[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- No cóż... -Tweed był nadal uosobieniem pogody ducha i dobre
go samopoczucia. - Masz teraz tylko dla siebie parę naprawdę do
brych nagłówków.
Wyjął spod pachy egzemplarz gazety. Jeden z dwóch, które miał przy
sobie. Otworzył go, podsunął Nelsonowi pod oczy. Wielki nagłówek
oznajmiał o mianowaniu nowego ministra obrony. Nelson przyjrzał mu się,
jakby widział go po raz pierwszy.
-Mocno przesadzili - powiedział, uśmiechając się z wyższością.
-W tej sprawie nie mam zdecydowanej opinii. - Tweed nie tracił
panowania nad sobą. - Szkoda tylko, że następna wiadomość okazała się
znacznie bardziej sensacyjna.
196
Rzeczywiście, nagłówek drugiego wydania był jeszcze większy i jeszcze
bardziej krzyczący. Tekst napisał oczywiście Drew Franklin.
WIZIENIA I SALE TORTUR NA BLACK ISLAND PAON PO
WYBUCHU
Paula uważnie obserwowała Nelsona. Radosne zadowolenie znikło z jego
twarzy. Znieruchomiał, przebiegł oczami po tekście. Jego uwagę przykuł
fragment opisujący  wyrzucone w powietrze rozszarpane zwłoki Słowaków"
i kolejny:  straszne izby tortur w stylu KGB, przygotowane z myślą o tzw.
sabotażystach społecznych, czyli dla każdego, kto ośmieli się nie zgodzić z
rządem".
-Przecież to... - Musiał odchrząknąć. - Przecież to jawny nonsens!
-Są i zdjęcia - zwrócił mu uwagę Tweed.
-To twoja robota!
-Nie wygłupiaj się... niech się pan nie wygłupia, panie ministrze. Drew
Franklin ma kontakty wszędzie.
Nelson zdołał się już opanować.
- Samochód na mnie czeka. Zabieraj tę swoją... szmatę.
Ale drugą  szmatę", czyli  Daily Nation" z tekstem o swym awansie,
zabrał ze sobą. Słyszeli, jak sztorcuje kierowcę:
-Następnym razem masz otworzyć tylne drzwiczki, gdy tylko mnie
zobaczysz!
-A my wracamy na Park Crescent - powiedział cicho Tweed.
- Dowiemy się, co udało się zdziałać innym.
-Byłam w Walkhampton, w Midlands. Papuga spędziła tam dzieciństwo.
Wyjechała jako nastolatka.
-Poczekaj z relacją, aż spotkamy się wszyscy.
Wlekli się w korku; zdaniem Pauli wyglądało to tak, jakby o tej godzinie
w Londynie zgromadziły się wszystkie samochody świata. Nie odzywała się.
Niemal słyszała, jak intensywnie Tweed myśli.
To on przerwał panującą w samochodzie ciszę.
- Mam nadzieję, że ktoś, z kimś rozmawialiśmy, popełnił jakiś
błąd. Ale nie stawiałbym na to fortuny. - Westchnął. - Jeśli Saafeld
ma rację, zostało nam bardzo niewiele czasu.
Kiedy przyjechali na Park Crescent, zespół był już na miejscu. Pierwszy o
swym locie do Peckham Mallet opowiedział Marler, ku wielkiemu
niezadowoleniu Moniki, która zdążyła już spisać raport.
- A więc bomba wybuchła w szczerym polu? - upewnił się Tweed.
- Dobra robota, Harry. Przynajmniej ten jeden problem mamy
z głowy. Teraz proszę o relacje z rozmów, które odbyliście z członka
mi Konspiracji.
197
Wysłuchał swych ludzi uważnie, Paula miała jednak wrażenie, że myśli o
czymś innym. Najbardziej zainteresowała go chyba relacja Nielda.
-Benton to dziwny człowiek - rzekł.
-Chyba nie powiedziałeś nam wszystkiego - zauważyła Paula.
-Nie powiedziałem. Spisaliście się doskonale, ale nadal nie wiem, kto
może być mordercą. Mam zamiar zaproponować zupełnie nowe podejście
do sprawy. Nie widzę innej możliwości, brakuje nam czasu. - Przerwał. -
No dobrze. Na chwilę zapomnijmy o tym, kto może być mordercą.
Szukajmy potencjalnej ofiary.
Zaskoczył tym stwierdzeniem wszystkich. Wymienili między sobą
zdumione spojrzenia. Paula nie pojmowała, do czego szef prowadzi.
