[ Pobierz całość w formacie PDF ]

warzyw do swojej torby.
Nina uświadomiła sobie, że nadal ma
zawieszony na szyi stary i brudny jutowy worek.
Odezwała się szybko, zanim ktoś zapytał, jak
pojedyncza dziewczynka mogłaby zjeść aż tyle:
 Byłam głodna, okropnie głodna.
 Aha  powiedział pan Hendricks.  Teraz
słyszymy jakąś wymówkę.  Zmrużył oczy,
wpatrując się gdzieś w dal i lekko potrząsnął głową,
a jego siwe włosy delikatnie się poruszyły. 
Chłopcy, wydaje mi się, że sam sobie już teraz
poradzę. Czy możecie zaprowadzić ją do salonu, a
potem wrócić na swoje posterunki?
Nina była ciekawa, co oznaczało  wrócić na
swoje posterunki , ale obaj chłopcy skinęli głowami.
Lee pociągnął Ninę za rękę.
 Idziemy  mruknął.
Kiedy znalezli się w salonie, najelegantszym
miejscu, jakie Nina kiedykolwiek widziała, pełnym
ciężkich drewnianych mebli, Lee popchnął ją w
kierunku kanapy. Uświadomiła sobie, że
prawdopodobnie nigdy już go nie zobaczy.
 Lee  wyszeptała  prawdopodobnie mi nie
uwierzysz, ale... nie chciałam was zdradzić. Nie
wiedziałam, co robi Jason. Czy... czy powiesz o tym
innym? %7łeby zapamiętali mnie dobrze?
Lee nie powiedział ani  tak ani  nie , po prostu
wyszedł z pokoju, a Nina nie była pewna, czy w
ogóle ją usłyszał. Nie spodziewała się, żeby
ktokolwiek miał o niej szczególnie dobre zdanie 
nie była przecież Jen Talbot, bohaterką walczącą o
sprawę wszystkich trzecich dzieci. Miała jednak
nadzieję, że przynajmniej Sally i Bonner nie będą
przez resztę życia uważać jej za zdrajczynię. Miała
też nadzieję, że jeśli chłopcy ze Szkoły Hendricksa i
dziewczęta ze Szkoły Harlow zaczną się
kiedykolwiek znowu spotykać w lesie, nie będą
powtarzać sobie historii o Jasonie i Ninie, obojgu
równie złych i podstępnych.
Kiedy Lee i Trey wyszli, pan Hendricks wtoczył
się na wózku do salonu i przymknął za sobą
drewniane drzwi.
 No dobrze  powiedział.  Może będziesz
śmielsza bez dodatkowej widowni.
Nina przebiegła wzrokiem po pokoju,
zauważając niedomknięte drzwi, grube szyby w
oknach, ramki ze zdjęciami i ciężkie bibeloty na
stolikach. Szukała drogi ucieczki, a może także
broni. Co by się stało, gdyby cisnęła tym
ceramicznym ptakiem w mężczyznę na wózku? Czy
by go trafiła? Co by jej to dało?
Uważnie przyjrzała się panu Hendricksowi 
pomimo białych włosów trudno było go nazwać
starym czy zniedołężniałym. Podejrzewała, że wózek
inwalidzki może być tylko dekoracją przygotowaną
po to, żeby myślała, że może go z łatwością
pokonać. Prawdopodobnie był silny i umięśniony jak
Lee i Trey. Prawdopodobnie...
Spojrzenie Niny spoczęło na stopach pana
Hendricksa  albo raczej na pustym miejscu, w
którym powinny się znajdować, ponieważ pan
Hendricks nie miał stóp.
Nie może mnie gonić  pomyślała Nina. 
Gdybym zdołała uciec...
Ale mógł wezwać pomoc i w ciągu kilku minut
zorganizować grupę poszukiwawczą.
Ale kilka minut wystarczy mi, żeby ostrzec
Percy ego, Matthiasa i Alię...
 Więc?  zapytał pan Hendricks.
Nina zerwała się z kanapy, złapała oparcie
wózka i popchnęła je, przewracając pana Hendricksa
na podłogę. Wypadła przez drzwi salonu i minęła
drzwi frontowe, a potem zbiegła po schodach. Bała
się, że wpadnie na Lee i Treya  gdzie były ich
posterunki, koło ogrodu?  ale stopy niosły ją tak
szybko, że wszystko wokół wydawało się
rozmazane. Nie mogła rozglądać się za nimi ani za
nikim innym.
Zanim się zorientowała, już przedzierała się
przez las do polanki, gdzie pozostała trójka czekała
na jej powrót z jedzeniem.
 Percy! Matthias! Alia!  krzyknęła.  Muszę
was ostrzec...  Słowa nie padały dostatecznie
szybko między jej ciężkimi oddechami.
Alia wychyliła się zza drzewa.
 Nina!  skarciła ją.  Robisz za dużo hałasu!
Ktoś cię może usłyszeć!
 To... bez... znaczenia...  wydyszała Nina.
