[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na ramieniu.
- Dokąd się wybierasz? - zawołał Frank.
- A jak sądzisz? Jadę do Memphis. Frank jęknął. Leenie
naprawdę oszalała.
- Leenie, wracaj! - zawołał za nią, kiedy otwierała
frontowe drzwi.
Ignorując go, wybiegła na zewnątrz. Rzucił się za nią, ale
dogonił ją dopiero na chodniku. Chwycił za ramię i odwrócił
ku sobie. Miała taką minę, jakby zamierzała kąsać.
- Nie rób tego! - zawołał. - Opanuj się. Nie masz pojęcia,
gdzie w Memphis szukać porywaczy. Moran tego nie zdradzi
ani mnie, ani Kate. Czy nam siÄ™ to podoba, czy nie, musimy
czekać.
- Nie! - rzuciła się na niego, tłukąc pięściami w jego pierś.
- Chcę odzyskać moje dziecko! Chcę Andrew!
Pozwolił, aby się wyładowała, aby furia, z jaką go
okładała, wygasła. A kiedy jej ciosy straciły na sile, objął ją
mocno i przytulił do siebie. Oparła się o niego bezsilnie. Była
wykończona i załamana. Frank obejmował ją z całych sił,
niczego tak bardzo nie pragnÄ…c, jak tylko ukojenia jej
cierpienia.
- Odbierzemy go - szepnÄ…Å‚.
Przylgnęła do niego, kryjąc twarz na jego ramieniu. Po
kilku minutach podniosła wzrok, spoglądając mu w oczy. Nie
zdawał sobie sprawy, jak bardzo jest wzruszony, dopóki nie
wyciągnęła ręki i nie otarła mu z policzka pojedynczej łzy.
ROZDZIAA SZÓSTY
Miłość zawsze powinna być tak cudowna, tak intensywna.
Każde włókno jej istoty czuło dotyk Franka. To, co narodziło
się jako miękka łagodność, szybko rozwinęło się we
wszechogarniający głód. Potrzebowała go - pragnęła - tak jak
kobieta może pragnąć tylko tego jednego, szczególnego
mężczyzny. Dla niej tym mężczyzną był Frank Latimer.
Jego usta było gorące i władcze, pocałunek spalał ją,
roztapiał. Ciało podporządkowywało się rozkoszy, pławiąc się
w zapomnieniu. Od jak dawna go pragnęła? Wydawało się, że
od zawsze.
Uwielbiała chłonąć go wzrokiem, wiedziała, że
nieodmiennie go rozbudza i pociąga. Pozwolił jej na to
jedynie przez krótką chwilę, bo zaraz objął ją i przytulił,
domagając się spełnienia. W jego ramionach była miękka i
plastyczna, przyjęła go z westchnieniem satysfakcji. Należała
do niego.
Podniosła wzrok. Pochylał się nad nią, odrzucając głowę
w tył. Instynktownie uniosła się ku niemu, zacieśniając
kontakt i szukajÄ…c jego ust.
- Nigdy nie mam ciebie dość, Mała - wyszeptał, pieszcząc
wargami jej ucho.
- Wiem, co masz na myśli - odparła i ucałowała go w
szyjÄ™.
Czuła, jak ogarnia ją znajome mrowienie, płonęła dla
niego. Napięcie w jej wnętrzu stopniowo narastało z każdym
namiętnym, szalonym słowem, jakie szeptał jej do ucha. Jego
westchnienia i jęki przeplatane były obrazowymi obietnicami.
Odpowiadała mu nieskładnymi szeptami i coraz większym
pożądaniem.
Zastanawiała się, co to za odległy dzwięk, który wdziera
się w jej świat zmysłów. Skąd się wziął? Czyżby nie
wyłączyła telefonu, jak czyniła to zawsze, kiedy była z
Frankiem?
Dzwonienie nie ustawało.
Leenie otwarła oczy. Jęknęła, kiedy się zorientowała, że
spała i cała scena z Frankiem tylko jej się przyśniła. Wszystko
wydawało się takie realne, aż zapierało dech w piersi.
Nagle telefon przestał dzwonić.
Oszołomiona, z językiem jak kołek, z ciężką głową
zmusiła się, żeby usiąść. Wciąż miała na sobie to samo
ubranie co wczoraj. I buty.
Która godzina? Jak długo spała?
Leenie spojrzała na podświetlany zegar cyfrowy stojący
na szafce. Była 7.40 rano.
Usiadła na łóżku i opuściła stopy na podłogę,
przypominając sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Kłóciła
się z Frankiem o Andrew, była gotowa wyjechać do Memphis.
Szalone przedsięwzięcie, skoro nawet nie wiedziała, dokąd się
udać.
Wyładowała swoją wściekłość na Franku. Uderzyła go.
Nie raz. A on stał tylko i czekał, aż jej przejdzie, pozwalając,
aby tłukła pięściami w jego pierś. Jak mogła coś takiego
zrobić?
Jak przez mgłę przypominała sobie, że uniósł ją w
ramionach, zabrał do domu i...
Co było potem? Położył ją na łóżku, a potem usiadła koło
niej Kate, mówiła coś cichym, łagodnym głosem, zapewniała
ją, że zrobią wszystko co w ludzkiej mocy, aby sprowadzić
Andrew do domu. A potem ktoś dał jej zastrzyk. Kto? Czy
Frank wezwał lekarza? Dlaczego tak niewiele pamięta?
Ktoś zapukał do drzwi sypialni. Leenie podniosła głowę.
- Tak?
- Mogę wejść?
- Tak, oczywiście.
Kate w brązowych spodniach i złocistym sweterku
wyglądała jak poranny promyk słońca.
- Jak siÄ™ dzisiaj czujesz?
- Jakbym była naćpana.
- Bo byłaś.
Leenie spojrzała pytająco, unosząc jedną brew.
- Wybaczysz nam? - uśmiechnęła się Kate.
- A co mam wybaczyć? - zapytała Leenie.
- Byłaś w stanie załamania psychicznego i nie mogliśmy
cię uspokoić. Frank zadecydował, że będzie ci potrzebny
lekarz. Zadzwoniliśmy do Haley Wilson, a ona wezwała
swojego lekarza.
- Więc to był lekarz Haley? Nic dziwnego, że go nie
rozpoznałam.
- Próbowała najpierw kontaktować się z twoim lekarzem,
ale wyjechał za miasto.
- Co on mi dał? Zrodek nasenny dla słoni? Kate
zachichotała,
- Takiego masz kaca?
- Czuję się, jak przejechana przez ciężarówkę.
- Ale czy mimo to nam wybaczysz?
- Tak - odparła Leenie, wstając z trudem. - Ale ja
potrzebuję teraz nie pomocy, tylko prysznica i... - zamilkła i
spojrzała po sobie - zmiany ubrania.
- Myśleliśmy, że będzie najlepiej, jeśli...
- My? Ty i Haley? Czy ty i Frank?
- Cała trójka.
- Gdzie Frank?
- To on dzwonił. Próbowałam odebrać, zanim telefon cię
obudził, ale...
- Franka tu nie ma?
- Nie, wyjechał w nocy, gdy tylko usnęłaś.
- Chyba nie mogę mu mieć tego za złe po tym, co mu
powiedziałam...
Kate ujęła Leenie za rękę.
- Nie dlatego wyjechał. Dzisiaj wraca. Był w Memphis.
Czy dobrze usłyszała?
- Frank pojechał do Memphis?
- Tak.
Gardło Leenie ścisnęło się z emocji. Oskarżyła Franka, że
nie interesuje się Andrew. A jednak. Inaczej po co jechałby do
Memphis?
- Wiesz, o której mają spotkanie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl