[ Pobierz całość w formacie PDF ]
musiała znajdować się sypialnia.
- Od śmierci ojca wciąż nosi się z zamiarem sprzedaży domu i
poszukania czegoś mniejszego - wyjaśnił Alex. - Nie wierzę, aby
kiedykolwiek podjęła ostateczną decyzję.
Zatrzymał samochód i pomógł wysiąść Grecie.
- Bardzo długo tu mieszka - dodał. - Zna wszystkich sąsiadów i ma
dość blisko do klubu. Teraz to dla niej bardzo ważne.
Zabrał z tylnego siedzenia klatkę z kanarkiem.
- Tutaj spędziłeś dzieciństwo? - spytała dziewczyna. Alex otworzył
masywne, dębowe drzwi.
139
RS
- Wprowadziliśmy się, gdy byłem w pierwszej klasie. Nie pamiętam
innego domu. W dalszym ciągu czuję się z nim w pewien sposób
związany.
Weszli do olbrzymiego holu. Był niemal tak długi jak przyczepa, w
której mieszkała rodzina Grety podczas pobytu w Zachodniej Wirginii.
Alex położył klucze na stoliku obok dużego lustra i skierował się w stronę
salonu. Stopy Grety ugrzęzły w puszystym dywanie. Klatka Tweety'ego
zawisła na dawnym miejscu, tuż przy nasłonecznionym oknie. Kanarek
zaćwierkał radośnie, gdy Alex zdjął okrywający ją ręcznik.
- Rozgość się - powiedział, patrząc na Gretę. - Dam mu trochę wody.
Wyszedł z pokoju. Greta nie potrafiła się zmusić, aby usiąść w
jednym z pokrytych aksamitnym obiciem foteli. W rogu stał fortepian.
Zawsze marzyła, by zostać pianistką. Pamiętała dzień, gdy jako mała
dziewczynka zakradła się po lekcjach do świetlicy i dotknęła pożółkłych
klawiszy starego pianina. Zatopiona w myślach podeszła do instrumentu.
- Umiesz grać?
Szybko cofnęła rękę.
- Nie. A ty?
Alex wlał wodę do poidełka.
- Przebrnąłem przez sześć lat nauki pod opieką panny Pruneface.
Oczywiście, naprawdę nazywała się całkiem inaczej. Niewiele
zapamiętałem.
Usiadł przy fortepianie i otworzył pokrywę.
- Daj rękę.
Położył palce Grety na klawiszach. Pokój wypełniła kakofonia
dzwięków. Wybuchnęli śmiechem.
140
RS
- Już po pierwszej lekcji jesteś lepsza ode mnie -stwierdził Alex.
Zamknął fortepian.
Przeszli do jadalni. Drewnianą posadzkę przykrywał wzorzysty
perski dywan. Nad wiktoriańskim stołem zwisał ciężki żyrandol, a w
oszklonym kredensie połyskiwały srebrne sztućce. Greta głośno przełknęła
ślinę.
- Nie wyobrażam sobie, aby mogła tu mieszkać samotna kobieta.
Samo czyszczenie łyżeczek do herbaty zajmuje chyba z godzinę.
- Na szczęście mama może w pełni zaufać służbie. Ogrodnik jest
prawdziwym mistrzem w swoim zawodzie, a gospodyni od lat pracuje w
naszym domu.
Służba. Greta zmarszczyła nos. Jej matka też była określana jako
służąca. Straciła posadę z powodu choroby Nancy. Pracodawczyni
pomrukiwała pod nosem: W dzisiejszych czasach ciężko o dobrą służbę.
Nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi."
Alex ujął dłoń Grety.
- Chodzmy na górę. Pokażę ci mój pokój.
W milczeniu weszła na schody. Dwie półki w dawnym pokoju Alexa
były zastawione pamiątkami z rozgrywek baseballowych.
- Mama twierdzi, że przeznaczyła to pomieszczenie dla wnucząt -
roześmiał się. - Oczywiście, jeśli będą chciały ją odwiedzać.
Greta pokręciła głową.
- Co się stało?
- Ten dom jest taki ogromny... Wypełniony tyloma rzeczami...
Alex wzruszył ramionami.
- Jak się tu mieszka w pięć osób, to miejsca wcale nie jest zbyt dużo.
141
RS
Nie odpowiedziała. Nagle uświadomiła sobie przepaść, dzielącą ją od
rodziny Carsonów. Posmutniała.
- Czymś cię uraziłem, Greto? Spojrzała na niego.
- Nie... skądże. - Zmusiła się do uśmiechu. - Myślę, że powinniśmy
już wracać. Wieczorem idę do pracy.
Pogładził ją delikatnie po policzku.
- Też mam dzisiaj dyżur.
- Myślałam, że dentyści nie przyjmują w soboty.
- To zależy od dentysty. Ed i ja mamy grupę szczególnych
pacjentów. Większość z nich nie może przychodzić w ciągu tygodnia.
Pewnie są zbyt zajęci robieniem interesów i napełnianiem portfeli,
pomyślała Greta. Alex tylko z takimi ludzmi mógł mieć do czynienia.
- Szkoda, że nie możesz zostać dłużej. Bliżej poznałabyś moją
matkę.
- Myślisz, że byłaby zadowolona z mojej obecności? Poprzednio...
- Teraz uznałaby to za świetny kawał - wtrącił. -Przyjedziemy innym
razem. Niedaleko jest stajnia. Moglibyśmy odbyć konną wycieczkę.
Greta odwróciła głowę. Nigdy w życiu nie siedziała na koniu, ale nie
to stanowiło największy problem. Alex planował zbyt wiele. Mówił o
przyszłości, która nie mogła zaistnieć.
Objął ramieniem jej kibić.
- Chciałbym zamieszkać z tobą w podobnym domu, tylko gdzieś na
prowincji. Moglibyśmy mieć własne konie...
- Przestań!
Odepchnęła go i zbiegła po schodach. Dopędził ją dopiero wówczas,
gdy zatrzymała się pod dużym dębem na skraju ścieżki.
142
RS
- Greto, co się stało?
Miał szczerze zaniepokojoną minę.
- Nic, kotku - odpowiedziała dziewczyna. - Po prostu poczułam się
słabo.
- Nieprawda. Tkwi w tobie coś, do czego nie chcesz się przyznać.
Czułem to już wczoraj podczas kolacji... Co się z tobą dzieje?
Podniosła na niego błyszczące oczy.
- Widzisz, Alex, dużo wysiłku włożyłam, by osiągnąć to, co mam w
tej chwili, ale nigdy ci nie dorównam. Bez względu na moje starania.
Stał bez ruchu.
- Nie rozumiem - powiedział cicho.
- Nic o mnie nie wiesz, Alex. Nie uważasz tego za dziwne?
- Nie. Ty także wiesz o mnie niewiele. Przypuszczam, że byliśmy
całkiem zwykłymi dziećmi.
Greta roześmiała się gorzko.
- Zależy, co rozumiesz przez słowo zwykły". W czasie, gdy ty
pobierałeś lekcje tańca i gry na pianinie, ja dorastałam w starej przyczepie
kempingowej, dzieląc łóżko z dwiema siostrami. Nie sypialnię, kotku.
Aóżko. Nigdy nie wiedziałam, co będzie na obiad. Bez pomocy opieki
społecznej wszystkie trzy umarłybyśmy z głodu.
- Więc o to chodzi.
Alex wsunął ręce do kieszeni i patrzył na czubki własnych butów.
- Jeszcze nie powiedziałam ci wszystkiego. Moja matka była służącą
u takiej kobiety jak twoja matka. Zmarła w biedzie. Do końca życia
wyrzucała sobie, że nie zrobiła wszystkiego, aby uratować Nancy.
- To właśnie dlatego Joyce zaczęła, studiować medycynę?
143
RS
- Zwietnie to wydedukowałeś. A teraz mnie odwiez. Nie chcę się
spóznić do pracy.
Alex odszedł, by pozamykać drzwi. Zastanawiał się, co będzie dalej.
Nieważna była przeszłość Grety. Słowa nie zmienią uczuć, pomyślał.
- Nie wiem, dlaczego wciąż oglądasz się za siebie - powiedział, gdy
siedzieli już w samochodzie. - Skończyłaś studia. Jesteś nauczycielką.
Masz ładne mieszkanie. Lubisz ładne rzeczy... Kupiłaś kosztowną
sukienkę.
Spojrzał w stronę dziewczyny, lecz ona uparcie patrzyła w okno. Nie
widział jej twarzy, ale miał wrażenie, że z uwagą słuchała jego słów.
- Nie możesz potępiać innych ludzi za to, że mają pieniądze. A
gdybyś wygrała na loterii? Stałabyś się bogata. Co wtedy? Nigdy o tym
nie myślałaś?
Po raz pierwszy od wyjścia z domu Greta zerknęła na niego.
- To był cios poniżej pasa - powiedziała oschle. Alex uśmiechnął się.
Nareszcie podjęła rozmowę.
- Myślałaś o tym? - powtórzył.
- Wygrana na loterii to co innego - odparła. - Spada na człowieka jak
grom z jasnego nieba.
- Ale miałabyś więcej pieniędzy ode mnie. Przestałabyś darzyć mnie
uczuciem?
Greta zamknęła oczy. Podobne pytania pogłębiały dzielącą ich
przepaść.
- Odpowiedz mi, Greto - nalegał Alex. - Co byłoby z naszym
związkiem?
144
RS
- Nie dowiemy się, póki nie kupię kolejnego losu - odparowała. -
Skręć tutaj. Już jestem prawie spózniona.
Alex westchnął. Nigdy w życiu nie miał do czynienia z tak upartą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]