Zatrzymała się i spróbowała złapać oddech.
Widziała, że Matthias i Percy patrzą na nią z cienia
za krzakiem.  Złapali mnie. Uciekłam znowu, ale
prawdopodobnie niedługo zaczną mnie szukać.
Musiałam was ostrzec...  zaczerpnęła kolejny
głęboki oddech, jej mózg domagał się tlenu.  To
miejsce już nie jest bezpieczne. Musicie iść gdzie
indziej. Uda się wam, jesteście sprytni.
 W takim razie chodz z nami  zaprotestowała
Alia.
 Nie  powiedziała Nina.  To by było dla was
niebezpieczne. Wiedzą już, że mają mnie szukać,
prawdopodobnie nie zostało mi dużo czasu. Ale
chciałam wam powiedzieć... ten nienawistnik, w
więzieniu, umieścił mnie w waszej celi, żebym was
zdradziła. Chciał, żebym przekazała mu wszystkie
wasze sekrety, a ja mogłam to zrobić, gdybyśmy nie
uciekli, ja...
 Ale nie powiedziałaś  przerwał Matthias. 
Nie powiedziałaś niczego Policji Populacyjnej.
 Chciałam  odparła Nina.  Jason mnie
zdradził, a ja chciałam skrzywdzić kogoś i ocalić
swoje życie...
 W porządku  powiedziała Alia, podchodząc
bliżej.
 Nie mam do was pretensji, że mi nigdy nie
zaufaliście  ciągnęła Nina.  Nie byłam godna
zaufania, nawet tamtej pierwszej nocy w lesie, kiedy
miałam stać na warcie, zasnęłam.  To była ulga,
móc się przyznać nawet do tego.  Ja też tak
naprawdę wam nie ufałam, moje poprzednie
przyjaciółki nie pomogły mi w ogóle, kiedy zostałam
aresztowana, więc myślałam...
Nina płakała, a strach z powodu schwytania,
zmęczenie z powodu ucieczki  i prawdopodobnie
głód, ponieważ od wielu dni nie jadła niczego
oprócz warzyw  spowodowały, że kręciło się jej w
głowie. Czuła jednak, że musi wszystko powiedzieć
pozostałym, wyrzucić z siebie wszystkie historie,
chociaż dla nich to pewnie nie miało cienia sensu.
Opowieści o zabawie lalkami z ciocią Zenką
mieszały się z opowieściami o spotkaniach w lesie z
chłopcami ze Szkoły Hendricksa, na które chodziła z
Sally i Bonner.
 Chciałabym też, żebyście znali moje
prawdziwe imię  dodała Nina.  Nazywam się
Elodie. Jeśli będziecie mnie wspominać,
wspominajcie Elodie.
Kiedy skończyła mówić, w lesie było już
ciemno  miała szczęście, że nie została od razu
znaleziona. Nie widziała twarzy pozostałej trójki, nie
potrafiła powiedzieć, co myślą, słuchając jej
wybuchu, ale chyba po raz pierwszy od chwili
aresztowania Nina była pewna, że robi właściwą
rzecz. Oni będą teraz bezpieczni, a ona powiedziała
im prawdę.
 Powinniście już iść  powiedziała.  A,
właśnie.  Zdjęła z szyi obszarpaną torbę i podała
Alii.  Nie ma tam dużo, bo... no, ale to lepsze niż
nic, prawda?
Azy spływały jej po twarzy. Pochyliła się,
przytuliła Alię, a Percy i Matthias podeszli bliżej,
żeby objąć obie dziewczynki ramionami. Stali tak
razem, kołysząc się lekko i tuląc do siebie.
Nina zaciskała oczy, powstrzymując łzy, ale
przez te łzy nagle dostrzegła błysk światła z prawej
strony. Wyrwała się z uścisku, wpatrując w
kołyszącą się w oddali między drzewami latarkę. W
tym momencie zobaczyła inne latarki, okrążające ją i
zbliżające się coraz bardziej.
 Szukają mnie!  syknęła.  Idzcie już!
Schowajcie się gdzieś daleko ode mnie!
Nie miała czasu sprawdzić, czy tamci zdążyli się
ukryć, ponieważ kilka sekund pózniej latarka
zaświeciła jej prosto w twarz, a donośny głos
zawołał:
 Nina Idi! Cóż za spotkanie!
To był nienawistnik.
ROZDZIAA 27
Przerażona Nina rzuciła się do ucieczki, ale coś
złapało ją za ramię, a coś innego przytrzymało jej
nogi. Potknęła się i rozciągnęła jak długa na ziemi.
 Puśćcie mnie!  wrzasnęła, przekonana, że to
jakieś pnącza oplątały jej kostki, a gałąz zaczepiła
się o jej ramię. Spróbowała wstać, ale było już za
pózno: latarka zaświeciła jej w oczy, a głos
nienawistnika zabrzmiał prawie tuż przy jej uchu.
 Nina, Nina, Nina  powiedział.  Już po
wszystkim.
Nina z trudem usiadła  to Percy ściskał jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl