[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wypatrzył ją! Chciał ją zabić, to pewne. Ostatkiem sił
podniosła się z ziemi masując obolałą głowę i ruszyła z
powrotem tą samą drogą. Gdzie znalezć policjanta? Farma
była rozległa. Wreszcie go dopadła trzymając się na nogach
wysiłkiem woli i stanęła przed nim nie mogąc złapać tchu.
 Senor Gomez! Niech pan szybko idzie ze mną.
Złodziej znowu włamał się do szklarni, widziałam go na
własne oczy, zanim mnie zdzielił w głowę.
Zaskoczony policjant zmierzył ją chmurnym wzrokiem.
 Senorita, Don Diego surowo zakazał pani pojawiać
się na farmie. Co pani tu robi o tej porze?
 To teraz nieważne. Niech pan idzie ze mną. Włamy-
wacz wykradł ze szklarni parę doniczek. Jeśli się nie
pośpieszymy, nie będzie po nim śladu!
Gomez podrapał się niedowierzająco w głowę, westch-
nął i bez przekonania ruszył za Susan.
Oczywiście Rivery już przy szklarni nie było, na miejscu
znalezli tylko porzucony łom i kilka zgubionych sadzonek.
Susan ostrożnie podniosła z ziemi jedną z nich. To była z
pewnością czarna orchidea!
Schyliła się chcąc pozbierać pozostałe.
 Niechże mi pan pomoże!  zażądała niecierpliwie
od policjanta.
RS
Gomez ani drgnął, lustrując Susan podejrzliwym spoj-
rzeniem.
 Powiedziała pani, że widziała złodzieja i że złodziej
uderzył panią w głowę. Coś tu się nie klei! Myślę, senorita,
że będzie lepiej, gdy zawołam don Diega. Pójdzie pani ze
mną!  rozkazał chwytając dziewczynę bezceremonialnie
za ramię.
Zbita z tropu Susan wpatrywała się w policjanta nic nie
rozumiejąc.
 Ależ ja nic...
 Niechże ją pan zostawi, senor Gomez. Już ja ją
wypytam.
Susan odetchnęła słysząc głos don Diega, przy czym
całkiem uszedł jej uwagi jego złowróżbny ton.
 Całe szczęście, że pan jest! To był Rivera! Widziałam
na własne oczy! Nie ma mowy o pomyłce. Tym żelastwem
sforsował drzwi. Widziałam, jak wynosił rośliny.  Ze
zdenerwowania głos odmawiał jej posłuszeństwa.
W tym momencie jak spod ziemi wyrośli dona Sofia i
Rivera.
 To wprost niepojęte, co senorita Adams mi przypi-
suje.  Szczęki Rivery wręcz chodziły ze złości.  Ja wam
opowiem, jak naprawdę było. To ona zamierzała ukraść
rośliny. Gdy usłyszała nadchodzącego senora Gomeza,
spłoszona porzuciła doniczki i uciekła, a teraz chce wszyst-
ko zrzucić na mnie. Na szczęście senor Gomez ją ujął.
Susan zaniemówiła słysząc to jawne oskarżenie.
 Poświadczy pan to?  spytał Diego Gomeza.
 Tak, zgadza się, byłem w pobliżu  rzekł z namys-
łem Gomez.  Usłyszałem jakiś szelest, więc ruszyłem co
prędzej w tym kierunku. Złodziej prawdopodobnie mnie
zauważył, ale czy była to senorita Adams, nie mogę z całą
pewnością stwierdzić. Równie dobrze mógł być to kto inny.
RS
 Tutaj jest łom, którym dokonano włamania. Muszą
być na nim odciski palców  zdjęta rozpaczą Susan nagle
odzyskała mowę.
 Policja nie znajdzie odcisków palców  wmieszała
się szyderczo dońa Sofia  ma pani przecież rękawiczki na
rękach.
Jak na komendę Susan utkwiła wzrok w dłoniach
Rivery. Niedbałym gestem uniósł je do góry.
 Rękawiczki można każdej chwili ściągnąć i wyrzu-
cić!  wydyszała.
Diego przeciął sprawę.
 Na teraz dość! Nie da się w tej chwili udowodnić,
kto naprawdę jest sprawcą. Chodzmy lepiej spać. Rano się
zobaczy, co dalej.
Odwrócił się i zniknął w ciemności.
 Ja tu jeszcze zostanę  oświadczył Gomez i ruszył
ponownie w obchód.
Rivera obrzucił zjadliwym spojrzeniem Susan.
 Nie uda się pani tak łatwo zrobić ze mnie krymina-
listy!  syknął.
Z trudem panując nad łzami nie pozostała mu dłużna.
 Niedługo się pan będzie cieszył nieposzlakowaną
opinią, ręczę panu.
 To bezczelność!  żachnęła się dona Sofia.
Susair nie oglądając się, goniona szyderczym śmiechem
Rivery, puściła się w stronę domu, lecz tu już czekał na nią
don Diego.
 Senorita Adams, czyż raz na zawsze nie zabroniłem
pani kręcić się po farmie?  Jego twarz była nabrzmiała,
głos dyszał wściekłością.  Zdaje pani sobie sprawę, że
w jedną noc mogła pani zniszczyć pracę całych siedmiu
lat? Jeśli eksperyment się nie uda, będę to zawdzięczał
wyłącznie pani! Wie pani, co to znaczy? Nie, tego pani
naturalnie nie rozumie, i nie zrozumie nigdy! Moja praca
RS
nic dla pani nie znaczy. Jeszcze raz ostrzegam! Wystarczy,
że zobaczę panią w okolicy szklarni, a natychmiast zostanie
pani zwolniona.
Oczy Susan zwęziły się w szparki.
 Don Diego  wyrzuciła z siebie gwałtownie.  Czy
nie dotarło do pana, że dziś wieczorem ryzykowałam dla
pana życie?! Rivera uderzył mnie w głowę. Mógł mnie
zabić. Ja chciałam panu tylko pomóc, a zamiast po-
dziękowania rzuca się na mnie oskarżenia!
 Niech pani przestanie histeryzować!  rzekł chłodno
Diego.  Jest pózno, chcę wreszcie iść spać.
Z posępną twarzą odwrócił się ku schodom. Susan
została sama trzęsąc się ze złości i upokorzenia. Nie umiała
w tej chwili powiedzieć, kogo bardziej nienawidzi: Rivery
czy Diega.
RS
11
Zwitało, kiedy Susan się obudziła i od razu oprzytom-
niała, uświadamiając sobie, jak własne ambicje detektywis-
tyczne jeszcze pogorszyły jej już i tak nie najlepszą sytuację
w domu de Silvów. Nie wiedziała tylko, czy od razu,
wczesnym rankiem powinna wyjechać, czy też zacisnąć
zęby i jakimś sposobem postarać się o to, aby Rivera się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl