[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Niezdolna wysiedzieć spokojnie wstała i zaczęła chodzić z rosnącym napięciem w głosie oraz
w ruchach, budując dialogi, ustawiając kamerę, decydując o przenikaniach i retrospekcjach...
Uczyniła Cudownie naprawdę cudownym.
Byłam tak zafascynowana jej czarodziejską relacją, że zajęło mi sporo czasu, zanim
otarłam łzy spływające po policzkach i spojrzałam na Webera. Siedział na tapczanie,
otoczywszy rękoma kolana. Na twarzy miał uśmiech absolutnego triumfu. Udało się!
Przywrócił ją do życia! Celowo znudził nas, by sprowokować Arlen do podjęcia opowieści w
sposób, na jaki zasługiwała: z entuzjazmem, zachwytem i zapałem neofity; kogoś poruszonego
widokiem świateł planu i zaangażowanego w bycie częścią zamierzenia.
Jego pomysł zadziałał znakomicie. Kiedy Arlen skończyła mówić, była najbardziej
podnieconą osobą w pomieszczeniu. Widziała przyszłość -- i ta przyszłość należała do niej.
Zakończyła, opisując swoją rolę. Z tonu jej głosu wynikało, że gdyby ten film był domem
wystawionym na sprzedaż, była już zdecydowana kupić go, wprowadzić się i ułożywszy na
posłaniu, zacząć czytać kobiece magazyny.
52
52
Nasza trójka siedziała w napiętej ciszy, zniewolona jej grą. Roland odezwał się pierwszy.
Arlen nadal przeżywała minione chwile; wstrząsnęła się na dzwięk jego głosu.
- To jest chyba coś dla ciebie, kochanie.
Powoli docierało do niej, co powiedział. Odwróciła się.
- Tak. Muszę to zagrać, Rolandzie. Jeśli nie... - Podeszła do wielkiego okna, z którego rozciągał
się widok na winnice. - Zamierzam posadzić wszędzie tutaj słoneczniki. Słoneczniki i dynie.
Uwielbiam, kiedy zaczynają rosnąć; przypominają mi japońskie lampiony.
Długo stała przed oknem zwrócona do nas plecami. To była niezaprzeczalnie jej
chwila; przyznawaliśmy to zgodnie. Kiedy odwróciła się wreszcie, jej oczy od razu spoczęły na
Weberze.
- Ty, draniu! - wykrzyknęła. - Nie wiem, czy mam ci podziękować, czy zabić cię?
- Och, daj spokój. To jest jak z jedzeniem grapefruita, po drugim kęsie nie czujesz już, że jest
cierpki.
Obdarzyła go przesadnie fałszywym uśmiechem, który momentalnie zniknął z jej twarzy.
- W porządku, zatem ty ugryz pierwszy.
Po powrocie z Europy poczułam się dziwnie. Kiedy wrażenie osobliwości nasiliło się,
powędrowałam do lekarza, po to tylko, by dowiedzieć się, iż jestem w ciąży. Niestety, należę
do kobiet, które muszą walczyć ze swoim ciałem przez cały okres brzemienności, by dotrwać
szczęśliwie do terminu porodu; jedna komplikacja goni drugą. Podczas kiedy Arlen wróciła do
Stanów i rozpoczęła zdjęcia, ja musiałam leżeć plackiem w łóżku i niestety nie mogłam
prowadzić jej spraw. Być może stało się tak na szczęście dla mnie, ponieważ od pierwszego
dnia kręcenia Cudownie prześladowała taka plaga kłopotów, że każdy, mający coś wspólnego
z produkcją, rwał włosy z głowy lub starał się zejść z oczu kierownictwa wytwórni, którego
gniew spowodowany wydłużaniem się okresu zdjęć oraz widokiem budżetu sięgającego niemal
jonosfery, zbliżał się niebezpiecznie do masy krytycznej.
Nikt nie chciał martwić mnie tymi szczegółami, ponieważ sama przeżywałam w tym
czasie trudny okres, zatem to, co do mnie docierało, było mocno  rozwodnione". Słyszałam
tylko o  pewnych trudnościach"; jeden z aktorów zachorował (w rzeczywistości miał ciężki
atak apopleksji), co  chwilowo" przerwało zdjęcia... Takie tam  drobiazgi". Jakiś czas potem w
 Los Angeles Times" ukazał się artykuł zatytułowany  Cudownie w chaosie", przedstawiający
w detalach wszystko to, co do tej pory wydarzyło się na planie. Wstrząsnęło mną to, co
przeczytałam. Kiedy powiedziałam Rolandowi, że znam ten tekst i zapytałam, co się tam, do
diabła, dzieje, usiadł obok mnie na brzegu łóżka i wzdychając niczym ciężko chory stary
człowiek, zaczął od stwierdzenia, że to jest jedna wielka katastrofa i będzie wielce zdziwiony,
jeżeli ta produkcja kiedykolwiek zostanie ukończona. Weber znany był do tej pory ze
szczęśliwej ręki; każdy swój projekt kończył w terminie i bez przekraczania budżetu, więc
53
53
zachodziłam w głowę, co mogło być przyczyną obecnych kłopotów? Mój mąż, który nie jest
bynajmniej milczkiem, zwłaszcza gdy rozmowa schodzi na kręcenie filmów, potrząsnął tylko
głową.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem. Nigdy dotąd nie widziałem czegoś takiego. Wygląda na to, że
Weber stał się Jonaszem przemysłu filmowego. Wszystko, czego się tknie, idzie nie tak, jak
powinno. Któregoś dnia dla kawału dałem mu w prezencie kask motocyklowy. Wiesz, co
zrobił? Nawet się nie uśmiechnął. Powiedział, że to dobry pomysł, włożył go na głowę i
wrócił do pracy! Cały dzień nosił ten przeklęty hełm. A wiesz, co w tym wszystkim jest
najgorsze? %7łe nie widziałem ani jednej twarzy, która by uśmiechnęła się na ten widok!
Jedną z osób, które uratowały projekt, okazała się Arlen. Wszyscy pracujący przy filmie
stwierdzili zgodnie, iż była nieoceniona. Nawet kiedy nie grała, kręciła się po zapleczu, starając
się dodać ekipie animuszu lub pochlebstwami uspokajając rozwścieczonych bossów wytwórni,
którzy po raz kolejny grozili przerwaniem zdjęć. Weber opowiadał, że kiedy szef wzywał go na
decydującą rozmowę, nalegała, by mogła w niej uczestniczyć. Przemawiała z tak nieodpartą
logiką, że siedzący po przeciwnej stronie biurka cynik w garniturze za dwa patyki mówił:
 Okay, róbcie dalej i kończcie". Za swój film Weber zdobył mnóstwo nagród, ale trzeba oddać
mu sprawiedliwość, iż odbierając je, podkreślał zawsze, że bez pomocy Arlen Ford, nigdy by
go nie ukończył.
Szczerze mówiąc, wcale nie lubię tego filmu. Uwielbiam w nim jedynie pojedyncze
sceny, szczególnie początkowe; wszystkie te zamglone, śnieżne cisze. Obraz wyostrza się i
stwierdzamy, że to, co widzimy, jest do góry nogami. Potem podnosi się zgiełk, i okazuje się,
iż to nie śnieg, tylko konfetti. W postawionym na głowie świecie szaleje burza papierowych
skrawków. Obraz odwraca się, zmienia perspektywę i następuje długi odjazd - widzimy przez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl