[ Pobierz całość w formacie PDF ]
o ziemię, ujrzał ją. Nie, to niemożliwe, to jakiś sen,
pomyślał.
Ubrana była jedynie w białe majteczki od bikini
i skąpą bluzeczkę zawiązywaną na szyi. Trykot ob-
lepiał jej piersi, jak gdyby przed chwilą wyłoniła się
z wody. Może tak właśnie było? Może przypłynęła
taki szmat drogi, żeby być ze mną? Ben zamknął oczy
i dłonią otarł czoło, lecz kiedy uniósł powieki, ona
wciąż tam była.
Włosy miała splecione w warkocz, lecz luzne
kosmyki wiły się jej wokół twarzy. Wyglądała jak
dzikuska. Z trudem łapała oddech, sprawiała wraże-
nie przestraszonej.
Czyżby się go zlękła? Nagle uświadomił sobie, że
sam pewnie wygląda jak dzikus półnagi, mokry od
potu, brudny, z siekierą w dłoniach, patrzący na nią,
jak gdyby zobaczył zjawę. Odkładając siekierę, u-
śmiechnął się i odezwał:
Sądziłem, że od upału mam omamy. Czemu
zawdzięczam tę niespodziewaną wizytę?
Dzięki Bogu, że cię znalazłam odrzekła Sara
wciąż zdyszanym głosem. Chodzi o Tori. Potrzebu-
je pomocy...
Wszelkie romantyczne wizje, jakie roiły mu się
w głowie, natychmiast prysły. A więc nie przypłynęła
do niego, nadal próbuje pchnąć go w ramiona siostry.
Pomocy? powtórzył zdziwionym tonem. Może
jej wybaczyć, że złamała zasady i wtargnęła na teren
prywatny bez zaproszenia, ale tego jej nie daruje.
Jest ranna... dodała Sara łamiącym sięgłosem.
Chociaż w ostatnich latach uodpornił się na kobie-
ce łzy, wiedział, że Sara nie udaje.
Co się stało? spytał rzeczowym tonem.
Spadła ze skały. Ma skomplikowane złamanie
kości piszczelowej i strzałkowej. Niewykluczone, że
ma też połamane żebra, uraz barku wyrzuciła
z siebie jednym tchem. Odciągnęłam ją w inne
miejsce, bo zaczyna się przypływ, ale nie wiem, jak
wysoko mogą podejść fale...
Gdzie ona jest? Stał teraz bardzo blisko, tak
blisko, że mógł jej dotknąć, ale się opanował.
Zatrzymałyśmy się na plaży z drugiej strony
wyspy.
Idziemy! rzucił i już w biegu dodał: W łodzi
mam wszystko, co trzeba. Wsiadaj, a ja tylko wskoczę
do domu po telefon. Może się przydać.
To było silniejsze od niej. Nie mogła sięoprzeć, by
nie obejrzeć się przez ramię. Kiedy drzwi domu
otworzyły się, w głębi mignęła jakaś postać, chyba
kobieca. Nie miała jednak czasu zastanawiać się nad
tym, bo Ben natychmiast wybiegł, wskoczył do łodzi
i wyciągnął rękę, by pomóc jej wsiąść.
Uścisk jego dłoni był mocny i krzepiący. Nieważ-
ne, że przerwała mu wypoczynek, wtargnęła do jego
posiadłości. Mogła liczyć na jego pomoc. On wszyst-
kim się zajmie. Kurczowo uczepiła się tej myśli, tak
samo kurczowo jak chwyciła podaną dłoń. Może
opierała się na jego ręce ułamek sekundy dłużej, niż
powinna, lecz nagle poczuła przypływ pożądania.
W takiej chwili!
Długo patrzyła na oddalające się molo, potem
przeniosła wzrok na Bena. Jak może czuć do niego
fizyczny pociąg, skoro w niczym nie przypomina
mężczyzny, który mnie wczoraj pocałował? Kiedy
tylko zaczęła wyjaśniać, co się stało, playboy zamie-
nił się w lekarza gotowego spieszyć tam, gdzie go
potrzebują. Poważny, skupiony doktor Dawson wy-
dał jej się znacznie bardziej atrakcyjny od bawidam-
ka, za jakiego chciał uchodzić. Nie miała jednak
zamiaru zdradzić się z tym przed nim.
Skąd wiedziałaś, gdzie mnie szukać? spytał.
Usłyszałam uderzenia siekiery. Przedtem stuka-
łam, ale nikt nie otwierał drzwi, więc...
Jak dostałyście się na wyspę?
Kajakami.
Nie powiedzieli wam, że to teren prywatny?
Sara potrząsnęła głową. To nie ona rozmawiała
z Jolamem.
Nie. Przepraszam, jeśli złamałyśmy zakaz, ale
jest wiele wysp i...
Ta wyróżnia sięukształtowaniem terenu i wyso-
kością przerwał jej. Nie wierzę, że zjawiłyście się
tu przez przypadek dodał i obrzucił ją znaczącym
spojrzeniem.
Dopiero wówczas przypomniała sobie, gdzie zo-
stawiła sarong. Biała bluzeczka sięgała ledwie pępka,
niżej miała na sobie tylko majteczki bikini. Poczuła,
że się rumieni. Na pewno pomyślał, że tak jak Tori
staram się zwrócić na siebie jego uwagę! Gdy tylko
motorówka dotknęła dnem piasku, wyskoczyła i po-
mogła Benowi wciągnąć ją na brzeg. Potem pobiegła
plażą, po drodze podnosząc ręcznik swój i Tori.
Jeśli Tori jest w szoku, trzeba ją będzie okryć. Jak
długo mnie nie było? Sara bała się, że z upływu krwi
spowodowanego wewnętrznymi obrażeniami siostra
mogła stracić przytomność, albo złamane żebro prze-
biło płuco i nie może oddychać. Na szczęście nic
takiego się nie stało.
Tori była blada i zbolała, lecz przytomna.
Hej! Udało ci się znalezć Bena? Och... zająk-
nęła się, widząc, że Sara nie jest sama.
Dziwne, ale wiedziała, gdzie mnie znalezć od-
parł Ben. Dotknął przegubu Tori, sprawdził tętno.
Jak to się stało?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]