[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stwa.
Zatrzymamy pewnie małego, a raczej dużego Mike a, ale więcej
nie da rady.
 Takie jest życie.
 Chciałabym...
 Tak?
Wahała się chwilę, a potem ciężko westchnęła.
 Chciałabym wiedzieć, czy ty nadal uważasz, że jestem winna
śmierci Staną?
 Ależ nie. To była moja wina.
 To jeszcze gorzej.
 Nic na to nie poradzę, tak właśnie czuję.
 Masz więc zamiar spędzić samotnie życie, tyrając za dwóch?
 Tak właśnie postanowiłem.
 To szaleństwo!  wybuchnęła.  Czy sądzisz, że twoja matka
byłaby zadowolona, widząc, że odrzucasz moją pomoc? Ty w
rezultacie nie masz nawet siły pomyśleć o sobie! Czy cieszyłoby
ją, że odtrąciłeś miłość?
 Co ty w ogóle mówisz?
 Wiem dobrze, co mówię. Powinieneś zjadać trzy przyzwoite
posiłki dziennie, i to przy rodzinnym stole. Na przykład ze mną
i z moim dziadkiem, a może nawet z własnymi dzieciakami. 
Zaczerwieniła się, a zaraz potem uśmiechnęła promiennie.  Tak
sobie myślę, że skoro Doris może mieć Mike a, to może i ja
bym mogła? A jeśli chodzi o twoje jajka na bekonie...
 Bardzo lubię jajka na bekonie  przerwał jej i nagle odstawił
talerz, bo odeszła mu ochota na jedzenie.
 Nic ci nie jest?  spytała łagodniejszym tonem.  Może jesteś
140
chory?
 Nie  uciął krótko.
 A może umierasz z miłości?  zażartowała, lecz na jej twarzy
nadal malowało się napięcie.  Wydaje mi się, że schudłeś.
 Wcale nie.
 Chyba jednak tak  uznała, przyglądając mu się uważnie.  A
w dodatku wcale nie masz ochoty na ten bekon z jajkami.
Mike wyciągnął rękę po talerz i postawił go obok siebie, biorąc
do ręki nóż i widelec.
 Ależ mam  zaprotestował.
 Powiedz, co ci jest?  Tessa wyglądała teraz na naprawdę
przestraszoną.
 Nic mi nie jest!  wybuchnął.  Boli mnie trochę brzuch i to
wszystko.
 Dzisiaj pierwszy raz?
 Tak!
 Dobrze, już dobrze!  Podniosła do góry ręce w geście podda-
nia.  Widzę, że nie jestem tu mile widziana. Tylko jeśli masz
podobne dolegliwości od dłuższego czasu...
 Nic mi nie jest.
 Jeżeli jednak coś ci jest i nie chcesz ze mną o tym rozmawiać,
to może pojedz do Melbourne, żeby się kogoś poradzić...
 Nic mi nie jest  powtórzył.
Gdy wyszła, Mike odstawił znowu talerz i wrócił do swego
mieszkania. Nic mi nie jest, przekonywał sam siebie, ignorując
wszystkie niepokojące sygnały. Po co było w ogóle rozmawiać
o tym z Tessą? To zwykły kłujący ból brzucha wywołany
ogromnym napięciem nerwowym. Potrzebuję czasu, aby dojść z
sobą do ładu. Muszę wreszcie przestać myśleć tyle o Tessie,
zapomnieć o swoich uczuciach do niej i wszystko będzie znowu
w porządku.
Zażył potem antacid i zjadł kawałek sucharka. Powiedział Stro-
141
powi dobranoc i poszedł spać. Była północ. O świcie był tak
chory jak jeszcze nigdy w życiu.
 Czy widziałaś doktora Llewellyna?  spytała Hannah Tessę
wchodzącą do szpitala.  Nie wiem, czy podać następną kro-
plówkę pani Carter  ciągnęła pielęgniarka.  Dzwoniłam do
niego do domu, ale nikogo tam nie ma. Pewnie wezwano go do
wypadku, tylko że jego radiotelefon także nie odpowiada.
 To dziwne  stwierdził Bill.  Zawsze nas zawiadamia, gdzie
jest, jeśli kontakt telefoniczny jest utrudniony.
 Może nie udało mu się dodzwonić? W nocy mogły zostać
uszkodzone linie  wtrąciła Hannah.  Słyszycie tę wichurę?
Wiatr wzmagał się przez całą noc i uderzał w ściany szpitala z
furią jesiennej zawieruchy. Na twarzy Tessy pojawił się niepo-
kój, trwało to jednak tylko chwilę.
 Nie martwmy się na zapas  rzuciła, choć lęk jej nie opusz-
czał.  Zaraz zdecyduję, co z tą kroplówką  zwróciła się do
Hannah.
Po wizycie w pokoju pani Carter Tessa zrobiła obchód pacjen-
tów Mike a. Czekały teraz na nią wizyty domowe. Przed wyj-
ściem ze szpitala zajrzała jednak do pokoju pielęgniarek. Zastała
tam Billa i Hannah, która postanowiła poczekać, aż wiatr się
nieco uspokoi.
 Jeszcze go nie ma?  spytała Tessa, a Bill pokręcił przecząco
głową.  Czy był ktoś u niego?
 Hannah dzwoniła do niego parę razy, ale nikt nie odebrał te-
lefonu  oznajmił Bill.  Pod drzwiami słychać tylko Stropa,
który obwąchuje próg. Mike zostawił go zapewne w domu ze
względu na pogodę.
 Tylko że Mike...  zaczęła Tessa.  Widziałam go wieczorem i
nie czuł się najlepiej, w dodatku nie chciał jeść.
Bill zmarszczył czoło i popatrzył na nią uważnie.  Na co my
142
właściwie czekamy?  zapytała Tessa.  Trzeba wejść do niego
siłą!
W progu powitał ich oszalały z niepokoju Strop. Szczekając
zajadle, rzucił się w stronę łazienki, a potem, skowycząc, zaczął
drapać w drzwi. Gdy weszli do środka, ujrzeli na podłodze nie-
przytomnego Mike a.
Przez długą chwilę nie mógł zrozumieć, gdzie się znajduje. Le-
żał nieruchomo, pokój wokół wirował, kształty zaś mógł roz-
różnić tylko wtedy, gdy podnosił wzrok ku górze.
A nad nim pochylała się Hannah. Ta straszna Hannah.
 Panie doktorze, żyje pan! Och, Mike...  Nie mylił się. Po raz
pierwszy w życiu w głosie Hannah usłyszał prawdziwe uczucie i
radość.  Proszę tylko nie zamykać oczu, zaraz zawołam Tessę.
Tessę? Hannah pobiegła po Tessę?
Wszystko było takie skomplikowane, a Mike czuł się przy tym
tak straszliwie, tak nieludzko zmęczony. Nie był więc w stanie
spełnić prośby Hannah. Oczy same mu się zamknęły i znowu
zapadł w sen. Gdy jakiś czas pózniej je otworzył, zobaczył
Tessę, która siedziała przy jego łóżku i płakała.
 Miałeś intensywny krwotok z dwunastnicy  wyjaśniła mu
potem drżącym głosem.  Nigdy jeszcze nie widziałam tyle krwi
naraz. Dostałeś pięć jednostek plazmy, zanim mogliśmy zacząć
operację.
Zrobili mi operację? Tutaj zrobili mi operację? Mike na próżno
starał się zrozumieć, co Tessa do niego mówi.
 Ja cię operowałam  wyjaśniła, gdy był już w stanie zadawać
konkretne pytania.  Nie mam pojęcia, jak to zrobiłam, bo nie
mam jeszcze specjalizacji chirurgicznej. Wiem tylko, że nie
chciałabym nigdy nikogo więcej operować. O wszystkim opo-
wiedział mu dopiero Bill następnego dnia.
 To był cud  uznał pielęgniarz, zmieniając Mike owi opatru-
143
nek.  Kiedy zobaczyłem cię we krwi na podłodze łazienki,
miałem ochotę wezwać grabarza. Zycie zawdzięczasz tylko
Tessie. Nie było mowy o przewiezieniu cię do Melbourne ani
sprowadzeniu tu chirurga, bo helikoptery nie lądują w taką po-
godę. A zresztą nie było na to czasu. Leżałeś nieprzytomny,
Tessa podawała ci plazmę, nie na wiele się to jednak zdało, i
wykrwawiłbyś się tak na śmierć, gdyby nie podjęła decyzji.
 Ale...
 Wiem. To samo jej wszyscy mówili, ona jednak stwierdziła,
że nic już nie ma do stracenia. Spytała tylko, kto poda narkozę. I
wtedy odezwała się Hannah. Wiesz, jaka ona jest, wszędzie
wściubi ten swój nos, no więc Hannah oznajmiła, że może po-
dać tę narkozę, bo pracowała kiedyś w sali operacyjnej.
Tessa bardzo się wtedy ucieszyła i powiedziała, żebyśmy się nie
denerwowali, bo nie tylko Hannah po raz pierwszy poda narko-
zę, ale ona też pierwszy raz będzie operować. Wyobrażasz so-
bie, jak nam to dodało otuchy...
Mike nie odzyskał jeszcze w pełni przytomności, przez cały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl