[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wspaniale, tylko co z tego?
To, że przypomniałem sobie coś z okresu mojej śmierci.
Isabelle wyglądała na zainteresowaną, ale jednocześnie nie kryła rozczarowania.
I to wszystko, co się dzieje z tobą po śmierci: uczą cię, jak urabiać wodę? Skojarzyło jej
się to z warsztatami malarskimi, na których ubrana w beret i kitel nauczycielka demonstruje
kobietom w średnim wieku, jak maluje się farbami olejnymi. Przecież mówimy o śmierci,
Vincencie. Na pewno chodzi o coś więcej...
Usłyszawszy w jej głosie sceptycyzm, Ettrich odpowiedział z naciskiem:
Masz rację: uczą też, że wbrew temu, co kiedyś sądziłaś, rzeczywistość może być także
tym. Wyciągnął w jej stronę wodny sandwicz. Spójrz. Przesunął ręką po przezroczystej
powierzchni, która wystrzeliła zaraz błękitnym płomieniem. Możesz zapalić wodę. Możesz
nadać jej twardość kamienia lub miękkość jedwabiu. Za życia myślisz, że woda to tylko woda
i nic więcej. Nieprawda. Ale ja przypomniałem sobie coś jeszcze.
Na temat śmierci? Co takiego?
Proszę. Wez to. Zrobił krok naprzód i stanął nad nią z sandwiczem, zanim zdążyła się
ruszyć. Chciała zapytać: Jak mam to trzymać? , ale Vincent cisnął jej sandwiczem w twarz.
Oślepiona przez wodę, Isabelle była nie tyle zdumiona, ile zaszokowana. Dlaczego to zrobił?
Gdy otworzyła oczy i otarła wodę z twarzy, stwierdziła, że nie przebywa już w kuchni
Vincenta. Była gdzie indziej. Poznała ten pokój od razu, gdyż przeżyła w nim wiele szczęśliwych
chwil.
Znajdowała się w sypialni, której ściany były poobwieszane obrazami. W łóżku ktoś leżał
i oglądał telewizję. Była to babka Isabelle, która zmarła pięć lat temu. Ostatnie lata życia spędziła
z rodziną Isabelle, pomagając wychowywać dzieci.
Wszystkie za nią szalały. Lubiły zwłaszcza wślizgiwać się rankiem do jej łóżka i oglądać
z nią telewizję. Miały swoje ulubione programy; przytulały się do siebie, zwinięte pod grubą
puchową kołdrą, pachnącą babcinym kremem do rąk. Wczesnym rankiem łóżko to było
najmilszym miejscem na świecie.
Isabelle, komm zu mir. Staruszka uśmiechnęła się i kiwnęła na nią chudą, ociężałą ręką
w dobrze znanym geście.
Dorosła Isabelle zawahała się, lecz nie mogła się oprzeć zaproszeniu. Podeszła. Usiadłszy na
skraju łóżka, omal nie zemdlała usłyszała płynącą z telewizora austriacką pieśń ludową. Babka
oglądała poranną prognozę pogody na publicznym kanale. Zawsze chciała wiedzieć, jaka będzie
w kraju pogoda.
Widok Isabelle wcale jej nie zdziwił. Pogderała trochę o codziennych sprawach w ten swój
niepowtarzalny sposób, który czynił te chwile wzruszającymi.
Isabelle usłyszała za sobą szmer i odwróciła się. Vincent stał w drzwiach i uśmiechał się.
Próbowała odwzajemnić jego uśmiech, ale zdołała jedynie wyciągnąć ku niemu ręce i opuścić je
bezwolnie na kolana.
Vincent przytaknął na znak, że rozumie. Tamtej nocy, w Krakowie, Isabelle wyznała, że
nikogo nie pragnęłaby zobaczyć powtórnie tak bardzo jak tej kobiety, którą kochała ponad
wszystko.
Babka oglądała telewizję, wyraznie nieświadoma, że w sypialni jest też Ettrich.
Widzisz: przypomniałem sobie, jak to się robi, Fizz. Poradzisz sobie tutaj sama?
Tutaj? Oczywiście, Vincencie. Ale dokąd idziesz?
Do szpitala. Wracam do czasu sprzed mojej śmierci. Musi być tam jakaś wskazówka, która
nam pomoże. Spojrzał na jej babkę.
Isabelle pobiegła za jego spojrzeniem, po czym popatrzyła na niego z wielką miłością.
Trudno mi uwierzyć, że byłeś w stanie tego dokonać.
Jak się czujesz, znów ją widząc?
Chciałabym jej tyle powiedzieć. Czy mogę, Vincencie? Znaczy się...
Naturalnie. To tak jak z wodnym sandwiczem sądzimy, że czas sprowadza się do
przeszłości, terazniejszości i przyszłości, ale to wcale nie jest takie proste. Powiedz jej wszystko,
co ci leży na sercu, nic to nie zmieni. Jak będziesz chciała wrócić, zawołaj mnie. Sprowadzę cię
w mgnieniu oka. Okej?
Tak. Tobie nic się nie stanie?
Już chciał ją zapewnić, że nie, skądże, w gruncie rzeczy jednak nie wiedział tego na pewno,
a nie chciał jej okłamywać.
Mam nadzieję, że nie. Ale słuchaj, jeśli coś pójdzie nie tak, zostań tutaj. Cofnęłaś się o pięć
i pół roku, jesteś oczywiście w Wiedniu. Będziesz musiała tylko wytłumaczyć swojej babci, jak
to się stało, że zaszłaś w ciążę. To słowo ciągle wylatuje mi z głowy jak to jest po niemiecku?
Schwanger. Powiem, że to dziecko jest owocem miłości. Ona zrozumie. Zawsze
naśmiewała się z konserwatyzmu mojej matki.
W porządku. W razie czego wołaj mnie. Ale tutaj jesteś bezpieczna. Daję słowo. Tu nie
mogą dotknąć ani ciebie, ani Anjo.
O nas jestem spokojna. Anjo zawsze mnie ochraniał.
Mimo wszystko lepiej, że jesteś tutaj niż tam. Przyjdę po ciebie, jak tylko będę mógł.
Ujął jej dłoń, ucałował ją i wyszedł z sypialni.
Babka odwróciła głowę od telewizora i odezwała się:
Komm kier, Schatz. Sag mir alles.
Isabelle położyła się na łóżku. Spojrzawszy ostatni raz na drzwi, obróciła się twarzą do babki
i zaczęła opowiadać. Stara kobieta, swoim zwyczajem, wpatrywała się w ekran telewizora, ale
wnuczka wiedziała, że jej Oma bacznie słucha każdego słowa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]