[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zmieszanie, wzięła do ręki latarnię o osobliwym kształcie. -
Skąd pan wiedział o ukrytej piwnicy? Czy z powodu tego
dziwnego przedmiotu? Pewnie ma coś wspólnego z
przemytnikami. Nie widziałam dotąd niczego podobnego.
Wygląda raczej jak konewka niż lampa, tyle że świeci.
- Dobrze spełnia swoją rolę - powiedział Hatton. - To
szczególna latarnia, wykorzystywana do dawania sygnałów na
morzu. Długa dysza sprawia, że światło nie jest widziane z
wybrzeża, a szczelinę na końcu odsłania się i zasłania w
umówionych odstępach, by przesłać zakodowane sygnały.
- Gdzie pan ją znalazł? Czy to ona sprawiła, że zaczął
pan szukać drugiej piwnicy?
91
- Fraddon znalazł latarnię za baryłkami, ale ja od
zawsze wiedziałem o piwnicy. Proszę nie zapominać, że jestem
właścicielem tego miejsca.
- Jakżebym mogła? Nie pomija pan żadnej okazji, żeby
mi o tym przypomnieć - odparła Sophie z goryczą. - Skoro
wiedział pan o tym sekretnym miejscu, to po co pan dręczył
Matthew? Z upodobania?
- Nie, nie z upodobania - stwierdził chłodno. -
Musiałem się jednak dowiedzieć, czy Matthew ma coś
wspólnego z przemytnikami, bo to, że coś ukrywał i bardzo się
bał, było jasne od początku.
- Cóż, teraz pan wie wszystko - powiedziała Sophie
szorstko. - Mam nadzieję, że jest pan zadowolony.
- Pani lojalność przynosi pani zaszczyt, a zarazem
napawa mnie niepokojem. Broniąc swoich przyjaciół,
pomogłaby im pani ukryć trupa.
- Tak, pomogłabym! - odparła śmiało. - Ale nie ma
takiej potrzeby...
- To przenośnia. - Hatton lekko się uśmiechnął, po
czym pociągnął za taśmę dzwonka, by jeszcze raz wezwać
Matthew.
- Niech mi pan powie, co chce pan wiedzieć, a ja
wypytam Matthew. - Sophie chciała oszczędzić służącemu
dalszego brutalnego przesłuchania.
- Za pani pozwoleniem porozmawiam z nim sam na
sam. Myślę, że teraz powinna nas pani zostawić, pani Firle.
- Z pewnością nie! Proszę nawet o tym nie myśleć.
- Skoro taka jest pani decyzja... Byle tylko pani jej nie
pożałowała.
Gdy poszarzały na twarzy Matthew wszedł do pokoju,
Hatton zaczął bez zbędnych wstępów:
- Chcę usłyszeć całą prawdę. Kiedy dostarczono do
piwnicy ostatni ładunek? Tylko nie próbuj mnie oszukiwać i
92
nie wmawiaj mi, że nic o tym nie wiedziałeś. I tak ci nie
uwierzę.
Matthew aż się skurczył.
- Nie jestem przemytnikiem - szepnął. - To nie miało
nic wspólnego ze mną.
- Oczywiście, że nie - wtrąciła się Sophie. - O nic cię
nie podejrzewamy, Matthew, ale musisz powiedzieć panu
Hattonowi wszystko, co wiesz.
- Dobrze, proszę pani. Jak tylko dowiedziałem się o tej
piwnicy, miałem na nią oko. Czasami była pusta, czasami
pełna. Musiałem być ostrożny, rozumie pani, ale w ciągu dnia
było tam spokojnie.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - wtrącił zimno
Hatton. - Ostatni transport... kiedy miał miejsce?
Matthew spojrzał na Sophie. Zachęcony jej skinięciem,
odpowiedział:
- To było tuż przed śmiercią pana. Piwnica była pusta
od kilku tygodni, pewnie opróżniono ją w oczekiwaniu na coś
szczególnego.
- Rzeczywiście szczególnego! - mruknął Hatton. - Czy
od tamtego czasu ktoś cię zagadywał?
- Jak to zagadywał? Chodzi panu o to, czy... ?
- Chodzi mi o to, czy ktoś chciał obejrzeć piwnice na
przykład pod pretekstem kupna zapasów win i wódek.
- Był tu jeden dżentelmen. Pamięta pani? Nie chciała
się pani z nim widzieć.
- Tak, przypominam sobie. Jego oferta mnie nie
interesowała. To wszystko, co wiesz, Matthew? Z tego, co
zrozumiałam, drzwi piwnicy można otworzyć tylko od strony
gospody. Na pewno widziałeś, kto korzystał z klucza.
Matthew jeszcze bardziej się skurczył i z wbitym w dywan
wzrokiem milczał.
- Powiedz mi, dobrze? - prosiła Sophie.
