[ Pobierz całość w formacie PDF ]

co powiedzieć ani też co zrobić. I znowu będzie chyba najlepiej, jeśli zacytuję go w całości, odtwarzając
wszystko jak najwierniej z pamięci.
Wtorek
Chmury nie ustępują, księżyc wciąż nie świeci - i niechybnie pełni ubywa. Założyłbym elektryczność i
zainstalował reflektor, ale wiem, że natychmiast przecięliby kabel, nie nadążyłbym z naprawą.
Wydaj mi się, że popadam w obłęd. Bardzo możliwe, że wszystko, co dotychczas napisałem, to po prostu
sen albo objaw szaleństwa. To, co się dotąd zdarzyło, było straszne, ale to co dzieje się teraz, jest nie do
zniesienia. Ubiegłej nocy rozmawiali ze mną... tym wstrętnym bzyczącym głosem... nie śmiem powtórzyć
tego co mi mówili. Słyszałem wyraznie mimo szczekania psów, a nawet w pewnej chwili pomógł im ludzki
głos. Trzymaj się od tego jak najdalej, Wilmarthie... to jest tak okropne, że przekracza Pańską i miją
wyobraznię. Nie pozwolą mi przenieść się do kaliforni... chcą mnie zabrać żywego... albo w stanie, który
teoretycznie i umysłowo oznacza "żywego"... nie tylko do Yuggoth, ale jeszcze dalej... poza galaktykę i
prawdopodobnie poza ostatni zakrzywiony krąg przestrzeni kosmicznej. Oznajmiłem im, że nie wybiorę się
tam, gdzie sobie życzą czy też proponują, że mnie w tak okropny sposób zabiorą, ale obawiam się, że mój
opór jes bez znaczenia. Mój dom znajduje się w takim odosobnieniu, że równie dobrze mogą się zjawić za
dnia, jak i nocą. Znowu sześć psów zabitych, a kiedy jechałem dziś do Brattleboro, czułem ich obecność po
obu stronach zalesionej drogi.
Popełniłem błąd wysyłając zapis fonograficzny i czarny kamień. Proszę zniszczyć ten zaois nim będzie za
pózno. Napiszę pare słów jutro, o ile tutaj jeszcze będę. Chciałbym przewieść książki i inne rzeczy do
Brattleboro. Gdybym mógł, uciekłbym bez niczego, ale coś mnie zatrzymuje. Mógłbym wymknąć się do
Brattleboro, tam byłbym bezpieczny, ale czuję, że i tam będę takim samym więzniem, jak we własnym domu.
I wydaje mi się, że nawet gdybym wszystko porzucił, nie zdołałbym uciec daleko. Jest to okropne... niech się
Pan nie włącza w tą historię.
Pozdrawiam
Akeley
Po otrzymaniu tych strasznych wiadomości całą noc nie mogłem zasnąć, ogarnęło mnie też zwątpienie w
zdrowy umysł Akeleya. Treść tego listu świadczyła raczej o jego niepoczytalności, ale sposób wyrażania - na
tle wszystkiego, co się dotychczas wydarzyło - miał wymowę poważną i przekonującą. Nie odpowiedziałem
na ten list, uznałem, że lepiej zaczekać, aż Akeley odpisze na mój, niedawno wysłany. I rzeczywiście już
następnego dnia otrzymałem list, ale zawarty w nim całkiem nowy materiał przesłonił całkowicie odpowiedz
na poruszone przezemnie zagadnienia. Oto treść, którą również odtważam z pamięci; list był tak zabazgrany
i pozamazywany, jakby autor pisał go w panicznym pośpiechu.
Zroda
W...
List otrzymałem, ale już nie ma sensu omawiać niczego. Ogarnęła mnie rezygnacja. Zastanawiam się, czy
starczy mi sił, do walki z nimi. Nie mogę uciec, nawet gdybym chciał wszystko zostwić. Wszędzie mnie
dosięgną.
Wczoraj dostałem od nich list, wręczył mi go jakiś człowiek z Brattleboro. Został napisany i wysłany w
Bellows Falls. Informują co zamierzają ze mną zrobić... Nie mogę tego powtórzyć. Proszę na siebie
uwarzać ! Niech Pan zniszczy to nagranie. W nocy niebo jest wciąż przesłonięte chmurami, a księżyca
ubywa. Chciałbym otrzymać pomoc - może odzyskałbym wtedy siłę woli - ale każdy, kto by się odważył tu
przybyć, uznałby mnie za obłąkanego, chyba, że znalazły by się jakieś dowody. Nie mogę tak bez przyczyny
zwracać się z prośbą o przybycie do mego domu... nie utrzymuję z nikim kontaktu od wielu lat.
Nie napisałem jeszcze tego, co najgorsze. Niech się Pan mocno trzyma, bo to będzie szokujące. A jest to
prawda. Otórz... widziałem i dotknąłem jednego z tych stworów albo też jakiejś jego części. Boże, jakie to
okropne ! Był oczywiście nieżywy. Któryś z psów go przechwycił, a znalazłem to dziś rano koło psiej budy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl