[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Czyżby? - przerwał. - Nie chcesz być wścibska?
Zarumieniła się, zawstydzona jego ironicznym tonem.
- Naprawdę nie chcę. Po prostu wolę wiedzieć, czy istnieje jakaś zazdrosna
narzeczona, gotowa wydrapać mi oczy.
- Nie aprobuję zazdrości. - Luiz nie był mnichem i miał swoje potrzeby, lecz
starannie oddzielał emocje od seksu, żeby złagodzić poczucie winy.
Nell zaśmiała się z ironią. Człowiek, który uważał się za światowca, nie powinien
wygłaszać tak naiwnych uwag.
- Moim zdaniem kobiety są o ciebie zazdrosne, bez względu na to, co aprobujesz. -
Zamknęła oczy i jak zwykle za pózno ugryzła się w język.
- Dziękuję, Nell.
- Nie ma powodu, żebyś mi dziękował. To nie był komplement, tylko stwierdzenie
faktu. Poza tym na pewno masz świadomość, że jesteś przystojny. - Starała się nie
zwracać uwagi na jego szeroki uśmiech. - Powinieneś jednak wiedzieć, że moim ideałem
mężczyzny nie jest człowiek złośliwy i kapryśny.
R
L
T
- Niektórzy uważają, że mam spokojne i bardzo pogodne usposobienie - obwieścił
z kamiennÄ… twarzÄ….
Nell odwróciła głowę, żeby nie widział jej uśmiechu.
- Przynajmniej nie brak ci poczucia humoru, a to już coś - przyznała złośliwie.
- Możesz się odprężyć. Na pewno nie zjawi się żadna kobieta, która rości sobie do
mnie prawa. W całości należę do ciebie.
- Ale ze mnie szczęściara.
Z roztargnieniem dotknęła pierścionka i pomyślała o kobiecie, która pewnego dnia
naprawdę była narzeczoną, a potem małżonką Luiza. Dlaczego ta świadomość budziła jej
niechęć?
- Twoja żona miała bardzo szczupłe palce - powiedziała, żeby skupić się na czymś
innym.
Luiz zacisnął wargi. Ludzie nigdy nie wspominali o Rosie w jego obecności, a
teraz stała się głównym tematem rozmowy.
- Rosa nigdy nie nosiła tego pierścionka - oznajmił.
- No tak, oczywiście - wymamrotała Nell i od razu zrobiło się jej głupio.
Luiz z pewnością nie splamiłby pamięci ukochanej, pozwalając innej kobiecie
nosić jej pierścionek.
- Nie interesowała się starą biżuterią - dodał.
- Och. - Spojrzała na różowawy brylant w otoczeniu rubinów. Czy naprawdę ktoś
mógłby dobrowolnie zrezygnować z takiego klejnotu? - Rzeczywiście jest taki stary?
- Od bardzo dawna pozostaje własnością rodziny. Domenica, siostra blizniaczka
mojej babci, ostatnia nosiła ten pierścionek. Jej narzeczony był Anglikiem.
- Naprawdę? Przeprowadzili się do Anglii? - zainteresowała się Nell.
Luiz pokręcił głową.
- Nie, zginął podczas drugiej wojny światowej. Babcia Domenica nigdy nie wyszła
za mąż.
- To strasznie przygnębiające - westchnęła.
- Chyba nie płaczesz?
R
L
T
Wydawał się zdumiony i nic dziwnego. Bez wątpienia uważał, że nie należy
rozpaczać z powodu tragedii, która rozegrała się tak dawno temu.
Nell pociągnęła nosem i uniosła głowę.
- Skąd. Oczywiście, że nie! - zaprzeczyła stanowczo.
- W takim razie coś ci wpadło do oka.
- Bardzo śmieszne. Wierz mi, tak naprawdę niezle się bawię - oznajmiła. -
Dlaczego patrzysz na mnie, a nie na drogÄ™?
Otóż to. Dlaczego nie możesz oderwać wzroku od tej dziewczyny, zapytał Luiz
samego siebie.
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
Luiz jechał dalej, spodziewając się, że samochód lada moment zakrztusi się i
znieruchomieje. Kątem oka widział, że co kilka minut głowa Nell opada, całkiem jakby
dziewczyna była szmacianą lalką.
- Prześpij się, jeśli jesteś zmęczona - zaproponował.
Przetarła dłonią oczy i ziewnęła.
- Nie jestem zmęczona - oznajmiła z udawanym ożywieniem.
Luiz westchnął, słysząc to oczywiste kłamstwo, ale zanim zdążył je skomentować,
silnik nerwowo zachrypiał i zgasł.
- Chciałbym powiedzieć to samo - mruknął i rozejrzał się po okolicy.
Od razu doszedł do wniosku, że mogło być gorzej. Znajdowali się w zacisznym
miejscu, odgrodzonym od drogi laskiem migdałowców i dębów.
- Dlaczego stoimy? - Nell z trudem stłumiła ziewnięcie.
- Chciałem podziwiać widoki.
Zmrużyła oczy i posłała mu nieżyczliwie spojrzenie, a Luiz uniósł ręce w
poddańczym geście.
- Jak myślisz, dlaczego się zatrzymaliśmy?
- Gdybym wiedziała, nie pytałabym... - Umilkła i zrobiła przerażoną minę. -
Chcesz powiedzieć, że samochód się zepsuł?
- Właśnie to chcę powiedzieć - przytaknął.
Nell ukryła twarz w dłoniach.
- Dlaczego takie rzeczy przytrafiają się właśnie mnie? - jęknęła.
- Czy to pytanie retoryczne?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]