[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Czego?
- %7łenić się ze mną. Nie jestem dla ciebie odpowiednia...
Zamruczał i znów zamknął jej usta stanowczym,
niepohamowanym pocałunkiem. Ujął jej twarz w dłonie, spojrzał
w oczy i rzekł:
- Jesteś moja. Nieważne, jak i kiedy, jesteś moja.
- Myślę...
- Nie myśl. - Pocałował ją, a ona wyrwała mu się.
- Ale ty...
- %7ładnych ale. - Pocałował ją jeszcze raz.
- Ty...
- %7ładnego ty. %7ładnego ja. Tylko my.
Zapomniała, co chciała mu powiedzieć, i jej wyrywanie stało się
bezcelowe, a jego zapal złagodniał. Nadal jej pragnął, ale chciał,
żeby i ona go pragnęła. To, co zaczęło się jako walka, zmieniło
się w grę i Marianna zawahała się. Była bliska ustąpienia, gdy
rozdzieliły ich dochodzące z korytarza krzyki.
- Nie możesz tam wejść! - krzyczał Art.
Inny, nieznany głos odparł:
- A więc są tutaj. Dobrze, bo muszę zrobić to, co powinno być
zrobione.
Griffith zaklął i otwarte z impetem drzwi stuknęły o ścianę.
Marianna krzyknęła, a grobowy głos obwieścił:
- Przywożę wam pozdrowienia od waszego pana, króla Henryka.
Rozdział trzynasty
Art zaskrzeczał niczym kura, do której dobiera się lis:
- Próbowałem go powstrzymać, Griffith, ale mnie nie słuchał.
Griffith okrył Mariannę kocami i skoczył na równe nogi. Nagi i
wściekły zbliżał się do posłańca.
- Oliver Churl, nieprawdaż?
Nieporuszony posłaniec skorygował go:
- Oliver King. A właściwie prywatny sekretarz Henryka Tudora.
Przywożę pozdrowienia od naszego władcy.
Griffith spojrzał na poruszający się kształt pod kocami.
- Mój władca obrał właściwy moment. Art, podaj mi odzienie.
Podczas gdy Art uwijał się porządkując przemieszaną odzież,
Griffith wsparł się pod boki, wyprostował się na całą wysokość i
robił wszystko, co możliwe, by wprawić w zakłopotanie małego
eleganckiego człowieka przed sobą.
Bez skutku.
- Przepraszam, sir Griffith, że przeszkodziłem, lecz jak pan wie,
nasz władca, król Henryk, jest bardzo niecierpliwy. Wysłał mnie
do pana przed dwoma tygodniami. Udałem się najpierw do
Wenthayena, a potem jezdziłem po wszystkich walijskich górach,
aby pana znalezć.
- Podróżujesz nieśpiesznie - nie wytrzymał Griffith.
- Wcale nie. Podróżowałem szybko, tylko nie wiedziałem, dokąd
się udać. Król Henryk był przekonany, że będzie pan wykonywał
zadanie, które panu zlecił, a nie odpoczywał w domu. Chyba że -
spojrzał na Arta - pański sługa nie dostarczył panu listu.
Art potraktował go z szacunkiem, który okazywał tylko
nielicznym:
- Dostarczyłem, jak mi kazałeś, milordzie.
Griffith zwrócił uwagę na niezwykłą uprzejmość Arta, więc
przyjrzał się stojącemu przed nim Oliverowi. Nosił nieco zbyt
dobre ubranie, mówił z lekkim akcentem francuskim, ale mimo
niewielkiego wzrostu był dobrze umięśniony, a jego spojrzenie
zdradzało żywą inteligencję.
Oczywiście, Henryk umiał sobie dobierać ludzi. Oliver był
jednym z niewielu, którzy trwali przy nim, gdy przebywał na
wygnaniu oraz w dniach jego tryumfu.
Wściekłość Griffitha minęła. Ubierał się, a Art podawał mu
odzienie.
- Wykonałem polecenie króla - rzekł Griffith rzeczowym tonem.
- A więc gdzie jest lady Marianna? - zapytał Oliver King.
Griffith wskazał łoże.
Przez oblicze Olivera przemknęło kolejno zdziwienie, oburzenie i
namysł, a wszystko zakończyło się pustym, gładkim wyrazem
twarzy wytrawnego dworzanina.
- Nie przypominam sobie, by nasz władca podyktował mi takie
właśnie instrukcje, lecz umysł króla jest zawsze bardzo subtelny.
Być może, tego się właśnie spodziewał lub taką miał nadzieję.
Art potarł czoło. Griffith uciszył Olivera Kinga i spojrzał na
poruszające się koce. Lecz Marianna nie ukazała się i Griffith
uznał, że to wzruszające ze strony kobiety o takiej reputacji.
Zwłaszcza że nie mogła mieć wątpliwości co do domysłów
Olivera.
King również uznał jej opory za interesujące i nie spuszczał oczu
z łoża.
- Król życzy sobie, by pan natychmiast do niego przybył. Griffith
zatrzymał się w pół gestu wkładając płaszcz.
- Dlaczego?
- Hrabia Lincoln zawinął do Irlandii, gdzie połączył swe siły z
hrabią Kildare i hrabią Desmondem oraz pretendentem do tronu.
W katedrze Chrystusa w Dublinie ukoronowali oszusta, nadając
mu imię Edwarda króla Anglii.
- Matko Boska - wyszeptał Art.
Oliver ponuro skinął głową.
- Zmiało można tak powiedzieć, bo ukradli wysadzany drogimi
kamieniami wieniec z figury Matki Boskiej, aby umieścić go na
jego niegodnej głowie.
- Zwiętokradztwo!
- Tak. Gdy opuszczałem dwór, krążyły pogłoski, że płyną do
Anglii.
- Jak wiele wojska? - spytał Griffith.
- Ich ludzie - odparł Oliver. - Tomasz Fitzgerald, kanclerz
Irlandii, dowodzi wojskami irlandzkimi. Ale co ważniejsze
towarzyszą im wojska najemne pod dowództwem Maruna
Schwarza.
Griffith poczuł wdzięczność, że znów zmienia się z
niefortunnego kochanka w rycerza. Mimo czekających go intryg,
spisków, języka dworskiego, rzeki doznając dziwacznej ulgi:
- Imponujący szyk bojowy, lecz kosztowny. Kto go opłaca?
- Małgorzata, siostra Edwarda IV.
- Ach, Małgorzata - powtórzył z namysłem Griffith. - Ta stara
wiedzma jest gotowa na wszystko, by zrzucić z tronu Henryka
Tudora. I ma środki, by tego dokonać.
- Nie zapominajmy, że hrabia Lincoln jest wnukiem brata
Ryszarda III i jego dziedzicem. - Oliver okazał przebiegłość, która
czyniła go zasługującym na zaufanie sekretarzem. - Słuchałem w
drodze, co mówią podróżni. Opowiadają, że na wybrzeżu
Lancashire ląduje wojsko.
- Człowieku! - Griffith poklepał Olivera po plecach. - Te
informacje są bardziej prawdopodobne niż pogłoski krążące na
dworze. Co jeszcze mówią?
- Mało i nic interesującego. Pogłoski są zgodne co do lądowania
wojska, ale sprzeczne, jeśli chodzi o ich przeznaczenie i
przynależność. A z chwilą gdy znalazłem się w Walii, o sytuacji w
Anglii w ogóle się nie mówi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl