[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przybytek, co chyba nigdy nie widział patelni w akcji.
Jednak lodówka załadowana była po brzegi i to nie byle
czym, lecz zdrową żywnością. Zdrową i piekielnie drogą.
A więc tym Cristabel karmi swego gościa. Proszę, proszę,
może jednak zanadto pośpieszyłam się w swoich negatyw
nych opiniach.
Nalałam do czajnika wody, naturalnie przefiltrowanej.
Pokroiłam chleb - ciemny, pełnoziarnisty, na prawdzi
wym zakwasie, i wsunęłam kromki do tostera. Znalazłam
tacę, postawiłam na niej szklankę soku pomarańczowego,
świeżo wyciśniętego... Czy może być świeżo wyciśnięty,
skoro pochodzi z plastikowej butelki? Na tacy pojawiły
się również dwa talerzyki - z francuskim masłem i angiel
ską marmoladą. Rozważałam również możliwość ugoto
wania jednego z gigantycznych, jasnobrÄ…zowych jajek,
ułożonych w koszyczku wyścielonym prawdziwym sian
kiem. Uznałam jednak, że byłaby to przesada. Po jajka
sięgnę jutro.
Gabriel York zostawił drzwi uchylone, nie musiałam
więc używać nogi, żeby zapukać. Niemniej przed wtarg
nięciem do środka wypadało się ujawnić.
- Gabriel?
RS
%7ładnej odpowiedzi. Wsunęłam głowę do środka i zo
rientowałam się od razu, skąd ta cisza. Gabriel spał. Dotarł
do pokoju, padł na łóżko i musiał natychmiast zasnąć.
Postawiłam więc tacę na stoliczku koło okna, na palcach
podeszłam do łóżka i zaczęłam robić miejsce na nocnym
stoliku.
- Co robisz?
Aż podskoczyłam, trącając jednocześnie jakieś opasłe
tomisko.
- Nie chciałam cię budzić. - Schyliłam się po książkę.
Nie była to bynajmniej lektura łatwa i przyjemna, odpo
wiednia dla chorego, lecz książka fachowa. Choroby tro
pikalne". Na litość boską! A jakież to paskudztwo podła-
pał Gabriel York?!
- No to ci się nie udało - burknął.
Położyłam książkę na stoliku.
- No to ja ci coś powiem, Gabriel. Twoje szczęście, że
jesteś chory. Bo gdybyś był zdrowy, każdy, nie tylko ja,
zacząłby się zastanawiać, czy przypadkiem nie masz po
ważnych problemów w stosunkach z innymi ludzmi.
Jego wzrok, rzecz jasna, zapłonął.
- NaprawdÄ™?
A tak. Każdy by zaczął podejrzewać, że jesteś ponu
rakiem o wyjÄ…tkowo przykrym usposobieniu.
- Ale tylko wtedy, gdybym nie był chory?
- Gdybyś nie był bardzo chory - walnęłam, podjudzana
jeszcze bardziej przez jego irytację. Rozumiałam, że Gabrie
lowi nie jest łatwo, ale to nie powód, żeby wyżywać się na
mnie. Dlatego jeszcze mruknęłam cichutko: - Tylko w przy
padku zejścia wszystko by ci zostało wybaczone. Amen.
RS
Słuch Gabriel miał świetny.
- O zejściu nie ma mowy - stwierdził sucho. - Cho
ciaż malaria jest podstępna. Jeśli zaatakuje mózg, czło
wiek umiera w ciÄ…gu kilku dni.
- Malaria?! Wielki Boże! Ale skąd, jak? I dlaczego?
Przecież na pewno istnieją jakieś środki zapobiegawcze.
- Tak. Tabletki, ale one też nie są niezawodne, zwła
szcza wtedy, gdy człowiek ich nie łyka. A lekarze pod
względem łykania tabletek są wyjątkowo oporni.
- Lekarze? Czy to znaczy, że jesteś lekarzem?
- Tak. Chirurgiem. - Usiadł, wspierając się o wezgło
wie. - A więc jak, podasz mi tę herbatę? Czy to tylko
dekoracja?
- O, przepraszam.
Podałam mu filiżankę, spytałam, czy słodzi. Owszem.
Sypałam więc ten cukier do filiżanki i sypałam, wreszcie
powiedział dość". Byłam pewna, że taka ilość cukru nie
wyjdzie mu na dobre, na szczęście zdołałam powstrzymać
komentarz. W końcu to on jest lekarzem i wie lepiej.
- Może grzankę? - Na odpowiedz nie czekałam. Po
smarowałam grzankę masłem i marmoladą, elegancko
przekroiłam na pół, jedną połówkę wręczyłam Gabrielowi,
w drugą połówkę wbiłam swoje własne zęby. Celowo.
Gabriel nabierze apetytu, jeśli nie będzie jadł solo. Hm...
ta zdrowa żywność smakuje nie najgorzej. Szkoda tylko,
że nie przyniosłam drugiej filiżanki, bo herbatki też bym
się napiła. - Od śniadania minęło sporo czasu - odpowie
działam na jego niepozbawione ironii spojrzenie.
- Częstuj się, bardzo proszę - rzucił wspaniałomyślnie.
- Ale usiądz i jedz powoli, bo dostaniesz niestrawności.
RS
Przesunął trochę swoje długie nogi, robiąc mi miejsce
na brzegu łóżka. Może i rzeczywiście się zawahałam jak
jakaś nastolatka, która krępuje się usiąść na łóżku prawie
nieznajomego mężczyzny.
- Mówię to jako lekarz - dodał nieco już podirytowa
nym głosem. - Siadaj.
No to usiadłam.
RS
ROZDZIAA CZWARTY
- A skąd raptem malaria? - zapytałam, żeby zająć
czymś swoją uwagę i choć odrobinę się uspokoić. Co zre
sztą było bardzo dziwne. Na litość boską! Od wczoraj
mam łat dwadzieścia pięć, jest biały dzień, a Gabriel York
wcale nie jest nagi! Tylko stopy. Cudowne stopy, duże, ale
nie nadmiernie. Z długimi seksownymi palcami, pasują
[ Pobierz całość w formacie PDF ]