[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mojej posady i nakazywano mi bezzwłocznie jawić się we Lwowie. O ile wiadomość ta była mi nieprzyjemną ze
względu na krzyczącą niesprawiedliwość, jaką mi wyrządzano, o tyle z drugiej strony miło mi było dostać się do
stolicy, dokąd już wróciła była p. Leszczycka z Elsią, bo działo się to już, w połowie pazdziernika.
W Bednarówce było kilka osób, którym wyjazd mój sprawi! Wielką przykrość. W pierwszej linji liczyła się do nich
Kasia wraz ze swoim mężem. Zawdzięczali mi oni oboje swoje "stanowisko"; postarałem się był albowiem o to, że
pana Macieja mianowano dozorcą przy budowie drogi, i miał też wszelką pewność zostania strażnikiem. Kasia
lamentowała, że nie będzie już miała koniu usługiwać, że jej zabierają jej kochanego panicza itd. Obiecałem jej. że
skoro zostanę wyższym urzędnikiem, to zrobię Macieja woznym i wówczas będzie mi usługiwała aż do samej śmierci;
obietnica ta utuliła ją nieco w jej żalu. Master Holyday był także nie bardzo kontent z mojego oddalenia, a to, jak
przypuszczam, z tego głównie powodu, iz przedsięwziął sobie wyleczyć mię z indyferentyzmu religijnego, i dzieło to
jeszcze było niedokonane, choć szanowny apostoł korzystał z każdej wolnej chwili, by mię wciągnąć w jaką dysputę
religijną. Gdym go odwidził z pożegnaniem, nie opuścił i tej sposobności, i jako argumentum ad hominem, wskazywał
mi prześladowania, jakich doznawałem na mojej posadzie. "Wiem ja bardzo dobrze, mówił Mr. Holyday, że nie
wszystko dzieje się "all right" w tem przedsiębiorstwie; ale wiesz pan, zkąd to pochodzi? Oto "your people", jeżeli ma
jaką religję, to nielepszą wcale od bałwochwalstwa, ci zaś z pomiędzy was, którzy nie są bałwochwalcami, są albo
hipokrytami najgorszego rodzaju, albo też freethinkers, ludzmi bez głębszej podstawy moralnej, ludzmi, którzy
prawdziwą świadomość dobrego lub złego zastępują albo biednem kółkiem spekulatywnych rozumowań, albo też tak
zwanym "honorem", t. j. zbiorem pojęć, przesądów, prawdziwych i fałszywych wyobrażeń, panujących i popłacających
w społeczeństwie niedoskonałem, niewyrobionem i niedojrzałem. Gdybyście byli protestantami, mniejby była
między wami niedowiarków, i bralibyście wszystkie rzeczy więcej na serjo, dochodząc rzeczywistego ich gruntu.
Wówczas taki Master Kloeonesky byłby zdemaskowany przy pierwszem swojem szalbierstwie, i oddawna z rydlem w
ręku pracowałby w Botany-Bay, zamiast zasiadać w radach nadzorczych i popierać tam swoje interesa cudzym
kosztem. Me wątpię ani na chwilę, że to on się panu tak przysłużył. " Słuchałem tego kazania, kiwając głową i dumając
po części o tem, o ile mój Anglik może mieć słuszność, po części zaś nie, nie po części, bo nierównie więcej o tem,
czy Elsia jest jeszcze we Lwowie, lub też, czyli przybyła już do Starej Woli odwidzić rodziców, jak to było w projekcie
Anglik sądził może, że mię cokolwiek skruszył, i aby jego ziarno nie padło daremnie na przysposobioną już rolę,
obdarzył mię biblją i kilkoma jeszcze innemi książkami i broszurkami, obliczonemi na zbudowanie zatwardziałych
grzeszników, opakowawszy całą tę bibljotekę nader starannie w parę numerów olbrzymiego dziennika Times, które
leżały na stole. Wdzięczny za dobrą intencję, podziękowałem mu i pożegnałem go jak należało, a udawszy się do
mojego mieszkania, włożyłem jego prezent do tłumoka, zapewniłem Kasię raz jeszcze, iż nie zapomnę mojej obietnicy
i odjechałem do Ozartopola. Tu dowiedziałem się, że powódz, wskutek której runął był filar mostowy kolei żelaznej,
narobiła wszędzie ogromnie wielkie szkody, głównie zaś pozrywała mosty i zabrała promy, wskutek czego dyliżans już
od kilku dni wcale nie krąży między %7łarnowem a Lwowem spodziewano się ledwie nazajutrz przywrócenia
komunikacji. Rad nie rad, musiałem zatrzymać się w miasteczku, gdzie trudno było pomieścić się, bo odbywał się
właśnie jarmark, i zjechało się było z okolicy mnóstwo szlachty i innych honoracjorów, którzy czy to z planu z góry
powziętego, czy tylko korzystając ze sposobności, urządzili sobie byli sejmik przedwyborczy w jedynym większym
zajezdzie miasteczka. Miałem tam kilku znajomych, takich mianowicie, których korzystniejsze oferty przy licytacjach
dostawy dla kolei żelaznej odrzucono, i którzy wiedzieli, że pośrednio broniłem ich sprawy, bo nie chciałem
przyjmować złego materjału, dostarczonego przez ich współzawodników. Oprócz tego w samym Czartopolu byłem
persona gratissima, wiedziano tam bowiem, iż moim zabiegom zawdzięczało miasteczko stację kolei żelaznej. Dzięki
tym stosunkom, zaproszony zostałem na obywatelską naradę przedwyborczą, ku wielkiemu zgorszeniu kilku
jegomościów, niemogących pojąć, co "inżynier" może mieć do czynienia między "obywatelami". Nasłuchałem się też
do syta mów takich, jak owe, które niegdyś miewano w Hajworowie na cześć p. Klonowskiego. Wystąpił jakiś
szlachcic jeżeli się nie mylę, ten.
sam, który wówczas przez pomyłką wziął mię był na ręce jako potomka rodu Klonowskich i dawał mię całować
całemu towarzystwu. Ten jasno i niedwuznacznie postawił kandydaturę p. Klonowskiego nieobecnego na zebraniu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]