Matthew pokręcił głową.
93
- Ja pani powiem! - W progu znów pojawiła się Bess. -
Przykro mi, że to mówię, ale tym kimś był pan Firle.
Zdezorientowana Sophie spojrzała na Hattona - i w mig
zrozumiała, jak powinna zareagować.
- Och nie! - zawołała. - To nie może być prawdą!
- Mówię prawdę, jak tu stoję, pani Firle. Pani mąż nie
był tym, za kogo go pani brała, chociaż wiem, że nie powinno
się mówić zle o umarłych.
Sophie odwróciła się, a Hatton odprawił służących pod
pretekstem jej szoku.
- No i? - spytał po ich wyjściu.
- To oczywiste, że Richard wpuszczał przemytników
do środka - stwierdziła Sophie. - A więc należał do szajki?
- Tak! Czy zdaje sobie pani sprawę z wartości tego
ładunku w piwnicy?
- Nawet nie będę zgadywać, bo nie wiem, co to jest.
Chodzi o te węzełki zapakowane w wodoszczelne worki? Co to
takiego?
- Tytoń, zabezpieczony przed zamoknięciem na morzu.
Widziała pani te bosaki? Nasi przyjaciele nimi  zbierają plon ,
jak to nazywają. Jeśli namierzy ich straż celna, zatapiają
ładunek w wyznaczonym miejscu, a potem wracają po niego.
To samo robią z beczułkami z winem i wódką.
- Było ich tak dużo... To naprawdę wielki ładunek,
pewnie wart wiele tysięcy funtów.
- Trafna ocena, droga pani.
- Te dobra w piwnicy to przynęta, prawda? Liczy pan,
że przemytnicy nie zrezygnują z kontynuowania procederu?
- Gra idzie o zbyt wielkie pieniądze. Nie odpuszczą.
Sophie spojrzała na niego z namysłem.
- Co teraz?
- Myślę, że może się pani spodziewać wizyty. Nie
potrafię powiedzieć, z jakiego kierunku i jak będzie
94
przebiegać, proszę tylko, żeby była pani czujna. Cokolwiek
pani zaproponują, niech pani się zbyt chętnie nie godzi.
- To nie będzie trudne! - zapewniła go ponuro.
- Proszę pamiętać o jednym. Musi pani być
zszokowana tym, że dobra zostały zmagazynowane w piwnicy,
o której nie miała pani pojęcia. Będzie pani twierdziła, że to
niemożliwe, a kiedy to pani udowodnią, przerazi się pani, że
władze dowiedzą się o kontrabandzie. Przecież kary za przemyt
są surowe.
- Zesłanie...
- Albo śmierć. Pani przerażenie nikogo nie zdziwi.
- Jest pan pewny, że się tu zjawią?
- Jak dwa razy dwa jest cztery. Ktoś popełnił poważny
błąd, zabijając pani męża przed odebraniem transportu. Pewni
dżentelmeni w Londynie niecierpliwie czekają na zyski z tego
transportu. Musieli sporo zainwestować.
- Nie byłoby prościej... również i mnie zabić?
- I stracić sojusznika? Nie, moja droga. Zorientują się,
że potrzebuje pani pieniędzy, dlatego, mimo pani
początkowych oporów, przeciągną panią na swoją stronę.
Proceder będzie trwał, jakby nic się nie stało. - Oparł lekko
dłonie na jej ramionach. - Przede wszystkim musi pani mieć się
na baczności. Nie wolno dopuścić, by zaczęli coś podejrzewać.
Potrafi to pani zrobić?
- Potrafię... jeśli pan...
- Tak, pani Firle. Będę tu.
Rozdział szósty
Mimo pocieszających słów Hattona, Sophie po powrocie
do swego pokoju była bardzo niespokojna. Musiała zgodzić się
na jego plan, nie miała innego wyjścia, ale na myśl o
czekającym zadaniu ogarniało ją przerażenie.
95
Czy zdoła dobrze odegrać swoją rolę? Aż nadto wyraznie
dał jej do zrozumienia, że najmniejsze potknięcie będzie
oznaczać klęskę. Była przekonana, że prosił o zbyt wiele.
Jakim cudem sprawdzi się w roli szpiega Hattona, skoro jego
ludzie, doskonale wyszkoleni i doświadczeni, stracili w tej
próbie życie?
Zerknęła na swoje odbicie w lustrze, przekonana, że ma
panikę wypisaną na twarzy. To prawda, była blada, a jej duże
szare oczy wydawały się większe niż kiedykolwiek, ale
wewnętrzny niepokój nie rzucał się w oczy. Przeszła się po
pokoju, nakazując sobie opanowanie. Musi cały czas pamiętać,
o co idzie ta gra. Jaki cel jej przyświeca, a jaki Hattonowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl