[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chcieli zjeść jakieś potrawy charakterystyczne dla regionalnej kuchni. Zatrzymali się więc w
gospodzie w Townsend, słynącej ze smażonych sumów. Robertsonowie zamówili do ryby
101
rzepę i czarną fasolę, Hillary wolała kurczaka z kluskami i bułeczkami domowego wypieku,
poza tym podkradła trochę smażonej dyni z talerza Luke'a.
W drodze powrotnej do Knoxville Hillary opowiedziała CIaire o swojej pracy w
Organizacji Ochrony Konsumentów. Rozmawiały o różnych sprawach, którymi ten ruch się
zajmuje: o bezpieczeństwie jazdy, zastosowaniu pestycydów, o prawach posiadaczy kart
kredytowych, ubezpieczeniach zdrowotnych.
Claire wydawała się być szczerze zainteresowana działalnością grup konsumenckich
w Stanach, bez wahania więc przyjęła zaproszenie Hillary do siedziby organizacji, a potem
na lunch.
- To bardzo miło z twojej strony - podziękowała Claire.
- Wspomniałaś, że to organizacja niedochodowa. Rozumiem; że przyjmujecie dotacje?
- Tak, ale nie diatego cię zaprosiłam ...
- ... Oczywiście, wiem. Ale w Anglii też się zaangażowałam w podobne sprawy, szczególnie
w walkę z pestycydami.
- Wygląda na to, że znalazłyście wspólny temat - powiedział Luke, kiedy już odwiezli
Robertsonów do hotelu.
- Jutro zjemy razem lunch.
- To dobrze. - Luke był zadowolony. Weekend udał się lepiej, niż mógłby przypuszczać i
coraz bardziej wierzył, że wszystko ułożyło się po jego myśli.
Poniedziałkowe przedpołudnie było dla Hillary wyjątkowo gorące. Z całych sił
starała się nadrobić czas stracony w piątek na posterunku policji, tym bardziej, że na drugą
umówiła się z Claire na lunch. Zadzwonił telefon na jej biurku. To była Jolene .
- Przepraszam, że przeszkadzam ci w pracy - usprawiedliwiła się szybko - ale chciałam się
upewnić, czy u ciebie wszystko w porządku! Nie odzywałaś się długo.
- Wiem, ale to był zwariowany tydzień.
- Zwariowany? To dobrze czy zle?
- Raczej dobrze. - Hillary uśmiechnęła się na wspomnienie miłosnej nocy z Lukiem.
- Cieszę się. Więc ułożyło ci się z Lukiem, to dobrze. A ta wojna między ojcami?
Dowiedziałaś się czegoś nowego?
- Tak. Nie jestem pewna, ale ten konflikt wiąże się z ich byłą sekretarką. Muszę ją jakoś
znalezć. Chyba wynajmę prywatnego detektywa ...
102
- Mam świetny pomysł! - przerwała jej Jolene. - Pamiętasz, jak ci mówiłam o nowym
facecie w moim życiu, Darrylu? Jest detektywem. Jednym z najlepszych w Knoxville.
Wielu ludzi tak uważa. Cholemie chce mi zaimponować. Co ty na to? Damy mu szansę.
Zobaczymy, może znajdzie tę kobietę.
Hillary umówiła się, że prześle Darrylowi faksem informacje o Nadine Boudine, gdy
tylko jej ojciec wyjdzie z domu i będzie mogła pomyszkować w jego gabinecie.
- Dzięki, Jolene.
- Jestem tylko twoją przyjaciółką. Baw się dobrze ze swoim świeżo upieczonym mężem.
Hillary wyszła, na lunch pózniej, bo dyrektor organizacji konsumenckiej chciał
osobiście wtajemniczyć Claire w szczegóły ich działalności.
- A wiesz, że widziałam cię w telewizji - zaczęła Claire. - W piątkowych wieczornych
wiadomościach.
