[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chociaż mogę się mylić, że on nie jest zainteresowany stajniami, za co jestem mu bardzo
wdzięczny, ale raczej domem.
Forella czuła, że je serce zatrzymało się na moment zanim powiedziała:
 Nie masz pomysłu, kogo on może szukać?
 Nie, milady  odparł Thomas  może być oczywiście tylko wścibskim
przechodniem, lub być może złodziejem szukającym okazji.
 Myślę, że włamywacz nie zadawałby pytań i nie ryzykowałby, by ludzie go zauważyli
 odparła Forella.
 Nie, oczywiście, masz rację milady.
Zmarszczył brwi z niezadowolenia, mimo to Forella powiedziała impulsywnie:
 Myślę, że wiesz, iż praktycznie każdy tutaj ukrywa się przed czymś i że dotyczy nas
wszystkich.
 To prawda  zgodził się Thomas  też nie chcę zostać rozpoznany.
 Tak myślałam... że być może ukrywasz się., tak jak i ja  powiedziała Forella.
 Tak, ukrywam się  odpowiedział Thomas  i to tylko dzięki Jego Wysokości
jestem wolnym człowiekiem.
Ponieważ rozmawiali, Gyorgy zaczął płoszyć się wszyskim co zauważył i Forella
musiała ściągnąć wodze.
 Pozwólmy im pobiec, milady  zaproponował Thomas  i porozmawiamy pózniej.
Myślę, że są zazdrosne, bo nie zwracamy na nie uwagi.
Forella roześmiała się i pozwoliła Gyorgy galopować tak długo, aż się zmęczył. Potem,
gdy mogli rozmawiać, Thomas opowiedział jej o tym jak był trenerem w Newmarket u bardzo
znanego człowieka Klubu. Jeden z dżokejów bardzo chciał wygrać dwa tysiące gwinei i pod
nieobecność Thomasa podał koniowi, na którym jechał doping. Wygrał wyścig, ale inny dżokej,
zazdrosny o jego sukces, wniósł skargę do sędziego i ten wszczął śledztwo. Dżokej, żeby zacho-
wać twarz przysiągł, że jest niewinny i że Thomas-trener zdopingował konia, by zwierzę było
szybsze. To była jedna z tych bardziej skomplikowanych spraw, powiedział Thomas sucho, i
werdykt zależał od tego, w czyje słowo uwierzy organizator zawodów.
 I oni nie uwierzyli tobie!  zawołała Forella.
 Istniała możliwość, że będę poniżony i skreślony z listy  powiedział cicho Thomas.
 Cóż za niesprawiedliwość  krzyknęła Forella.
 To się często zdarza na wyścigach konnych  odparł Thomas filozoficznie.  Jego
Wysokość namówił mnie, że najlepszą rzeczą, jaką mogę zrobić, jest zrezygnować z zajmowanej
przeze mnie posady, a tym samym uniknąć dochodzenia i sprawy w sądzie.
Coraz ciszej mówił dalej:
 Pomógł mi napisać list zapewniający o mojej niewinności i dający jasno do
zrozumienia, że uważam, iż najlepszą rzeczą z punktu widzenia wyścigów konnych, jako
wspaniałego sportu jest uniknięcie skandalu.
Zaśmiał się sucho.
 To był mądry list i rozumiem, dlaczego moje zachowanie zostało zaaprobowane przez
cały Klub Dżokejów.
 Dlatego przyjechałeś tu  powiedziała Forella.
 Tak, Jego Wysokość przywiózł mnie tu i dał kilka wspaniałych koni pod opiekę, co
sprawiło, że życie stało się dużo bardziej przyjemne dla mnie, niż byłoby w innych oko-
licznościach.
 A co z przyszłością?  spytała Forella.
Thomas uśmiechnął się i Forella uświadomiła sobie, jak rzadko to robił:
 Jego Wysokość obiecał mi, że gdy wszystko ucichnie i nie będzie mowy o rozpoznaniu
mnie, umieści mnie jako trenera w Paryżu, gdzie ma ogromne stajnie, które stale chce
powiększać.
Forella zawołała z zachwytem:
 To będzie dla ciebie wspaniałe!
 Czekam na to milady, ale Jego Wysokość nalega, żebym odczekał jeszcze przynajmniej
pięć lat, aż będę całkiem zapomniany w Newmarket i nie będzie możliwości, bym we Francji był
związany z trenerem, którego metody były kwestionowane przez Klub Dżokejów.
Pomyślała, jak dużo racji miała księżniczka opisując wszystkich mieszkańców dworku,
jako stadko księcia.
Ponieważ wszyscy oni mieli coś do ukrycia, było oczywiste, że każdy obcy snujący się
koło domu i zadający pytania, będzie ich denerwował i niepokoił. Jednocześnie była całkiem
pewna, że skoro nikt ich wcześniej nie szpiegował, ona jest za to odpowiedzialna, bo to
poszukiwania jej przywiodły tu tego człowieka.
Książę wszystko załatwi, gdy przyjedzie, stwierdziła. Złapała się na myśleniu o tym, jak
długo zajmie posłańcowi droga do Londynu, co zrobi książę, gdy przeczyta jej list i jak szybko
będzie mógł przyjechać do dworku. Minęło dziesięć dni od czasu, gdy widziała go i pomyślała, że
dla niej było to jak całych dziesięć wieków. Miała wrażenie, że unika jej, a ona stale
przypominała sobie jak powiedział, że ona utrudnia i tak już trudne sprawy. Ale co rzeczywiście
miał ńa myśli? Forella poczuła się nagle bardzo samotna. Prowadząc dziwne życie ze swoim
ojcem i mamą, co mogła wiedzieć o człowieku takim jak książę Janos? I co w ogóle mogła wie-
dzieć o Anglii? Spotkała sułtanów, hersztów band i szejków arabskich, ludzi, którzy żyli po to,
by walczyć, plądrować i zabijać. I dopóki nie przyjechała do Anglii, nigdy nie spotkała mężczyzn
takich jak wuj, lub hrabia i oczywiście nigdy kogoś takiego, jak książę. Trudno było na początku
uwierzyć, że są prawdziwymi ludzmi, a nie tylko elegancko ubranymi postaciami z opowiadań.
Teraz gdy pomyślała o księciu, wydał się bardzo realny. Wiedziała, że tylko przebywanie z nim
niosło radość i uniesienie, które było niemożliwe do wyrażenia słowami, pewnie dlatego, że było
to coś, co nigdy nie przydarzyło się jej przedtem. Pózniej śmiała się z własnych mrzonek o
nim. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl