Kirstie wyszła z pokoju dopiero wtedy, kiedy Becky zapukała i
zawiadomiła ją, że kolacja czeka. Chciała się wymówić, jedzenie było
[ Pobierz całość w formacie PDF ]