[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nic - odparła dziewczynka.
Opiekuńczym gestem zamknęła lalkę w ramionach.
- Musisz ją oddać - wtrąciła się Sybil. - Nie należy do ciebie.
Wyciągnęła rękę, by odebrać lalkę, ale dziewczynka kopnęła ją w nogę i odwróciła się z
krzykiem:
- Nie oddam! Nie oddam! Ona jest moja! Wy jej nic kochacie. Nienawidzicie jej. Inaczej nie
wypchnęłybyście jej przez okno. A ja ją kocham. Ona tego właśnie chce. Chce być kochana!
A potem jak węgorz przemknęła miedzy samochodami na drugą stronę ulicy, pobiegła w dół
chodnika i zniknęła z oczu, zanim obie starsze kobiety zdecydowały się biec za nią.
- Przepadła - stwierdziła Alicja.
- Powiedziała, że lalka chciała być kochana - odezwała się Sybil.
- Może... może tego właśnie chciała przez cały czas... %7łeby ktoś ją kochał...
Stojąc na środku londyńskiej ulicy, obie kobiety spojrzały na siebie z przerażeniem.
Mroczne odbicie
Nie potrafię wyjaśnić tej historii. Nie wiem, jak i dlaczego do niej doszło. To po prostu coś,
co się wydarzyło.
Mimo to zastanawiam się czasem, jak potoczyłoby się wszystko, gdybym zauważył wówczas
ten jeden, zasadniczy szczegół, którego wagę oceniłem dopiero wiele lat pózniej. Gdybym go
wówczas dostrzegł... cóż, przypuszczam, że życie trzech osób ułożyłoby się zupełnie inaczej.
I w jakimś sensie jest to myśl przerażająca.
Aby zacząć, muszę cofnąć się do lata 1914 roku, tuż przed wybuchem wojny. Pojechałem
wtedy do Badgeworthy z Neilem Carslakiem. Neila mogę nazwać moim najlepszym
przyjacielem. Znałem również jego brata Alana, choć niezbyt dobrze. Nigdy nie spotkałem
Sylvii, ich siostry. Była o dwa lata młodsza od Alana i o trzy od Neila. Gdy chodziliśmy
razem do szkoły, dwukrotnie zamierzałem spędzić w Badgeworthy część wakacji razem z
Neilem i dwukrotnie coś stanęło mi na przeszkodzie. Tak się więc złożyło, że po raz
pierwszy ujrzałem dom Neila i Alana mając dwadzieścia trzy lata.
Zebrała się tam wówczas spora grupa gości. Sylvia zaręczyła się właśnie z facetem
nazwiskiem Charles Crawley. Neil mówił, że jest od niej dużo starszy, ale że przyzwoity z
niego gość i nawet zamożny.
Pamiętam, że przyjechaliśmy koło siódmej wieczorem. Wszyscy rozeszli się do siebie, by
się przebrać do obiadu. Neil zaprowadził mnie do mojego pokoju. Badgeworthy było
atrakcyjną, zbudowaną bez jednolitego planu, starą siedzibą. Dom rozbudowywano swo-
bodnie przez ostatnie trzy stulecia. Pełno w nim było stopni prowadzących w górę i na dół,
mnóstwo nieoczekiwanych klatek schodowych. To był dom, w którym naprawdę trudno się
rozeznać. Neil obiecał, że wstąpi po mnie, kiedy będzie schodził na obiad. Czułem się trochę
onieśmielony przed pierwszym spotkaniem z jego rodziną. Pamiętam, że zauważyłem ze
śmiechem, iż w takim domu człowiek spodziewa się natknąć na ducha w korytarzu. On
odrzekł niedbale, że podobno dom jest nawiedzony, ale nikt z rodziny nigdy niczego nie
zobaczył. Nie wiedział nawet, jaki duch miałby straszyć.
Potem odszedł śpiesznie, a ja zabrałem się do przekopywania moich walizek w
poszukiwaniu stroju wieczorowego. Carslake'owie nie byli zamożni. Przylgnęli do starego
domostwa, ale brakowało tu służącego, który rozpakowałby rzeczy i obsłużył gości.
Zacząłem właśnie wiązać krawat. Stałem przed lustrem. Widziałem odbicie mojej twarzy i
ramion, a z tyłu - ściany, po prostu płaszczyzny złamanej pośrodku prostokątem drzwi. Kiedy
wreszcie zawiązałem krawat, zauważyłem, że otwierają się powoli.
Nie wiem, dlaczego się nie odwróciłem. Byłby to całkiem naturalny odruch, lecz ja tylko
patrzyłem, jak rozwierają się wolno. A kiedy całkiem się otworzyły, ujrzałem za nimi drugi
pokój.
To była sypialnia, większa od mojej, z dwoma łóżkami. Nagle złapałem gwałtownie oddech.
Przy nogach łóżka leżała dziewczyna. Jej szyję obejmowały męskie dłonie. Mężczyzna
powoli odchylał jej głowę do tyłu i coraz mocniej zaciskał ręce. Dusił ją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl