[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Charity zamknęła oczy, oparła głowę na złożonych ra
że możemy podyskutować o warunkach.
- Porozmawiamy o warunkach, czemu nie. O moich mionach i rozpłakała się.
warunkach. - Block puścił ramię Charity, która zatoczyła
się na Zcianę. - Dostarczysz mi samochód. %7łądam swo
bodnego przejazdu na lotnisko. DeWinter. Charity popro
wadzi. Na pasie startowym ma czekać gotów do drogi,
zatankowany samolot. Dziewczyna poleci ze mną, więc
żadnych sztuczek. Kiedy znajdę się tam, gdzie chcę, pusz
czÄ™ jÄ… wolno.
- Jak duży ma być ten samolot?
- Nie próbuj przeciągać rozmowy.
- Czekaj! To naprawdę ważne. Na wyspie jest ma
łe lotnisko. Zresztą sam wiesz. Jeżeli planujesz dłuższy
lot...
- Po prostu podstaw mi samolot.
- Dobrze. - Roman nie słyszał już łkania Charity, ale
cisza wydawała mu się równie grozna jak poprzedni
szloch. - Muszę załatwiać to przez Waszyngton. Takie są
procedury.
- Do diabła z twoimi procedurami!
TU JEST MÓJ DOM * 217
żeby w obecnej sytuacji myślała o posiłku, chciała więc
dać mi w ten sposób do zrozumienia, gdzie jest przetrzy
mywana.
Royce spojrzał w stronę Mae, nerwowo spacerującej po
alejce.
- Dzielna dziewczyna. Nie straciła głowy.
- Na razie - odparł Roman, któremu ciągle jeszcze
ROZDZIAA 12
brzmiał w uszach jej szloch. - Musimy przesunąć dwóch
ludzi na tyły budynku. Niech się trzymają w pewnej odle
głości, muszą pozostać niezauważeni. Zobaczmy, jak bli
Mamy dwie godziny - powiedział Roman, studiując
sko zdołamy podejść. - Ponownie odwrócił się do Con-
uważnie dostarczony mu przez Royce'a plan budynku.
by'ego. - Daj nam jeszcze pięć minut i zadzwoń do niego.
- Block nie jest tak sprytny, jak sądziłem, albo wpadł
Powiedz mu. kim jesteś. Umiesz przecież przemawiać
w panikę i nie potrafi trzezwo myśleć.
napuszonym głosem, jak ważniak. Zatrzymaj go przy tele
- To może działać na naszą korzyść - stwierdził Roycc
fonie tyle, ile potrafisz.
- ale równie dobrze na naszą niekorzyść.
Dwie godziny. Roman wpatrywał się w zamknięty na - Masz dwie godziny, DeWinter. Możemy wezwać od
głucho zajazd. Nie mógł znieść myśli, że Charity będzie działy antyterrorystyczne z Seattle.
tak długo zdana na łaskę bandyty.
- My mamy dwie godziny, Charity może nie wytrzy
- Zażądał samochodu, wolnej drogi na lotnisko i sa
mać tak długo.
molotu - zwrócił się do Conby'ego. - Chcę, żeby był świę
- Nie wezmę na siebie odpowiedzialności...
cie przekonany, iż jego warunki zostaną spełnione.
- Owszem, wezmiesz - wpadł mu w słowo Roman.
- Znam zasady postępowania w wypadku wzięcia za
- Agencie DeWinter, gdyby to nie była kryzysowa sy
kładnika, DeWinter.
tuacja, udzieliłbym ci nagany za niesubordynację.
- Który z pańskich ludzi jest najlepszym strzelcem?
- Doskonale. Wpisz mi ją do akt. - Spojrzał na broń
- zwrócił się Roman do Royce'a.
trzymaną przez Royce'a. To był pistolet z celownikiem
- Ja - odparł szeryf. - Gdzie mam stanąć?
teleskopowym. - Idziemy.
- SÄ… w kuchni.
- On to panu powiedział? Charity doszła do wniosku, że nic jej nie przyjdzie
z zalewania się łzami. Podobnie jak jej prześladowca, uz
- Nie, Charity. Powiedziała, że Block pozwoli jej przy
nała, że trzeba ruszyć głową. Podniosła się z podłogi, na
gotować coś do jedzenia. Raczej mało prawdopodobne.
218 * TU JEST MÓJ DOM
TU JEST MÓJ DOM * 219
której leżała skulona. Block nadal siedział przy stole. W jed - Tobie i w paru innych miejscach. Ale tobie najdłużej
nej ręce trzymał pistolet, a palcami drugiej monotonnie bęb i najbardziej systematycznie. Ten zajazd to wyjątkowe
nił w wyszorowany do białości, drewniany blat. Wiszące miejsce, spokojne, położone na uboczu i w dodatku w pry
u jego nadgarstka kajdanki podzwaniały przy każdym ruchu. watnych rękach. Pieniądze wpłacasz do niewielkiego, lo
Charity zrozumiała, że jest przerażony. Może nawet tak samo kalnego banku. Pasuje jak ulał.
jak ona. Bez wątpienia mogła to wykorzystać,
- Tak. - Spojrzała na swój kubek i zrobiło jej się niedo
brze. - Rozumiem. - Roman nie przyjechał tutaj po to,
- Roger... masz ochotÄ™ na kawÄ™?
żeby obserwować wieloryby, tylko żeby rozwiązać spra
- Tak, to niezły... to dobry pomysł. - Mocniej zacisnął
wę. Tym właśnie dla niego była. Sprawą.
palce na broni. - Nie bÄ…dz za cwana. Nie spuszczam ciÄ™
z oka.
- Zamierzaliśmy ciągnąć to jeszcze przez kilka miesię
- Dadzą ci samolot? - Zdjęła ze ściany zapalarkę. cy - kontynuował wyjaśnienia Block - ale ostatnio Bob
W tym momencie uświadomiła sobie, że w kuchni jest
zrobił się nerwowy.
pełno broni - noże, tasaki, tłuczki. Zamknęła oczy i zadała
- Bob? - Spoczywająca na kolanach ręka Charity za
sobie w duchu pytanie, czy miałaby odwagę ich użyć.
cisnęła się w pięść. - Wiedział?
- Dopóki mam ciebie, dadzą mi wszystko, czego zażą
- Zanim go spotkałem, był drobnym oszustem. Robił
dam.
mizerne przekręty i politowania godne defraudacje. Ulo
kowałem go tutaj i zrobiłem z niego bogatego człowieka.
- Dlaczego chcą cię aresztować?
Zresztą ty także sporo mi zawdzięczasz - dodał z uśmie
Tylko spokojnie, powtarzała sobie.
chem. - Twoje finanse były w opłakanym stanie, kiedy
- Nic nie rozumiem. - Wlała kawę do dwóch kubków.
odkryłem ten zajazd.
- Mówili coś o fałszowaniu pieniędzy.
Block pomyślał, że to właściwie bez znaczenia, ile - I przez cały ten czas... - wyszeptała.
będzie wiedziała. Włożył w to przedsięwzięcie dużo pracy - Postanowiłem kontynuować naszą działalność jesz
i chciał się pochwalić. cze przez pół roku. ale Bob dostał prawdziwej obsesji na
punkcie twojego nowego pomocnika. Okazało się, że nie
- Od przeszło dwóch lat szmugluję przez granicę fał
bez przyczyny. - Block odstawił kubek. - Zawarł układ
szywe dwudziestki i dziesiÄ…tki kanadyjskie. DrukujÄ™ je jak
z federalnymi. Powinienem się zorientować, kiedy po tym
etykiety. Znasz mnie, jestem ostrożny. - Wypił łyk kawy.
wypadku z samochodem zaczął mnie unikać.
- Tu parę tysięcy, tam parę tysięcy, pod płaszczykiem le
galnej firmy turystycznej Vision. Zresztą organizowaliśmy - Ten wypadek... próbowałeś mnie zabić?
naprawdÄ™ ciekawe wycieczki, klienci byli zadowoleni.
- Nie. - Charity aż się skuliła, kiedy pogłaskał jej rękę.
- Płaciłeś mi fałszywymi banknotami? - Prawdę mówiąc, zawsze cię lubiłem. Chciałem tylko
220 # TU JEST MÓJ DOM TU JEST MÓJ DOM # 221
nimi szeroka szpara. Roman widział, jak Charity sięga do
usunąć cię z drogi na pewien czas, żeby się przekonać, co
kredensu po talerz. Ze swojego miejsca nie mógł dostrzec
zrobi DeWinter. Dobry jest - dodał Block z mimowolnym
BÅ‚ocka.
podziwem. - Naprawdę dobry. Zdołał mnie przekonać, że
mu na tobie zależy. Ten romans to było świetne posunięcie.
Najwyrazniej Charity wyczuła jego obecność, bo ich
Zamydlił mi oczy.
spojrzenia się spotkały. W tym momencie rozległ się
dzwonek telefonu. Charity drgnęła.
- Tak. - Załamana Charity wbiła wzrok w rysunek sło
jów drewna na blacie. - To było sprytne posunięcie. - Prawie punktualnie - oznajmił z satysfakcją Block
i energicznie podszedł do aparatu. - Tak? Kto mówi, do
- Przyłapał mnie. Wiedziałem, że ty mnie nie zwo
licha? - Słuchał przez chwilę i roześmiał się z zadowole
dzisz. Nie jesteÅ› do tego zdolna. Ale DeWinter... Przypu
niem. - Przyjemnie mieć do czynienia z takimi ważniaka-
szczalnie aresztowali już także Duponta.
mi. Gdzie mój samolot, inspektorze Conby?
- Kogo?
Charity odważyła się poszerzyć szparę w zasłonach.
- Nie ograniczaliśmy się do szmuglowania pieniędzy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]