[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 CoÅ› jeszcze?
 Tak. Urish też słyszał o karawanie powracającej do Tanelorn. On nienawi-
dzi tego miasta. Chyba dlatego, że jest tym wszystkim, czym nie jest Nadsokor.
 I ma zamiar zaatakować karawanę Rackhira?
 Tak, a Theleb K aarn ma wezwać jakieś stworzenia, aby mu pomóc. Rac-
khir chyba nie może odwołać się do magii. . .
 Służył kiedyś Chaosowi, ale ci co żyją w Tanelorn nie mają nadludzkich
panów.
 To samo wywnioskowałem z ich rozmowy.
 Kiedy zaatakujÄ…?
 Wyjechali, kiedy tylko skończyli z tobą. Urish jest niecierpliwy.
 Bezpośredni atak na karawanę nie leży w zwyczaju żebraków.
 Oni mają ze sobą potężnego czarownika.
 To prawda  przyznał Elryk marszcząc brwi.  Bez Pierścienia Królów
moja moc jest ograniczona. On pozwala rozpoznać mnie jako człowieka z kró-
lewskiej rodziny Melniboné. Tej, która zawarÅ‚a tyle ukÅ‚adów z żywioÅ‚ami. MuszÄ™
odnalezć swój pierścień. Tylko wtedy będziemy mogli pomóc Rackhirowi.
 Mówili coś o Skarbie Urisha. Na sali jest tylko kilku uzbrojonych ludzi.
Elryk uśmiechnął się.
 Jestem gotów. Mam w sobie jeszcze moc Płomiennego Boga. Myślę, że
moglibyśmy pokonać teraz całą armię.
Twarz jego towarzysza ożywiła się.
 Chodzmy więc. Tędy dojdziemy do drzwi przy tronie.
Tak też zrobili. Melnibonéanin nie tracÄ…c czasu rozbiÅ‚ mieczem zasuwÄ™. Po
wejściu do sali zatrzymał się. Była oświetlona dziennym światłem. Nie dostrzegli
ani jednego żebraka. Za to na tronie Urisha siedziała gruba, łuskowata, zielono-
-żółto-czarna rzecz. Z jej strasznej, uśmiechniętej mordy ściekała brązowa flegma.
Stworzenie podniosło jedną ze swoich licznych łap, parodiując znak powitania.
 Dzień dobry  powiedziała niewinnym głosem.  Jestem strażnikiem
Skarbu Urisha.
 Demon z piekła rodem, wezwany przez Theleb K aarna  stwierdził ksią-
żę.  Musiał naprawdę wiele ćwiczyć, aby równie okropne potwory słuchały się
go.
67
Marszcząc czoło albinos chwycił Zwiastuna Burzy i z niejakim zdziwieniem
sprawdził, że runiczne ostrze wcale nie było spragnione.
 Ostrzegam cię  syknął demon.  %7ładen miecz nie może mnie zabić,
nawet ten. Takie są moje właściwości.
 O czym on mówi?  szepnął, nie spuszczając demona z oczu, Moonglum.
 Należy do najpotężniejszych demonów. To strażnik. Zaatakuje tylko wte-
dy, gdy my zaczniemy. Jest chroniony przed wielkimi mieczami. Jeśli na niego
ruszymy, wszystkie siły piekielne przyjdą mu w razie czego na pomoc.
 Ale właśnie dopiero co pokonałeś boga! Kim jest przy nim zwykły demon?
 Słabego boga  przypomniał Elryk.  A ten demon jest bardzo potężny.
Reprezentuje wszystkich, którzy zjawiliby się tutaj, aby dotrzymać układu o stra-
ży. Jeśli chcemy pomóc Rackhirowi, to nie mamy teraz czasu na bawienie się
w magików, by go pokonać.
Albinos odwrócił się ku tronowi i z drwiną w głosie powiedział:
 %7łegnaj, potworze! Oby twój pan nigdy cię nie uwolnił. Zgnijesz siedząc
tutaj do końca świata!
Rozzłoszczony demon odpowiedział:
 Moim panem jest Theleb K aarn. Jeden z najpotężniejszych czarowników
spośród twego gatunku.
Elryk potrząsnął głową.
 Nie z mojego gatunku. Niedługo go zniszczę, a ty zostaniesz tutaj, dopóki
nie wymyślę sposobu, jak się ciebie pozbyć.
Dwaj towarzysze opuścili bez dalszej zwłoki salę tronową. Gdy wyszli na ze-
wnątrz, zachciało się im wymiotować od smrodu. Lek księcia zniknął wraz z jego
torbą, więc nie mogli obronić się przed tymi  rozkosznymi zapachami . Moon-
glum splunął, po czym spojrzał przed siebie i wyjął z pochew oba miecze.
 Elryku!
Dziesiątki żebraków uzbrojonych w siekiery, noże i kije biegło ku nim.
 Idzie zakÄ…ska dla ciebie, Zwiastunie Burzy! Melnibonéanin wyjÄ…Å‚ miecz
i ruszył na żebraków wywijając nim nad głową. Dwóch spośród nich zrozumia-
ło i cofnęło się, ale reszta ciągnęła dalej na dwóch towarzyszy. Zanim pierw-
sze krople krwi spadły na ziemię, Elryk uciął jedną głowę i ramię. Moonglum
zmierzył się jednocześnie z dwoma żebrakami. Tymczasem Zwiastun Burzy roz-
prawiał się z przeciwnikami w szybszym tempie, niż można było liczyć kolejne
trupy. W chwili gdy Moonglum skończył walkę przebijając jednocześnie swoimi
mieczami serca obu przeciwników, trzech ocalałych napastników rzuciło się do
ucieczki.
Albinos schował Zwiastuna Burzy, rozejrzał się po stosie zakrwawionych i po-
ciętych ciał i oblizał wargi jak po dobrym jedzeniu. Zobaczył, że jego towarzysz
zadrżał, więc powiedział do niego spokojnie:
 A teraz czas pomóc Rackhirowi!
68 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl