[ Pobierz całość w formacie PDF ]
otoczenia, ani do ciszy chłodnych dziedzińców z fontannami i bujną roślinnością. Z
niecierpliwością oczekiwała momentu powrotu na swoje poddasze w Nowym Jorku.
Ponieważ jednak życie Jacques'a zależało od woli Marcosa, musiała z nim zostać, tak
długo jak trzeba.
Czekało ją trudne wyzwanie. Nie wyobrażała sobie, jak zniesie wizytę u jego
siostry. Mimo że uwielbiała niemowlęta, po poronieniu unikała ich jak ognia. Za bardzo
przypominały jej o tym, co los jej odebrał.
Dawno temu marzyła, że obdarzy Marcosa dziećmi. Ale nawet gdyby tym razem
poślubił ją z miłości, nie mogła ich urodzić. Jak przeżyje spotkanie ze szczęśliwą matką i
jej maleństwem?
Wszystko w swoim czasie" - przypomniała sobie starą maksymę, która pomogła
jej odzyskać równowagę psychiczną po dramatycznych przeżyciach. Zgodnie z nią żyła z
dnia na dzień, nie wybiegając w przyszłość dalej, niż potrzeba.
Tymczasem Marcos wyłączył aparat i schował do kieszeni:
- Idziemy dziś wieczorem na przyjęcie - oznajmił, kompletnie nieświadomy, jakie
męki cierpi. - Założysz Corazón del Diablo.
R
L
T
- Nie proś mnie o to. Zwróciłam ci go przecież - przypomniała, niemal pewna, że
dręczy ją tylko po to, żeby zaznaczyć swoją przewagę.
- To nie prośba, to polecenie. Założysz go właśnie dlatego, że należy do mnie. Tak
jak ty - oświadczył, jakby czytał w jej myślach.
Francesca wstała. Wyprowadził ją z równowagi. Dawno wyciągnęła wnioski z
gorzkiej życiowej lekcji. Przysięgła sobie, że żaden mężczyzna nią nie zawładnie. Sama
decydowała o sobie. Jemu też nie odda władzy nad sobą. Spełni tylko swoje zobowią-
zania.
- Kupiłeś sobie moją współpracę, ale nie mnie - wycedziła z wściekłością.
- Nadal ze mną walczysz. Widzę, że nie zmądrzałaś - skomentował z chmurną
miną.
- Wręcz przeciwnie. Po tym, co usłyszałam, doszłam do wniosku, że nie odmówisz
pomocy Jacques'owi, nawet jeżeli nie okażę ci bezwzględnego posłuszeństwa, chyba że
twoja rzekoma troska o los chorych i cierpiących to tylko puste słowa.
Marcos długo patrzył na nią w milczeniu. Zaczęła się obawiać, że przesadziła. A
jeśli rozgniewała go do tego stopnia, że z zemsty zerwie umowę? Uznała, że to
niewykluczone. Rysy mu stężały, twarz przypominała kamienną maskę. Wyglądał tak
groznie, że dziwiła się, jak mogła kiedyś stracić dla niego głowę. Czy nie widziała jego
bezwzględności, czy też tak skutecznie ją ukrywał pod maską uprzejmego światowca?
Zaczęła żałować, że zaprotestowała przeciwko założeniu tego przeklętego
naszyjnika. W końcu to niewygórowana cena za życie najbliższej osoby. Tymczasem
oczy Marcosa pociemniały. Nie potrafiła odgadnąć, co czuje ani co ją czeka.
- Masz rację. Nie skażę staruszka na śmierć - oświadczył w końcu.
Zaskoczył ją. Nie posądzała go o ludzkie uczucia. Pochyliła głowę, żeby nie
dostrzegł, jak głęboko ją poruszył. Postanowiła odpłacić mu ustępstwem, żeby wiedział,
że Francesca d'Oro, obecnie Navarre, dotrzymuje słowa.
- W takim razie, jeżeli ci na tym zależy, włożę Corazón del Diablo - oświadczyła,
wzruszając ramionami, jakby zmiana decyzji nic jej nie kosztowała.
- Dlaczego ten człowiek tyle dla ciebie znaczy?
R
L
T
- To najlepszy przyjaciel, jakiego kiedykolwiek miałam. Zaopiekował się mną,
kiedy nikogo innego nie obchodził mój los.
- A kim jest dla ciebie ten Gilles? Kochankiem?
Rozgniewał ją. Nie miała ochoty odpowiadać, po tym, jak kazał utoczyć jej krwi na
test ciążowy. Mimo to odparła:
- Nie. Nigdy nim nie był.
- Dziwne. Jesteś piękną kobietą.
- Nie praw mi pustych komplementów. Obydwoje wiemy, na czym stoimy.
Wzięliśmy ślub dla obustronnych korzyści. Nie udawaj, że oczarowała cię moja uroda.
Nie próbuj leczyć moich kompleksów, bo już nie szukam uznania w twoich oczach.
Odniosła wrażenie, że go rozśmieszyła, nie po raz pierwszy tego wieczoru, co ją
jeszcze bardziej rozdrażniło. Nie rozumiała, co go tak bawi. Odwróciła głowę ku oknu.
Przez chwilę obserwowała turystów, beztrosko spacerujących po ulicy.
- Bardzo się zmieniłaś - orzekł Marcos. - Umiesz walczyć o swoje. Livia już nie
zyskałaby nad tobą przewagi.
Francescę zabolało serce, jakby wbił w nie nóż.
- Gdybym nie dostała naszyjnika, to ją byś poprosił o rękę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]