[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zanosi się na długą sesję - powiedziała. - Dev, nalej nam wina, a ja napełnię talerze. Będziemy jeść,
pić i gadać.
- Jak zwykle.
Przez chwilę miała wrażenie, że minionych lat w ogóle nie było. Znów były na uczelni, w malutkim
mieszkanku w Salzburgu, i dyskutowały o mężczyznach, planach weekendowych, muzeum, do
którego Devon je zawlokła, nadchodzącym międzynarodowym festiwalu muzycznym i o pracy
domowej -zazwyczaj w takiej właśnie kolejności.
Czas i dodatkowe lata wcale nie zmieniły priorytetów,
140
Merline Lovelace
przyznała w duchu Caroline, rozgryzając oliwkę z czosnkiem. Mężczyzni wciąż zajmowali szczyt
listy.
- Zostałyśmy same, dziewczyny - oznajmiła niepotrzebnie Devon. - Co się dzieje pomiędzy tobą a tym
Burkiem?
- Dobrze, zacznę od początku. - Caro odetchnęła głęboko. - Poszłam za twoją radą, Dev, by zaufać
instynktowi i zobaczyć, dokąd mnie zaprowadzi. Wyliczając po kolei, przytrafiły mi się następujące
rzeczy.
Uniosła dłoń i zaczęła na palcach odliczać wszystkie szalone wydarzenia ostatniego tygodnia.
- Najgorętszy seks, jaki kiedykolwiek miałam. Romantyczna walentynkowa kolacja pod gwiazdami.
Gitarzysta grający flamenco. Pierścionek ze szmaragdem i diamentami. Oświadczyny. Kolejna noc
szalonego seksu. Porwanie. I...
- Zaraz, zaraz, zaraz! - Sabrina wyprostowała się jak struna. - Zawracaj, kochana.
-Do?
- Pierścionka.
-1 oświadczyn! - zawołała Dev.
- Byłam tak samo oszołomiona jak wy - przyznała Caro. - Zupełnie się nie spodziewałam, choć oboje
z Rorym przyznaliśmy, że seks był dobry. No nie, raczej fantastyczny. A potem powiedział prawie
dokładnie to co ty, Rino.
- O Boże! Co ja takiego powiedziałam?!
- %7łe to oznacza, że pomiędzy nami nadal jest ta iskra. Ponieważ bezapelacyjnie ciągnęło mnie do
niego, uwaga była celna.
Opowiedzenie wszystkiego, co się wydarzyło pomiędzy
Bukiet na walentynki
141
nią a Rorym w zaledwie kilku zdaniach, wymagało solidnego wysiłku.
- Przypomniał mi też, że był sam od szesnastego roku życia. Uznał, że czas na żonę, dzieci. %7łeby było
do kogo wracać - dokończyła cicho.
- To niech sobie wezmie psa - warknęła Sabrina bez cienia współczucia. Devon zareagowała wolniej.
- A co z miłością, Caro? Wiem, że trudno uwierzyć, by mogła się tak szybko pojawić, ale oboje z
Calem jesteśmy tego dowodem. Sabrina i Marco też. Może Rory wpadł, zobaczywszy cię po tylu
latach? Może jego oświadczyny płynęły z serca?
- Dużo łatwiej byłoby mi w to uwierzyć, gdybym nie zobaczyła jego planu operacyjnego.
- Czego?
- Zobaczcie. - Wyciągnęła z kieszeni pomięte kartki.
- Operacja Caroline Walters. Czytajcie i płaczcie. Ze mną prawie tak było.
Sabrina wyskoczyła z fotela i pochyliła się nad ramieniem Dev.
- Zlokalizowanie celu! - krzyknęła. - To ty?
- Najwyrazniej.
- Zaaranżowanie pierwszego kontaktu - czytała z niedowierzaniem. - Nawiązanie kontaktu. -
Zmarszczyła brwi.
- Zapewnienie właściwej rekompensaty?
Caroline odetchnęła głęboko.
- Rory powiedział mi wprost, że zawsze spłaca swoje długi. A także, że zawsze zamierzał odkupić
swoje przeszłe winy.
142
Merline Lovelace
- %7łeniąc się z tobą?
- Chyba. Może. Och, do diabła, nie mam pojęcia. Znalazłam te kartki dwie minuty przed waszym
przyjściem. Nie miałam czasu, żeby się nad tym zastanowić.
Wsunęła dłoń we włosy, walcząc z emocjami.
- W pierwszym odruchu chciałam rzucić mu ten plan prosto w twarz. Wtedy przypomniałam sobie, ile
wysiłku musiało go kosztować zorganizowanie tej niesamowicie romantycznej kolacji pod
gwiazdami. Jaki był dobry dla Eleny. Jak płonę za każdym razem, gdy mnie bierze w ramiona.
Samo opowiadanie o tym zamęcie pomagało, zdała sobie sprawę Caroline. I to bardzo!
- A teraz potrafię tylko myśleć o tym, jak się czułam, gdy pojechał dostarczyć okup. Przerażenie
niemal rozdarło mnie na sztuki. Przysięgam, że nie mogłam oddychać, dopóki nie wrócił.
- Cóż - odezwała się Devon po długim milczeniu. - To całkiem dobrze określa twoje uczucia do niego.
Pytanie, czy on czuje to samo do ciebie?
- Wiem, że mnie pragnie. Myślę, że mnie kocha. W jego pojęciu to to samo.
Popatrzyła na swoje przyjaciółki. Tyle ze sobą dzieliły. Wzloty i katastrofalne upadki. Sabrina i
Devon znalazły miłość swojego życia. Musiały znać odpowiedz na pytanie dręczące Caro.
- Czy on ma rację? Czy pożądanie, potrzeba obecności i miłość to różne nazwy tego samego?
Bukiet na walentynki
143
Pięć pięter niżej Rory bawił się drugą tego wieczoru szklaneczką whisky.
Tak samo Cal Logan i doktor, ale oni nie mieli za sobą prawie dwudziestu czterech godzin postu. Ani
adrenaliny przy odzyskiwaniu klienta z rąk porywaczy. Ani gruntu usuwającego się spod nóg z
powodu małego nieporozumienia.
Szkocka podrażniła pusty żołądek Roryego. Oprócz niej frustracja i narastające wzburzenie.
- To znaczy, co to za problem, że się coś planuje? Logan wyciągnął się wygodnie na jednym z foteli.
Miał
na sobie garnitur, ale krawat wcisnął do kieszeni i rozpiął dwa górne guziki koszuli.
Doktor - który powiedział, że woli takie określenie od długiej listy tytułów cytowanej przez Sabrinę -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]