- Na szczęście odwiedzanie posterunków policji nie należy do moich obowiązków -
zapewniła ją Hillary.
Nie minęła jednak nawet godzina, a Hillary dzwoniła do Luke' a z automatu
wiszącego na policyjnym posterunku.
- Luke? Tu Hillary. Mógłbyś powiedzieć Angusowi, że Claire Wróci do hotelu trochę
pózniej? Nie chce go martwić. Wypadło nam coś nieprzewidzianego i trochę się spóznimy.
Ale u nas wszystko w porządku.
- Skąd dzwonisz? - spytał podejrzliwie, słysząc w tle odgłosy zamieszania.
Hillary chwilę milczała, wolała nie mówić mu prawdy, ale też nie chciała kłamać.
- Z posterunku policji.
- Wspaniale - powiedział Luke z rezygnacją. - Co zrobiłaś tym razem?
103
ROZDZIAA JEDENASTY
- Wynagrodziłem ci krzywdy? - spytał Luke, kiedy już nakarmił i napoił Hillary w jednej z
najbardziej romantycznych restauracji w Knoxville.
- Co mi wynagrodziłeś? To, że prawie bez uprzedzenia wyciągnąłeś mnie na wycieczkę w
góry? Czy to, że mnie oskarżyłeś o wpakowanie Claire w kłopoty, w wyniku których obie
wylądowałyśmy na posterunku policji?
- Mogłaś mi przecież od razu powiedzieć, że byłyście świadkami wypadku i składacie
zeznania.
- Nie dałeś mi żadnej szansy ..
- Może rzeczywiście trochę się pospieszyłem. Wynagrodziłem ci to jednak dziś wieczorem,
prawda?
- Powiedzmy, że był to dobry początek ...
- Dobry początek? To wszystko? A róże się nie liczą?
Hillary wąchała tuzin czerwonych róż, kiedy Luke otwierał drzwi do ich mieszkania.
Co prawda udało im się przewiezć tylko trochę osobistych rzeczy, ale kiedy byli na
wycieczce w górach, Abe zrobił im niespodziankę. Z kilkoma ludzmi z budowy przewiózł
wielkie łóżko Luke'a. Jego brak zauważyli po powrocie, dlatego tej nocy zdecydowali się na
przenosiny.
- Róże są piękne - odpowiedziała po dłuższej chwili Hillary.
- Tak jak ty - mruknął Luke, objął mocno żonę i niemal w tej samej chwili nagle od niej
odskoczył. - Au!
- Co się stało?
- To kolec ... Pozbędziemy się tego. - Odłożył na bok bukiet. - I tego też. - Zdjął z ramion
Hillary elegancki złoty szal i odrzucił go na Podłogę.
- W takim razie powinniśmy pozbyć się i tego. - Hillary zerwała z niego kurtkę i rzuciła ją
obok szala.
- I tego... - Palce Luke'a zajęły się sukienką Hillary, czarną, bez ramiączek, łatwą do
zrzucenia, czego przez cały wieczór nie mógł się doczekać.
W ogniu płomiennych pocałunków kolejne części ubrania spadały na podłogę. Ich
żartobliwa gra szybko wymknęła się spod kontroli, tak jak często bywało z ich miłosnymi
104
igraszkami. Nie kochali się w sypialni na górze. Tak naprawdę nie dotarli nawet na górę.
Kochali się na schodach.
- Jak myślisz - Luke pierwszy odzyskał głos - czy to stanie się rytuałem, który będziemy
odprawiać po każdej przeprowadzce?
- Miejmy nadzieję ... - mruknęła Hillary. - To bardzo przyjemny sposób poznawania nowych
miejsc - najpierw na dywanie u ciebie, a teraz na schodach tutaj.
- Chyba się stąd nie ruszę.
- Dobrze. - Pocałowała go w ramię. - Ja też nie chcę się stąd wyprowadzać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]