[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Z Teksasu odparł z uśmiechem. Z kraju ropy. Zrobiło jej się miło
na widok wyraznej radości malującej się na jego twarzy i też się
uśmiechnęła.
Powinnam się domyślić.
Dexter. Wyciągnął rękę.
Jayne. Uścisnęła ją i też się przedstawiła, zadowolona, że
anonimowość samych imion pozwala uniknąć dłuższych wyjaśnień.
No to skoro już wiesz, czym się zajmuję, pora na ciebie.
Jestem nauczycielką, ale ostatnimi czasy coraz bardziej się interesuję
walką z analfabetyzmem, więc szukam informacji.
Czyli zbierasz tu materiały?
Nie wyprowadzała go z błędu. Nie chciała pytających spojrzeń,
znaczącego milczenia, kiedy dowiedziałby się, że jest żoną szejka. Zamiast
tego zaczęła rozmowę o tym, co dotąd widziała, o poziomie edukacji w
Zayedzie, o beduińskich kobietach na pustyni. Potakiwał, sprawiając
wrażenie bardziej zainteresowanego, niż temat na to zasługiwał. %7łeby go
zniechęcić do pogłębiania znajomości powiedziała:
85
RS
Muszę odnalezć swojego męża.
Jesteś zamężna?
Już niedługo. Lecz tym razem ta myśl nie przyniosła takiej radości jak
kilka dni temu. Skinęła głową.
Jest głupcem, że cię zostawił samą.
Tariq rozejrzał się niecierpliwie. Gdzie jest Jayne? Nie widział żony od
chwili gwałtownego opuszczenia przez nią jego pokoju. Był potem zbyt
wściekły, żeby jej szukać.
Obok niego stała macocha Karima z córką, Yasmin, która spytała go o
coś miękkim, cichym głosem. Zirytowała go, bo musiał się pochylić, by
dosłyszeć jej słowa. Czuł na sobie ciężkie spojrzenie Karima z drugiej
strony pomieszczenia. Czyżby dotarła już do niego plotka o ucieczce Jayne z
sypialni męża?
Skrzywił się. Gdzie, u diabła, jest jego żona? Co ją zatrzymuje?
Potrzebował jej. Stanowczo nie chciał, by Karim odniósł mylne wrażenie co
do jego intencji wobec Yasmin, zwłaszcza po trudach udaremnienia
ojcowskich prób wyswatania go.
Właśnie w tej chwili spostrzegł starszą kobietę wysłaną, by
przyprowadziła Jayne. Dotknął delikatnie jej ramienia, zwracając na siebie
jej uwagę.
Czy sheikhah nie była gotowa tu przyjść? Kobieta popatrzyła na
niego z zaskoczeniem.
Sheikhah tu jest.
Tu? Gdzie? Rozejrzał się gwałtownie. Ledwie słyszał Yasmin
opowiadającą o ulubionym koniu. Zamarł, gdy zobaczył żonę. Zmiała się.
86
RS
Tak, śmiała się a do niego ledwie się czasem uśmiechnęła w
towarzystwie obcego mężczyzny. Człowieka z zachodu, opalonego
blondyna. Takiego jak...
Przeczesał palcami włosy. Nie, teraz nie będzie o tym myślał.
Odwrócił się do Yasmin. Jej ciemne oczy lśniły zapraszająco. Cała była
oczekiwaniem, by odpowiedział twierdząco na niedosłyszane przezeń
pytanie.
Wymruczał jakąś odpowiedz, mało zwracając uwagę na słowa. Potem,
niemal wbrew sobie, znów poszukał Jayne. Wciąż rozmawiała z
Amerykaninem pracującym dla Alego. Nie mógł na to dłużej patrzeć,
odwrócił wzrok i zauważył Leilę schowaną za grupką kobiet. Wpatrywała
się w niego. Choć nie był w stanie dostrzec wyrazu jej twarzy, poczuł
niepokój. Jayne zawsze w takich wypadkach mówiła, że ktoś przeszedł po
jego grobie. Nie znosił tego określenia.
Jednak wyczuł wrogość Leili.
Jak to możliwe? Jak to się stało, że jedyną kobietą, której pragnął, była
ta wygnana przez niego? Rozmawiająca z innym mężczyzną... niepragnąca
od niego niczego poza rozwodem? Dlaczego nie potrafił pozbyć się jej z
myśli?
Był słaby. Nie był w stanie oprzeć się zmysłowym wspomnieniom, a
myślał, że jest sprytny. Gdy Jayne skontaktowała się z nim w sprawie
rozwodu, dostrzegł okazję, by zapewnić ojcu odejście w spokoju, dać
satysfakcję z powodu szczęśliwego małżeństwa syna. Ostatnią rzeczą, jakiej
się spodziewał, było to, że wciąż pożąda swojej żony.
Tej, która nie potrafiła pozostać wierna... która nienawidziła Zayedu.
Co, do diabła, powinien zrobić?
87
RS
Yasmin znów coś mówiła o ogierze arabskiej krwi w Bashirze, gdzie
hodowano jedne z najlepszych koni na świecie. Słuchał jednym uchem, bo
jego uwagę wciąż przyciągała Jayne. Czuł się urażony swobodą, z jaką
rozmawiała z geologiem, gestykulując żywo. Sprawiała wrażenie
zrelaksowanej. Bardzo się różniła od tej spiętej, nieufnej kobiety, która
patrzyła na niego z niepokojem w oczach, gdy kilka godzin temu zjechał na
pobocze drogi.
Dlaczego przy nim nie mogła być tak swobodna? Patrzył na nią z
rosnącym pożądaniem. Dlaczego była taka spięta, gdy zostawali sami? Czy
to z powodu różnic kulturowych, czy to jego wina?
Ta myśl napełniła jego serce bólem.
Chciał, żeby się do niego uśmiechała, rozmawiała z nim z takim
samym zaangażowaniem jak z tym zupełnie jej obcym mężczyzną.
Popatrzył więc na nią otwarcie.
Wszyscy wiedzą, że sheikhah preferuje blondynów z zachodu
zamruczała Yasmin. Najwyrazniej ten jej odpowiada.
Tariq się wściekł. Odwrócił się do dziewczyny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]