-Nim zajmiemy się następnymi sprawami - odezwała się - chcę wam
powiedzieć, czego dowiedziałam się o Papudze w Walkhamp-ton. Jako
mała dziewczynka nie była tam szczególnie popularna. Dlaczego?
Wiedziała, że jest wyjątkowo inteligentna, i nikomu nie pozwalała o tym
zapomnieć. Po podstawówce poszła do gimnazjum i zawsze była
prymuską. Aha, byłabym zapomniała. Jej ojciec miał sklep. Rzezniczy.
-Rzeznik! - krzyknął Newman.
-Kolejna ofiara - powtórzył Tweed z naciskiem. - Gdybyśmy wiedzieli,
kto będzie kolejną ofiarą, moglibyśmy obstawić jej dom i czekać, aż
morderca... lub morderczyni pojawi się z wielką torbą albo walizką...
-Teraz rozumiem! - ucieszyła się Paula. - Inne podejście. Tylko nie wiem,
kto ma być następną ofiarą.
-Ależ oczywiście, że Papuga - prychnął Tweed. - Pracuje w pokoju, który
sąsiaduje z kwaterą główną Konspiracji. To ona miała największą szansę,
by poznać ich plany. Jest dla nich niebezpieczna. Jeśli zginie jak Viola i
Marina, nikt nie powiąże jej śmierci z informacjami o Konspiracji.
-Chyba masz rację - przytaknął Newman.
-To jeszcze nie wszystko. Wiemy, gdzie mieszka. Przy bocznej uliczce w
Hammersmith. Przebierzemy się, by nie rzucać się w oczy w tej okolicy.
Do komunikacji użyjemy telefonów komórkowych.
-Mam dobry pomysł - wtrącił Harry. - O której zaczynamy?
-Przed dziesiątą wieczorem.
-No to w porządku. Skontaktowałem się z kumplem taksówkarzem. Jest
mi winien to i owo. Mogę pojezdzić po okolicy jego taksówką. Może
nawet podwiozę nas na miejsce jako pasażerów, jedno po drugim.
-Doskonały pomysł - przytaknął Tweed.
-A ja będę sprzątał ulicę - zaproponował Newman. - Sprzątacze często
pracują w nocy. W dzień jest taki ruch...
Paula ziewnęła szeroko, już po raz drugi. Spojrzała na Tweeda, który
przyglądał się jej uważnie. Wstała, przeciągnęła się.
198
-Mam nadzieję, że poradzicie sobie beze mnie - powiedziała, wstrzymując
kolejne ziewnięcie. - Zapracowałam się prawie na śmierć. Co za okropne
miasto.
-Nie możesz sama pojechać do domu - zaprotestował Newman.
-Wiem, wiem, nie ma kto mnie chronić. Zostanę tu, z Monicą. Aż do
waszego powrotu.
-Zgoda. - Tweed skinął głową. - Pete, idzcie z Monicą do sklepu.
Przynieście coś do jedzenia.
-Dzięki.
Paula opadła na krzesło, zamknęła oczy. Wiedziała, że tym razem Tweed
popełnia błąd.
Rozdział 38
inister Nelson Macomber czeka na dole. Pragnie się z panem
zobaczyć.
M
Tweed dobrze ukrył zaskoczenie. Reszta zespołu, z wyjątkiem Pauli,
skorzystała z jego rady i udała się na kolację. Czekała ich wszystkich długa
noc pod domem Papugi.
- Proszę powiedzieć panu ministrowi, że witam go serdecznie
i jestem na jego usługi - powiedział, wstając.
Podszedł do drzwi przywitać gościa. Było wpół do dziewiątej, zapadł
zmrok. Monica przekazała informację George'owi, podbiegła do okna,
odsunęła zasłonę. Przed wejściem do budynku, w którym mieściło się ich
biuro, stała długa czarna limuzyna, a obok niej, na chodniku, szofer w
uniformie. Tweed otworzył drzwi. Usłyszeli ciężkie kroki wbiegającego po
schodach gościa.
- Dzień dobry, panie ministrze. - Tweed uśmiechnął się, wyciąg
nął rękę.
Nelson uścisnął ją mocno. Uśmiechał się swym słynnym uśmiechem,
który zawsze miał na podorędziu, gdy podejrzewał, że w jego najbliższym
otoczeniu kręci się jakiś dziennikarz. Paula wstała zza biurka, w dłoni
trzymała segregator.
-Pozwolę sobie zostawić panów samych - powiedziała. - Będziecie mogli
spokojnie porozmawiać.
-Nie, nie, proszę zostać - zaprotestował Nelson. Puścił rękę Tweeda, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl